Informacje „Financial Times”. Zmodyfikowanie proponowanego przez Rosję i Stany Zjednoczone planu pokojowego tak, aby był bardziej akceptowalny dla Ukrainy, będzie potężnym dyplomatycznym przedsięwzięciem – ocenił w poniedziałek brytyjski dziennik Financial Times, który wskazał na pięć najtrudniejszych dla Kijowa punktów. Administracja Donalda Trumpa przedstawiła w ubiegłym tygodniu prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu plan pokojowy liczący 28 punktów i naciska na niego, by zaakceptował go najpóźniej do czwartku. Plan został odebrany jako mocno idący na rękę Rosji, zresztą negocjowany z przedstawicielami Putina. Amerykanie twierdzą, że może jednak ulec zmianie.Pięć zapalnych punktów dla UkrainyW ocenie „FT” wyjątkowo niepokojących dla Ukrainy jest zwłaszcza pięć punktów, a o kompromis będzie w tym przypadku niezwykle trudno. Na pierwszym miejscu gazeta wymieniła wycofanie się Ukrainy z tej części obwodu donieckiego, którą obecnie kontroluje.Czytaj także: Tusk o Ukrainie. Mało powodów do hurraoptymizmu„Rezygnacja z terytorium, za którego obronę Ukraińcy przelali tak wiele krwi, będzie prawdopodobnie bardzo kontrowersyjna i destabilizująca dla Ukrainy — co również leży w interesie Kremla. Dziesiątki tysięcy Ukraińców, pozostających na terytorium, które ma zostać przekazane, zostałyby wysiedlone. Oznaczałoby to rezygnację Ukrainy z »pasa fortec«, złożonego z miast Słowiańsk, Kramatorsk, Drużkiwka i Konstantynówka, które od 2014 r. stanowią bastion przeciwko siłom rosyjskim” – napisał brytyjski dziennik.Dodał, że choć tereny, z których miałaby się wycofać Ukraina, byłyby „neutralną zdemilitaryzowaną strefą buforową”, to jeśli Rosja wkroczyłaby na ten obszar w przyszłości, otwierałoby to jej drogę do środkowej części Ukrainy.Gwarancje bez pokrycia? To już byłoJako drugi trudny punkt „FT” wymienił Nbrak konkretnych ustaleń dotyczących tego, na czym miałyby polegać gwarancje dla Ukrainy w zamian za odstąpienie przez nią od wejścia do NATO i niestacjonowanie żołnierzy państw Sojuszu na jej terytorium. „FT” przypomniał, że memorandum budapeszteńskie z 1994 r., w którym Ukraina otrzymała gwarancje bezpieczeństwa w zamian za rezygnację z broni atomowej, nie zatrzymało rosyjskiej agresji. Ocenił, że jeśli nie będzie konkretów, na czym miałyby polegać gwarancje tym razem i jeśli nie zostanie jasno określone, jaka będzie reakcja za naruszenie przez Rosję porozumienia, to ten punkt jest nie do przyjęcia dla Kijowa.Czytaj także: Trump narzeka na Ukrainę. „Nigdy nie wyrazili wdzięczności”Następnie „FT” wskazał na to, że amerykański plan zniweczyłby proponowany przez UE program wykorzystania zamrożonych aktywów Rosji do pozyskania pożyczki w wysokości 140 mld euro na „reparacje” dla Ukrainy, który UE miała nadzieję zatwierdzić w przyszłym miesiącu. Nawet po zawarciu porozumienia pokojowego Ukraina będzie potrzebowała ogromnego wsparcia budżetowego od swoich europejskich sojuszników oraz długoterminowego finansowania na szkolenie i wyposażenie swoich sił zbrojnych, a większość krajów UE zgadza się, że pożyczka na reparacje jest najlepszym i najtańszym sposobem na zapewnienie tej pomocy.Pełne rozgrzeszenie dla Rosjan ciężkie do przełknięcia„Plan pokojowy przewiduje ogólną amnestię dla obu stron konfliktu oraz porozumienie w sprawie wycofania wszelkich roszczeń prawnych. Oczyszczenie Rosji z zarzutów byłoby niezwykle gorzką pigułką do przełknięcia dla wielu Ukraińców, którzy doświadczyli śmierci, zniszczenia, gwałtów i porwań dzieci przez rosyjskie siły zbrojne” - zaznaczył „FT”, przywołując słowa laureatki Pokojowej Nagrody Nobla, Ołeksandry Matwijczuk, która uważa, że powszechna amnestia i „brak jakichkolwiek negatywnych konsekwencji agresji” byłyby dla Ukraińców „głównym rozczarowaniem” wynikającym z amerykańskiego planu.Ostatni punkt trudny do zaakceptowania dla Ukrainy to postulowane ograniczenie liczebności jej sił zbrojnych do 600 tys. żołnierzy, co – jak podkreślił „FT” – samo w sobie jest niedopuszczalnym naruszeniem suwerenności kraju. Ale budzi to także obawę, że takie ograniczenie ułatwi Moskwie kolejną agresję w przyszłości, zwłaszcza że plan nie przewiduje żadnych limitów dla wojsk rosyjskich.