Zwierzchnik Cerkwi świętuje urodziny. Jedyny słuszny wybór – tak bandycką napaść Ukrainę skomentował jeden z najważniejszych kremlowskich oligarchów. To Jego Świątobliwość Patriarcha moskiewski i całej Rusi Cyryl I. Wyraz oligarcha nie został użyty na wyrost. Ten domniemany były agent KGB dorobił się astronomicznego majątku liczonego w miliardach dolarów. Jak inni z najbliższego otoczenia Władimira Putina. Oligopatriarcha właśnie obchodzi 79. urodziny. Z życzeniami dla jubilata pospieszył już białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka. „Pańska służba umacnianiu fundamentów wiary i ochronie wartości moralnych budzi najgłębszy szacunek. Głos Kościoła Prawosławnego, ucieleśniający duchowe odrodzenie, nabrał szczególnego wydźwięku we współczesnym świecie dzięki Pańskim osobistym wysiłkom, niestrudzonej pracy duszpasterskiej i trosce o umacnianie w sercach ludzi ideałów pokoju, miłości, dobroci i sprawiedliwości” – piał z zachwytu.Wyraził przy tym przekonanie, że „mądrość i doświadczenie życiowe patriarchy Cyryla nadal będą przyczyniać się do zachowania jedności bratnich narodów Białorusi i Rosji”. „Życzę Państwu zdrowia, sił i niezawodnej pomocy Bożej w realizacji wszystkich planów” – podkreślił.Jest pewien rozdźwięk między natchnionymi postawą Łukaszenki, byłego komunistycznego kacyka, który obecnie prześladuje choćby Kościół katolicki, a jego skrzydlatymi słowy. Wpisuje się ona jednak w sprzeczność między funkcją Cyryla, głowy kościoła, wzoru dla milionów wiernych, a jego słowami wzywającymi do ludobójstwa czy pokątnym bogaceniem się.Absurdów dotyczących Cyryla czy całej rosyjskiej Cerkwi jest więcej. Rosyjski Kościół Prawosławny powstał w 1448 roku w wyniku nielegalnego odłączenia od Patriarchatu Konstantynopolitańskiego. Odbyło się to pięć lat przed zdobyciem Konstantynopola przez Turków i upadku Cesarstwa Bizantyjskiego. Moskwa zaczęła sobie wówczas uzurpować sobie prawo bycia sukcesorką jego tradycji, określając się jako Trzeci Rzym. To jeden z pierwszych przypadków zmyślonego rosyjskiego mesjanizmu.Religijna przybudówkaRosyjski Kościół Prawosławny posiada od 1589 roku uznaną autokefalię, ale realnej autonomii – już nie. Faktycznie to religijna przybudówka państwa najpierw sowieckiego, a potem rosyjskiego. Zadaniem cerkwi jest dostarczanie aktualnej władzy religijnej podpory w krucjatach przeciwko Zachodowi, który śmie wspierać ukraińskie władze określane przez Władimira Putina jako „faszystowski” reżim. Warto zauważyć, że putinizm spełnia wszystkie wymogi ideologii faszystowskiej.Po tę pomoc dyktator sięga bardzo chętnie i często. Wychowanek komunistycznej bezpieki, która walczyła z religią stał się jako dyktator niezwykle religijny, choć więcej w tym pozy niż autentycznej wiary. Regularnie bierze udział rytualnych kąpielach z okazji święta Chrztu Pańskiego, zanurzając się w lodowatej wodzie w przeręblach w kształcie krzyża. Sam świeci niebanalnym krzyżem na piersi. Przekaz jest oczywisty. Rozpad zbrodniczego Związku Sowieckiego – zdaniem Putina największa katastrofa geopolityczna XX wieku – pozostawiła w Rosji ideową pustkę. Próbuje ją wypełnić Cerkiew, wpisując się w budowę neoimperialnego tworu Kremla. Osobliwego bytu czerpiącego z tradycji religijnego caratu jak i antyreligijnego komunizmu. Symbolem tej sprzeczności jest sam dyktator, pozujący na niekoronowanego cara. Niechlubną rolę moskiewskiej Cerkwi widać szczególnie podczas agresji na Ukrainę, którą patriarcha Cyryl poparł, ze wszystkimi zbrodniami wojennymi popełnianymi przez rosyjskich żołnierzy. Stwierdził, że to „jedyny słuszny wybór”. „Przystąpiliśmy do bitwy, która ma nie fizyczne, a metafizyczne