Spór o plany w stratosferze. Startup Stardust Solutions, rozwijający kontrowersyjną technologię geoinżynieryjną – polegającą na rozpylaniu refleksyjnych cząstek w stratosferze – wzbudza coraz większe obawy o brak regulacji międzynarodowej. Według doniesień, do zespołu doradczego firmy został zaangażowany Janos Pasztor – były dyplomata ONZ ds. klimatu – który od początku sygnalizuje potrzebę jasnych ram nadzoru. Stardust planuje testy w atmosferze już w 2026 roku, wykorzystując samoloty do wprowadzania cząstek odbijających światło słoneczne. Celem firmy jest wkroczenie w komercyjne wykorzystanie tego typu technologii – potencjalnie na zlecenie rządów.Stardust zmienia klimat, a prawo zostaje w tylePasztor, pełniący rolę niezależnego konsultanta ds. zarządzania w firmie, wydał raport, w którym wzywa Stardust do większej transparentności i otwarcia na publiczny dialog. Jego zdaniem, niezbędne są mechanizmy nadzoru, które pozwolą społeczeństwom i decydentom na udział w decyzjach dotyczących kontroli klimatu.Krytycy ostrzegają przed poważnymi konsekwencjami: zmiany pogody, nierówności w skutkach między regionami świata, a także problem tzw. „termination shock” – gwałtownego wzrostu temperatury, jeśli program zostanie nagle przerwany.Jednocześnie eksperci ds. prawa międzynarodowego podkreślają, że obecne traktaty nie przewidują jasnych restrykcji dla działalności tego typu. Zgodnie z analizami, brakuje globalnego reżimu, który mógłby skutecznie kontrolować jednostronne działania geoinżynieryjne.Stardust zapewnia, że wspiera „etapowy, odpowiedzialny” rozwój technologii oraz chce działać w porozumieniu z władzami i społecznościami.Czytaj też: Pocałunek pod lupą naukowców. Pierwszy miał miejsce miliony lat temu