Był sterowany z łodzi. Poranny lot z Oslo do Tromsoe w Norwegii omal nie zakończył się nieszczęściem. Tuż przed lądowaniem piloci otrzymali ostrzeżenie o dronie w niebezpiecznej odległości od pasa startowego. Bezzałogowiec miał zostać wysłany, a następnie sterowany z łodzi, zakotwiczonej w zatoce nieopodal portu lotniczego.– Przez wieżę udało nam się wezwać łódź. Rozmawialiśmy z kimś, kto wyglądał na norweskiego przewodnika. Kazano mu sprowadzić drona na ziemię z pełną prędkością. Przewodnik potwierdził, że miał w powietrzu drona, ale myślał, że znajduje się on poza strefą zakazaną, co nie miało miejsca – powiedział kierownik lotniska Ivar Helsing Schrøen w rozmowie z norweskim portal NRK.Zobacz także: Obce drony nad Belgią. Wywiad: Tropy prowadzą do RosjiPraca lotniska zakłóconaStarty i lądowania zostały wstrzymane, a samolot linii lotniczej SAS miał oczekiwać w powietrzu na pozwolenie na lądowanie. Ostatecznie tuż po godz. 12 bezpiecznie wylądował, z kilkudziesięciominutowym opóźnieniem.Policja zatrzymała załogę jednostki, z którego wystartowały dron. Jej członkom grożą mandaty w wysokości 12 tys. koron (około 4,5 tys. złotych).Zobacz też: Drony nad lotniskiem w Berlinie. „Stoi za tym Rosja”