znaczenie” – mówił, błogosławiąc oddziały idące na wojnę. Jej przyczyn upatrywał natomiast w „diabelskich kłamstwach” Zachodu oraz „rusofobii rozprzestrzeniającej się w świecie zachodnim w niespotykanym dotąd tempie”.Cyryl błogosławi żołnierzom„Od ośmiu lat trwały próby unicestwienia tego, co istnieje na Donbasie. A na Donbasie istnieje brak akceptacji dla tak zwanych wartości, które dzisiaj są proponowane przez tych, którzy pretendują do władzy na światem. To dziś taki test lojalności wobec tej władzy, pewna przepustka do tego szczęśliwego świata, świata nadmiernej konsumpcji, świata rzekomej wolności. Czy wiecie, co to za test? Test bardzo prosty, a jednocześnie potworny: to parada gejowska” – tłumaczył w 2022 roku żołnierzom, którzy zaraz mieli iść obalać niby faszystowski reżim w Kijowie.„Dlatego to, co dziś się odbywa w sferze relacji międzynarodowych, ma znaczenie nie tylko polityczne. Chodzi o coś innego i dużo ważniejszego niż polityka. Chodzi o zbawienie człowieka. I wszystko, co jest związane z usprawiedliwianiem grzechu potępionego w Biblii, jest dziś testem naszej wierności Panu, naszej sposobności wyznawania wiary w naszego Zbawiciela. Wszystko, co mówię, ma nie tylko jakieś znaczenie teoretyczne i nie tylko sens duchowy. Wokół tego tematu dzisiaj toczy się realna wojna” – dowodził Cyryl. Oczywiście wyrazu „wojna” nie wolno obecnie używać w Rosji w odniesieniu do bandyckiej napaści na Ukrainę. Stosowany jest eufemizm „specjalna operacja wojskowa”. Represje za brak komsomolskiej czujności w tym zakresie spotkały między innymi rozgłośnię „Echo Moskwy” i telewizję Dożd. W tle czai się też swobodnie interpretowany zarzut o „dyskredytację” armii, za który grozi nawet 15 lat pozbawienia wolności.„Niech Pan pomoże nam, Rosjanom, Ukraińcom, Białorusinom, wszystkim narodom, które pochodzą ze wspólnych korzeni, wyszły z kijowskiej chrzcielnicy, zachować naszą duchową jedność, nie dopuścić do podziału naszego Kościoła” – apelował Cyryl, niepomny nielegalnego powstania jego organizacji w wyniku jednostronnego podziału.Idea „Świętej Rusi”Warto odnotować, że Cyryl w przyszłości wielokrotnie podnosił ideę „Świętej Rusi”. Jeszcze przed wyborem na zwierzchnika Cerkwi był określany jako zwolennik „prawosławnego imperium panrosyjskiego”. Nawiązywał również do idei „Moskwy – Trzeciego Rzymu” i twierdził, że Patriarchat Moskiewski jest kontynuatorem tradycji bizantyjskich. Prowadził też rozmaite działania, by podporządkować cerkiew ukraińską – moskiewskiej. Stanowisko Cerkwi jest jasne – jest jeden naród wschodniosłowiański (najwyraźniej niesłowiańskie narodowości zamieszkujące Federację Rosyjską nie zasługują na podmiotowość), który został sztucznie podzielony w wyniku błędów władz bądź też działań wrażych sił z Zachodu. Stąd między innymi takie święte oburzenie Trzeciego Rzymu na ten drugi w 2018 roku, gdy Konstantynopol przyznał Kijowowi tomos, czyli uznał autokefalię Prawosławnej Cerkwi Ukrainy.Idea „Świętej Rusi”, konieczność zjednoczenia narodu wschodniosłowiańskiego – cała frazeologia religijnego nacjonalizmu wpisuje się w bajania Putina, jakoby Ukraina stanowiła sztuczny twór wymyślony przez Włodzimierza Lenina i bolszewików („Ukraina imienia Lenina”). Jasności przekazu propagandowego nie szkodzi, że wcześniej dowodził on, iż ukraińską tożsamość wymyślił jakiś bliżej niezidentyfikowany „hrabia Potocki”. Była też już wersja, że stoi za tym wywiad austriacki. Kim zatem jest Cyryl – wyrazicielem własnej „zjednoczeniowej” myśli czy też sprytnym lawirantem podlizującym się Kremlowi, dzięki czemu może opływać w luksusy? Odpowiedź może dać wgląd w życiorys patriarchy. Pierwszy dysonans pojawia się wraz z