Dywersanci zbiegli na Białoruś. Jewhienij Iwanow i Ołeksandr Kononow, obydwaj narodowości ukraińskiej, mieli dokonać aktu dywersji na kolei na zlecenie rosyjskich służb – tożsamość wykonawców rosyjskiego zlecenia ustalił portal Onet. Mężczyźni zbiegli na Białoruś. Na trasie Warszawa - Dorohusk doszło w ostatni weekend do aktów dywersji. W miejscowości Mika (województwo mazowieckie, powiat garwoliński) eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb (powiat puławski, województwo lubelskie), w niedzielę pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej. Portal Onet poinformował, że 41-letni Jewhienij Iwanow i 39-letni Ołeksandr Kononow byli „mózgami” operacji dywersyjnej na kolei i w Polsce zaledwie kilka godzin. Przyjechali z zadaniem przeprowadzenia ataku i natychmiast uciekli na Białoruś przez przejście graniczne w Terespolu. Jeden z podejrzanych miał wcześniej zaoczny wyrok za dywersję.Możliwe dożywocieProkuratura przedstawiła im zarzut przeprowadzenia aktów dywersji o charakterze terrorystycznym na zlecenie Federacji Rosyjskiej. Podejrzanym grozi nawet dożywocie.Prokuratorzy złożyli dwa wnioski do Sądu Rejonowego Warszawa-Mokotów o zastosowanie tymczasowego aresztowania sprawców uszkodzenia torów i trakcji kolejowej – powiedział w środę wieczorem w TVN24 prokurator krajowy Dariusz Korneluk. Wyjaśnił, że to pierwszy krok zgodnie z procedurą karną do wydania listu gończego, a dalej międzynarodowego listu gończego i być może czerwonej noty Interpolu.Po aktach dywersji premier Donald Tusk ogłosił trzeci stopień alarmowy na kolei. Ma obowiązywać do końca lutego przyszłego roku.Czytaj także: Akty dywersji na kolei tematem debaty PE. Możliwa rezolucja