Ministerstwo Finansów dementuje. W sieci pojawiają się nieprawdziwe informacje, według których od 2026 r. urzędy skarbowe będą rzekomo otrzymywać od banków dane o płatnościach kartą przekraczających ustalony próg. Ministerstwo Finansów zdementowało te doniesienia, przekazując, że nie prowadzi prac nad takim rozwiązaniem. Od końca października w sieci pojawiają się nieprawdziwe informacje, jakoby każda płatność kartą firmową miała być co miesiąc raportowana do Krajowej Administracji Skarbowej, a w przypadku osób prywatnych banki miałyby przekazywać dane po przekroczeniu rocznej sumy płatności kartą w wysokości 25 tys. euro (około 106 tys. zł). Informacje o rzekomym wprowadzeniu takich przepisów w Polsce zostały powielone m.in. przez media i niektórych polityków na portalu X.Zgodnie z tzw. ustawą AML z 2018 r. instytucje finansowe w Polsce są zobowiązane do zgłaszania Generalnemu Inspektorowi Informacji Finansowej (GIIF) każdej transakcji przekraczającej równowartość 15 tys. euro. Kontrola skarbowa może dotyczyć również mniejszych transakcji, które wzbudzają podejrzenia.Krajowa Administracja Skarbowa korzysta też z Systemu Teleinformatycznego Izby Rozliczeniowej (STIR). Umożliwia on wymianę informacji między systemem bankowym a KAS i zapobiega wyłudzeniom skarbowym. Fiskus wykorzystuje również system informatyczny ARANEA, który służy do analizy danych i oceny ryzyka podatkowego.W sieci krążą fałszywe informacje o rzekomych przepisach kontrolujących płatności kartąFałszywą informację powielił w serwisie X m.in. wiceprezes Ruchu Narodowego Paweł Usiądek. „Dalsza inwigilacja finansowa. Fiskus dowie się o nas wszystkiego!” – napisał w poście z 5 listopada, który zgromadził 162 tys. wyświetleń. Jego wpis udostępniło konto Ruchu Narodowego i Konfederacji. Nieprawdziwe informacje o rzekomych nowych przepisach w Polsce przypominają regulacje, które od 2026 r. będą obowiązywać w Hiszpanii.Hiszpański dziennik „El Economista” opisał w październiku br., że instytucje finansowe w Hiszpanii będą zobowiązane do powiadamiania urzędu skarbowego o transakcjach dokonywanych kartami płatniczymi, których wartość przekracza 25 tys. euro rocznie.Jak wyjaśnił profesor Błażej Podgórski z Akademii Leona Koźmińskiego, wprowadzenie takich przepisów teoretycznie mogłoby uszczelnić system, a celem ich wprowadzenia mogłaby być walka z finansowaniem terroryzmu, handlem narkotykami oraz przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy. Jednak, jak zaznaczył ekonomista, obowiązek raportowania płatności kartą przez obywateli, który zostanie wprowadzony w Hiszpanii w 2026 r., może mieć także negatywne konsekwencje.– Obowiązek raportowania po przekroczeniu sumy 25 tys. euro rocznie oznaczałby, że do urzędów zgłaszane będą standardowe wydatki wielu gospodarstw domowych. I powstaje pytanie, czy państwo taką ilość danych byłoby w stanie zebrać, przetworzyć i wykorzystać – podkreślił prof. Podgórski.Ekspert: kontrolowanie płatności mogłoby wiązać z poczuciem inwigilacji i nadmiernej kontroli państwaTak ścisłe kontrolowanie płatności bezgotówkowych obywateli może się też wiązać z poczuciem inwigilacji i nadmiernej kontroli państwa. – Przepisy mają na celu przede wszystkim zadbać o bezpieczeństwo obywateli, ale oni nie mogą jednocześnie czuć się nadmiernie inwigilowani. Dlatego, gdyby nawet polski resort pracował nad takimi rozwiązaniami, trzeba tutaj działać delikatnie i szukać kompromisów – ocenił.Pytany o możliwość wprowadzenia takich przepisów w Polsce w przyszłości, ekspert zaznaczył, że przy stabilnej sytuacji gospodarczo-politycznej państwa, działających systemach kontroli przepływów pieniędzy i organach bezpieczeństwa spełniających swoją funkcję, mogłoby to doprowadzić do przeregulowania rynku. Ekonomista dodał, że zdarzają się sytuacje, w których można rozważyć większą regulację rynku.– Wprowadzenie przepisów, które zacieśniają kontrolę nad przepływem pieniędzy, zarówno w formie bezgotówkowej, jak i gotówkowej, jest uzasadnione w wybranych sytuacjach kryzysowych – chociażby takich, jak wybuch wojny w sąsiadującej z nami Ukrainie. W tym przypadku wiele przepisów i regulacji zarówno, na szczeblu państwowym, jak i w sektorze finansowym zostało wprowadzonych już po fakcie, gdy rynek zaczął odczuwać pierwsze perturbacje nagłego napływu kapitału, czego konsekwencje odczuwamy do dzisiaj – wyjaśnił prof. Podgórski.Czytaj też: Unijne kary za zbyt wysoką temperaturę w domu? Chodzi o jeden kraj