informacją o jego pochodzeniu.Kim jest Cyryl I?Piewca zjednoczenia narodu wschodniosłowiańskiego nie jest Słowianinem. Należy do Mordwinów z grupy etnicznej ugrofińskiej. Urodził się 20 listopada 1946 roku w Leningradzie – dzisiejszy Petersburg – jako Władimir Michajłowicz Gundiajew, syn głównego mechanika leningradzkiej fabryki maszyn imienia Michaiła Kalinina, a potem kapłana prawosławnego Michaiła Wasiliewicza Gundiajewa oraz Raisy Władimirowny, z zawodu nauczycielki języka niemieckiego. Jego dziadkiem był Wasilij Stiepanowicz Gundiajew, także kapłan prawosławny, prześladowany przez sowieckie służby, który łącznie spędził łagrach prawie 30 lat.Również ojciec późniejszego patriarchy, gdy był w 1933 roku chórzystą w cerkwi Zaśnięcia Matki Bożej w Leningradzie, został zatrzymany przez GPU pod zarzutem działalności antyrządowej. Groziła mu nawet kara śmierci za rzekomy udział w spisku przeciwko Józefowi Stalinowi. Sam młody Wołodia, przynajmniej wówczas, też się nie kłaniał komunistom. W odróżnieniu od rówieśników nie należał do organizacji pionierów ani Komsomołu. Po ukończeniu szkoły średniej wstąpił do Leningradzkiego Seminarium Duchownego. Miał rozważać podjęcie studiów w zakresie nauk ścisłych, interesowała go fizyka, ale postawił na seminarium pod wpływem metropolity leningradzkiego i nowogrodzkiego Nikodema, który jak się przypuszcza, umożliwił mu rozpoczęcie tegoż kształcenia bez wcześniejszego odbycia zasadniczej służby wojskowej.3 kwietnia 1969 roku Władimir złożył śluby mnisze przed Nikodemem i przyjął imię zakonne Cyryl, na cześć św. Cyryla Oświeciciela Słowian. Szybko piął się w hierarchii cerkiewnej. Szybciej niż jego zmarły w 2021 roku brat Nikołaj, który był proboszczem parafii Przemienienia Pańskiego w Petersburgu oraz wykładowcą patrologii w Petersburskiej Akademii Duchownej. Warto odnotować, że jego młodsza siostra Jelena jest dyrektorką prawosławnego gimnazjum w Petersburgu. Cyryl – agent KGBJuż w 1976 roku Cyryl został wyświęcony na biskupa wyborskiego, wikariusza eparchii leningradzkiej, a rok później mianowano go arcybiskupem. Znając realia Związku Sowieckiego, wydaje się, że tak szybki awans nie byłby możliwy bez zgody bądź nawet inspiracji komunistycznej bezpieki. Faktycznie, wielokrotnie powtarzały się oskarżenia o współpracę z Cyryla z KGB w charakterze agenta o pseudonimie Michajłow. Felix Corley, historyk i badacz archiwów sowieckich służb specjalnych, ocenił, że wyznaczenie tak wysokiej godności w hierarchii cerkiewnej bez podjęcia współpracy z KGB nie byłoby dla Cyryla możliwe. Zebrał dowody, że do domniemanego werbunku duchownego doszło w 1970 roku, przy okazji jego pierwszego wyjazdu zagranicznego. Młody hieromnich poleciał wówczas z metropolitą Nikodemem do Pragi w ramach organizacji Syndesmos.Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego. Jak blok wschodni długi i szeroki, wydanie paszportu i zgoda na wyjazd często wiązała się z podjęciem współpracy z bezpieką i nie dotyczyło to wyłącznie osób duchownych. Agent czy nie, w 1991 roku Cyryl został podniesiony do godności metropolity.Wkrótce dało o sobie znać zamiłowanie duchownego do zbytku. W 1996 roku ujawniono, że brał udział w obrocie wyrobami tytoniowymi, wwożonymi do Rosji bez cła (przywilej bezcłowego importu papierosów został przyznany duszpasterzom w połowie lat 90. ubiegłego wieku) i składowanymi w Monasterze Daniłowskim, siedzibie Wydziału Zewnętrznych Stosunków Cerkiewnych.Miliony dolarów zyskuPod kierownictwem Cyryla i z bożą pomocą handel tytoniem przyniósł Cerkwi miliony dolarów zysku. Szacuje się, że w 1996 roku stanowił on aż 10 proc. całego handlu tytoniem w kraju. Patriarchat Moskiewski