Idą święta za kratami. Andrzej Z. ps. „Słowik”, Michał D. ps. „Pieprzu” oraz Krzysztof Cz. ps. „Cycek”, zatrzymani w sierpniu w hotelu Presidential w Warszawie podczas odbierania wymuszonego długu, spędzą kolejne miesiące za kratami – dowiedział się portal TVP.Info. Sąd przedłużył podejrzanym tymczasowe aresztowanie do 16 stycznia 2026 r. Nie można jednak wykluczyć, że po tej dacie gangsterzy odzyskają wolność. W sierpniu portal TVP.Info ujawnił, że Andrzej Z. ps. Słowik został zatrzymany przez policjantów Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji na gorącym uczynku. Popełniał kolejne przestępstwo. Jak się okazało, pruszkowski boss wraz z innymi tuzami kryminalnego podziemia stolicy: Michałem D. ps. Pieprzu (grupa „Ożarowska’) oraz Krzysztofem Cz. ps. Cycek umówili się 18 sierpnia w hotelu Presidential z człowiekiem, od którego chcieli odebrać 100 tys. zł długu. Tyle tylko, że ten człowiek nie był winien nikomu żadnych pieniędzy. Wiadomo, że gangsterzy zaczęli nachodzić swoją ofiarę znacznie wcześniej, składając jej „propozycję nie do odrzucenia”. Argumenty słowne wsparły groźby użycia siły wobec mężczyzny i jego bliskich. Z treści zarzutu, który przedstawiono całej trójce wynika, że „w okresie od 14 do 18 sierpnia 2025 roku w Warszawie działając wspólnie i w porozumieniu w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, groźbą zamachu na życie lub zdrowie pokrzywdzonego i jego rodziny oraz gwałtownego zamachu na mienie usiłował doprowadzić pokrzywdzonego do niekorzystnego rozporządzenia własnym mieniem w łącznej kwocie 100 tys. zł poprzez zapłatę pieniędzy z tytułu rzekomego długu za inną osobę”. Podczas spotkania w Presidentialu gangsterzy mieli odebrać pierwszą ratę „długu”. Nie wiedzieli, że terroryzowany przez nich mężczyzna zawiadomił o wszystkim policję, a funkcjonariusze „terroru kryminalnego” przygotowali zasadzkę. Gdy tylko „dłużnik” wręczył, w hotelowym lobby, gotówkę gangsterom, na miejscu zaroiło się od policjantów, a „Słowik”, „Pieprzu” i „Cycek” na oczach zszokowanych gości zostali położeni na ziemię i skuci. Ani „Słowik”, ani żaden z pozostałych mężczyzn nie przyznali się do popełnienia zarzucanego im czynu i skorzystali z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Czytaj także: „Słowik” znów w areszcie. Razem z nim „Pieprzu” i „Cycek”Sąd przedłuża areszt, ale nie za bardzo Dwa dni później – 20 sierpnia – Andrzej Z., Michał P. oraz Krzysztof Cz. zostali aresztowani na trzy miesiące. Prokuratura wnosiła o przedłużenie tego środka zapobiegawczego o kolejne trzy miesiące. Tymczasem sąd podjął inną decyzję. – Tymczasowe aresztowanie zostało przedłużone o dwa miesiące do 16 stycznia 2026 r. w stosunku do wszystkich podejrzanych. Żadnej z tych nie przedstawiono innych zarzutów, a w sprawie nie ma innych podejrzanych – powiedział portalowi TVP.Info prok. Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Decyzja sądu o przedłużeniu gangsterom okresu aresztowania „tylko” o dwa miesiące może oznaczać, że zdaniem sądu śledczy mają wystarczający czas na swoje czynności. I powinni się wyrobić ze zgromadzaniem najważniejszych dowodów do stycznia. Można się spodziewać, że po tej dacie „Słowik”, „Pieprzu” i „Cycek” odzyskają wolność, a areszt zostanie zamieniony na wysokie poręczenia majątkowe. A to dlatego, że w sprawie występuje jeden pokrzywdzony, a śledczy dysponują mocnymi dowodami także z inwigilacji całej trójki. Andrzej Z. ps. Słowik był na wolności od marca bieżącego roku. Wówczas to sędzia Maja Minkisiewicz podjęła decyzję o uchyleniu aresztów wobec trzech bossów „Pruszkowa” („Słowika”, Leszka D. ps. Wańka i Janusza P. ps. Parasol), odpowiadających przed sądem za obrót 35 kg kokainy o czarnorynkowej wartości 5,3 mln zł. Uznała, że wystarczającymi sankcjami wobec gangsterów będą dozory policyjne (podsądni mają meldować się na policji cztery razy w tygodniu) oraz zakaz kontaktowania się z ustalonymi osobami, a także zakaz opuszczania kraju. Sędzia nie wyznaczyła poręczeń majątkowych, jak to często bywa w takich sprawach. Do zatrzymania Andrzeja Z. ps. Słowik, Leszka D. ps. Wańka i Janusza P. ps. Parasol przez funkcjonariuszy CBŚP doszło 22 listopada 2022 roku. Policjanci ujęli wówczas ponad 20 osób, w