Marcin Kierwiński w programie „Pytanie dnia”. Zrzucanie winy na policjantów, którzy mieli nie zauważyć wyrwy w torach to element dezinformacji – powiedział w programie „Pytanie dnia” minister Marcin Kierwiński. Szef MSWiA w rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz zdradził kulisy działań funkcjonariuszy. Przed kilkoma dniami doszło do aktów dywersji na torach pomiędzy Warszawą a Dorohuskiem. Szef MSWiA Marcin Kierwiński rozprawił się z fake newsami, które w tej kwestii rozsiewają politycy opozycji. „Pytanie dnia”: Marcin Kierwiński o dywersji na polskich torachW rozmowie z Justyną Dobrosz-Oracz minister opowiedział o kulisach interwencji funkcjonariuszy. – W sobotę ok. 21.40 na policję zadzwoniła mieszkanka, która zgłosiła, że słyszała huk. Policja potraktowała to zgłoszenie bardzo poważnie. W ciągu 20 minut pojawił się u niej pierwszy patrol. Razem jeździli po okolicy. Policjanci dopytywali, skąd był huk; mówiła, że nie jest pewna, wskazała na pobliskie zabudowania, a nie tory kolejowe, które znajdowały się po przeciwnej stronie. Później dojechał kolejny radiowóz. Rozpytywali ludzi. Osoby, które były pytane przez funkcjonariuszy, nie potwierdziły informacji o huku – relacjonował. Jak dodał,, „z dużym prawdopodobieństwem tory mogły nie być mocno uszkodzone”, a „skala uszkodzeń mogła być niezauważalna”.Kierwiński nie pozostawił suchej nitki na politykach opozycji, którzy „grają w orkiestrze Putina”. – Kłamstwem są słowa, że był widziany wybuch, a policjanci przyjechali na wezwanie, chwilę pokręcili się po okolicy i pojechali – podkreślił. Kierwiński: Niektórzy politycy opozycji grają w orkiestrze PutinaMinister skrytykował Sławomira Mentzena, który w mediach społecznościowych sugerował, że za dywersją może stać Ukraina.– To skandaliczne insynuacje, wprost rosyjska propaganda. Przecież po to rekrutuje Ukraińców z Donbasu, żeby dawać pożywkę takim tezom. Mentzen nie rozumie, że są to wykonawcy woli Kremla – mówił. Zwrócił także uwagę na postawę polityków PiS, którzy w środę pojechali na miejsce, gdzie zostały uszkodzone tory i nagrywali filmiki. – Prokuratorzy siedzieli tam przez kilkadziesiąt godzin. Zakończyli czynności. Nie wiem, kogo chcieli tam spotkać. Na miejsce przyjechała policja, która wylegitymowała posłów – dodał. Przeczytaj także: UE o rosyjskiej dywersji w Polsce. „Możemy reagować na wiele sposobów”Gość Justyny Dobrosz-Oracz podkreślił, że państwo polskie zrobi wszystko, aby winni niedoszłego zamachu stanęli przed wymiarem sprawiedliwości. „Bardzo mocne dowody na to, że za aktem dywersji stoi Rosja”– Dwie osoby są już namierzone. Wiemy, że uciekli na Białoruś, ale polskie służby mają swoje sposoby, żeby ściągnąć ich do Polski – uzupełnił.Kierwiński powiedział, że „są bardzo mocne dowody na to, że za aktem dywersji stoi Rosja”. – Dwie osoby, które oskarża prokuratura pracowały z kremlowskimi służbami od lat. Jeden z nich był nawet skazany za akt dywersji – przypomniał.Pytany o to, jak to możliwe, że trafił on do Polski, Kierwiński nie wykluczył, że niedoszły zamachowiec posługiwał się fałszywym paszportem. Zobacz również: Gorzka diagnoza polskiej polityki. „Zaraza antyukraińskiej narracji”