zapewniał, że zyski z obrotu tytoniem przeznaczane były na pomoc humanitarną oraz odbudowę obiektów należących do Cerkwi zniszczonych w epoce komunizmu. Może jakaś część faktycznie została przeznaczona na te cele, pojawiały się jednak zarzuty pod adresem Cyryla, że włączał część zysków do swojego prywatnego majątku. Dziennikarze „Kommiersanta” i „Moskowskiego komsomolca” wprost oskarżyli hierarchę o nadużywanie dostępu do funduszów z handlu papierosami. Wiadomo też, że obrotny Cyryl, podobnie jak inni hierarchowie, zajął się handlem ropą, co wymagało odpowiednich koneksji z Kremlem.Tego typu interesy raczej dalekie od zwykłej posługi duszpasterskiej, sprawiły, że metropolita doczekał się przydomku „tytoniowy”. Wprawdzie w 2012 roku przedstawiciele Patriarchatu Moskiewskiego całkowicie zaprzeczyli udziałowi Cyryla w nadzorowaniu działalności ekonomicznej Cerkwi, to jednak dowody i zgromadzony przez niego majątek zdają się temu przeczyć.W 2012 roku odkryto, że obrońca uciśnionych nosi zegarek luksusowej francuskiej marki Bregeut wart około 30 tysięcy euro. Władze cerkiewne postanowiły wybrnąć z tej sytuacji, ale zabiegi PR-owskiej miały grację słonia. Zlecono usunięcie zegarka z oficjalnych zdjęć. Grafik wyretuszował drogi bibelot na ręku patriarchy, ale zapomniał o jego odbiciu na blacie stołu. Aleksiej Nawalny komentował wówczas, że było to „haniebne”. Między innymi za takie wybryki został później zastrzelony obok murów Kremla.Czytaj także: Patriarcha moskiewski w zagadkowej ozdobie. Została skradziona w UkrainieTłumaczenie hierarchy mogło przekonać tylko najbardziej naiwnych. Oświadczył on bowiem, że po wybuchu afery zaczął szukać zegarka „z zainteresowaniem i przerażeniem”. Jął przeglądać prezenty, które otrzymywał przez lata i odkrył, że faktycznie ktoś mu wręczył zegarki marki Breguet. Zapewnił przy tym, że nigdy go nie nosił, a zdjęcia, na których go widać mogły być przerobione w Photoshopie przez wraże siły.Po tym skandalu niezależni dziennikarze i internauci zaczęli śledzić majątek Cyryla. Odkryto więc, że posiada on imponującą posiadłość na wsi. Zajmująca prawie 2,5 hektara nieruchomość należała w przeszłości do rodziny carskiej i w 1994 roku przekazano ją Cerkwi. Renowacja miała pochłonąć 2,8 miliarda rubli, wówczas było to niebagatelne 43,4 mln dolarów. Kreml sfinansował remontUrządzona posiadłość zawiera między innymi prywatną cerkiew, basen i bibliotekę. Wszystko ze smakiem. Rzecznik patriarchy potwierdził, że rzeczywiście posiadłość Cyryla jest odnawiana, ale nie przez Kościół. W 2019 roku rosyjski magazyn biznesowy „The Bell” poinformował, że remont luksusowej rezydencji sfinansował Kreml. Zapewne takimi metodami reżim kupił sobie lojalność hierarchy w perspektywie swojej agresywnej polityki i przyszłych wojen.W 2020 roku niezależny rosyjski serwis „Projekt” znalazł nieruchomości, które nalezą do patriarchy i jego krewnych – mieszkania w Moskwie i Petersburgu – warte 225 milionów rubli (wówczas równowartość 12 mln złotych).Jego Świętobliwość ma też upodobanie do luksusowych jachtów, choć media nie są zgodne, czy wszystkie oficjalnie należą do niego. Tylko jeden z nich klasy „Pallada” wart jest około 4 mln dolarów. Podobnie jest z prywatnym odrzutowcem wartym 43 mln dolarów.Ponieważ to Rosja, patriarcha może się tłumaczyć, że kolega mu pożyczył. Jak zakłamany rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, który na swoim ślubie w sierpniu 2015 roku paradował w zegarku za pół miliona euro. Dziennikarze wyliczyli, że odkładając każdego zarobionego rubla, musiałby pracować nań pięć lat. Cyryl znany jest też z zamiłowania do wypoczywania na nartach w Szwajcarii i przede