tym znanych gangsterów z Zachodniopomorskiego. Żaden z zatrzymanych nie przyznał się do zarzutów. W styczniu ruszył ich proces przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Andrzej Z. utrzymywał podczas przesłuchania w tej sprawie, że zajmuje się legalnym biznesem – „organizowaniem koncertów i gal bokserskich” – a wcześniej pracował w federacji MMA-VIP. Deklarował, że miesięcznie zarabia około 3 tys. zł. To jeden z najbardziej znanych polskich przestępców, który był członkiem tzw. zarządu mafii pruszkowskiej. W czasie swej przestępczej kariery został nawet ułaskawiony przez prezydenta Lecha Wałęsę. Po uderzeniu w „Pruszków” w 2000 roku, zdołał uciec za granicę i ukrywał się w Hiszpanii, skąd robił wypady na zakupy w londyńskim Harrodsie. Czytaj także: Bossowie „Pruszkowa” na wolności. Sąd był litościwy dla gangsterówNarkoelektryk z kontaktami Dwaj towarzysze niedoli Andrzeja Z., czyli Michał D. ps. Pieprzu i Krzysztof Cz. ps. Cycek. Ten ostatni jest z wykształcenia elektrykiem. Ale zdaniem śledczych z Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej, był w rzeczywistości narkotykowym hurtownikiem. – To stary znajomy. Od lat przewija się w narkobiznesie. Współpracował z każdym, kto był zainteresowany dostawami towaru. Uważamy, że przeszły przez jego ręce setki kilogramów narkotyków – mówi portalowi TVP.Info oficer CBŚP. Mazowieckie „pezety” oskarżyły „Cycka” o sprzedaż 2,5 kg amfetaminy gangowi Rafała B. ps. Bukaciak. Z zeznań skruszonych wynika, że Krzysztof Cz. zajmował się także produkcją amfetaminy. Brał udział w gangu, który sprowadził do Polski co najmniej 9 kg kokainy. Po kolejnych odsiadkach „Cycek” miał wrócić do handlu narkotykami. Czytaj także: 25 lat temu rozbito „Pruszków”. Gang już nigdy nie odzyskał dawnej „świetności”„Pieprzu” chciał rządzić „Ożarowem” Z kolei Michał D. ps. Pieprzu to osławiony członek gangu ożarowskiego, aspirujący w pewnym okresie do stania na jego czele. Co ciekawe „Ożarów” był na początku lat 2000 na wojennej ścieżce z „Pruszkowem”, po tym jak w grudniu 1999 r. zastrzelono Andrzeja Kolikowskiego ps. Pershing. – „Pieprzu” razem ze swoim przyjacielem Robertem B. ps. Bedziu rządzili grupą ożarowską, po tym jak za kraty trafili w ostatnich latach „Sajur” i „Loczek”. A gdy zatrzymano liderów gangu „Szkatuły”, „Ożarów” stał się najmocniejszą grupą. Chcą wykorzystać okazję i przejąć kontrolę na żyłą złota, jaką jest handel narkotykami – opowiadał w 2010 roku jeden z oficerów CBŚ. 29 grudnia 2009 roku przy ul. Gibalskiego na warszawskiej Woli, do „Pieprza” i „Kopacza” czekających na spotkanie podszedł jakiś mężczyzna i zaczął do nich strzelać. Ożarowscy gangsterzy rzucili się do ucieczki; zamachowiec – za nimi, co chwila pociągając za spust. Udało mu się trafić obu gangsterów w nogi. Co ciekawe (i niezwykle rzadkie w warszawskim podziemiu kryminalnym), gdy napastnik zobaczył, że ranił mężczyzn, przestał do nich strzelać i uciekł. To był wyraźny znak, że zamachowiec nie chciał zabić swoich ofiar, a tylko „porządnie przestraszyć”. Policja podejrzewała początkowo, że była to klasyczne ostrzeżenie półświatka dla niesolidnych gangsterów. Tyle tylko, że „Pieprzu” był już uznanym watażką w półświatku. To zakrawało już na wojnę gangów. Herszt miał wiele szczęście, bo jedna z kul trafiła go w tętnicę i gdyby nie szybka pomoc pogotowia, wykrwawiłby się na śmierć. On sam, przesłuchany w szpitalu powiedział, że nie wie, kto i dlaczego do niego strzelał. Uwagę policjantów zwróciła jednak jego deklaracja, że „załatwi sprawę we własnym zakresie”. Okazało się, że poszło o pieniądze z narkotyków. „Ożarowscy” uznali, że to niedopuszczalne, aby ktoś działający m.in. na ich terenie „nie opłacał się” grupie i „opodatkowali” wszystkich znanych im handlarzy narkotyków. Jeden z nich – Damian U. postawił się im, co skończyło się spaleniem mu auta. Wtedy U. nie wytrzymał. Z browningiem w ręku pojechał na „Gibalak”, aby dać „Pieprzowi” odpowiedź na działania „ożarowskich”. Został za to skazany na 15 lat więzienia. A „Pieprzu” co i rusz trafiał za kraty, aż w końcu wszedł w komitywę ze „Słowikiem”, co nie wyszło mu na dobre. Czytaj także: Odsiadując 15-letni wyrok za handel narkotykami. Koordynował z celi narko-operacje