wszystkim do luksusowych aut. Szczególnie ceni sobie – jak inni oligarchowie – mercedesy. Luksusową G-klasą obwoził wokół Moskwy ikonę Matki Boskiej, w celu ochronienia miasta przed pandemią COVID-19.Oskarżenia o machinacje finansoweCo ciekawe, życie w zbytku nie przeszkadza Cyrylowi cynicznie wzywać duchowieństwo do „skromniejszego życia” i oddania się ascezie. Upominał duchownych, by nie korzystali z samochodów, które uważane są za luksusowe, jednemu kazał nawet zwrócić auto. Jednocześnie ciągną się za nim oskarżenia o mało szlachetne ukrywanie machinacji finansowych w banku Pereswiet, który obsługuje Cerkiew. Żeby nie razić Rosjan pokątnie zdobytym majątkiem, patriarcha zniknął z bazy danych Federalnej Służby Podatkowej. Żadnego Władimira Gundiajewa już tam nie ma, jest za to niejaki Iwan Zacharowicz Prochorow, którego jednak wszystkie dane pokrywają się z danymi Cyryla, łącznie z datą urodzenia czy numerem identyfikacji podatkowej. Transsubstancjacja po rosyjsku.Ile uzbierał patriarcha? Jeszcze w 2019 roku „Nowaja Gazeta” szacowała jego majątek na 4-6 mld dolarów. Twierdziła, że może on mieć udziały w branży samochodowej, naftowej, jubilerskiej i nawet przemyśle rybnym. Zaznaczono, że informacji tych nie sposób zweryfikować, gdyż swoje środki Jego Świętobliwość miała trzymać w szwajcarskich, austriackich i włoskich bankach. Przypuszczalnie część została zamrożona po kolejnych sankcjach na Rosję.Z doniesień tych wynikało też, że ma też willę pod Zurychem. Ponadto do majątku patriarchy należy ponad 20 luksusowych rezydencji, które w świetle prawa należą do różnych organizacji cerkiewnych. Bez pozwolenia bezpieki i Kremla żaden oligarcha nie mógłby się tak obłowić. Cyryl odwdzięcza się posługą, ale nie duszpasterską, a polityczną, działa dokładnie tak jak chce Putin.Skradziony medalionI tak, były kolejne błogosławieństwa dla zbrodniarza, jego zdegenerowanych żołnierzy czy żądania do delegalizacji „satanizmu”, czyli – dowodził – ideologii podważającej świadomość narodową i osłabiającej społeczeństwo. To sprytny zabieg, bo wpisuje się w zabiegi dokręcania śruby Rosjanom pod pozorem prostowania przedstawicieli przeciwników wojny, społeczności LGBT czy aktywistów ekologicznych. Wszystko w aurze świętości. I z piękną nową panagią, czyli medalionem z Jezusem. Została ona skradziona ukraińskiemu biskupowi prawosławnemu Aleksandrowi.Patriarcha Cyryl jest nieodłącznym elementem zbrodniczego i skorumpowanego reżimu. Nadaje mu prawosławną duchowość jako przeciwwagę dla postkomunistycznego układu służb specjalnych. To nowa wersja systemu obowiązującego w czasach caratu, gdzie z jednej strony był „wielki gosudar”, z drugiej – ochrana. Jako podpora układu władzy ma swoje własne poletko, w które reżim nie ingeruje. To nagroda za lojalność. Okazał ją w lipcu 2014 roku, gdy Rosja dokonywała agresji na Ukrainę i anschlussu Krymu. Cyryl zaprzeczał wówczas, jakoby Rosja była agresorem i podziękował Putinowi za formułowanie idei, które „łączą ludzi”. Podczas pełnoskalowej agresji jego wierność również jest niezachwiana. Jak każdy patriarcha wie bowiem, że jego los zależy od stopnia lojalności wobec Putina. Służby umieją sobie radzić z niepokornymi. Patriarcha moskiewski i całej Rusi zdaje sobie sprawę ze swojej roli w układzie władzy i odgrywa ją należycie. Potrafi każdą zbrodnię reżimu Putina przekuć na świętobliwy uczynek – zjednoczenie narodu wschodniosłowiańskiego, walkę z bezbożnym Zachodem. Pokojowe współistnienie narodów, niepodległość wolnych i demokratycznych państw jak Ukraina, sprawiedliwe rozliczenie ludobójstwa dokonywanego na Ukraińcach – nie są to wartości godne jego niezwykle żarliwej modlitwy.