Tajemnice statków z rosyjskimi surowcami. Bjarne Caesar Skinnerup jest duńskim „przewodnikiem” morskim, który przeprowadza statki przez cieśniny bałtyckie. Opowiedział on dziennikarzom, co dzieje się na pokładach masowców rosyjskiej floty cieni. Przepracował m.in. ponad 40 lat w branżowych związkach zawodowych, ale przyznaje, że czegoś takiego wcześniej nie widział. Bjarne Skinnerup rozmawiał z dziennikarzami śledczymi z Danwatch. Oprócz pilotowania statków handlowych Duńczyk ma w swoim CV także służbę na okrętach marynarki wojennej oraz pracę jako marynarz na wielkich tankowcach. Mimo to ostatnio miał do czynienia z sytuacjami, które mu się wcześniej nigdy nie zdarzały.Piloci morscy mają bezpośredni kontakt z załogą floty cieniaSkinnerup nie kryje, że tacy piloci morscy jak on, są zwykle na pokładach statków mile witani. To ludzie, którzy pomagają bezpiecznie pokonać niezbyt przyjazne morskie rewiry. W przypadku statków rosyjskiej floty cieni, czekała na niego niechęć, ludzie w mundurach, którzy usiłowali być groźni i brak podstawowych dokumentów dotyczących pilotowanej jednostki.Zobacz także: Rosjanie ukrywają flotę cieni. Masowo zagłuszają sygnał statkówDuńska marynarka Wojenna wspólnie z sojusznikami z NATO próbuje zebrać jak najwięcej informacji o okrętach floty cienia w ramach operacji „Baltic Sentry”, ale tak naprawdę tylko piloci morscy mają bezpośredni kontakt z załogą takiego statku i mogą obserwować, co się tam dzieje.Ludzie w mundurach na pokładzie chcą być widoczni– Kilku moich kolegów zaczęło widywać na takich statkach mężczyzn ubranych w mundury maskujące rosyjskiej marynarki wojennej. Może to wydawać się przerażające. Umundurowani ludzie obserwujący otoczenie. Gdyby byli w cywilnych ubraniach, nikt nie zwróciłby na nich uwagi. Prawdopodobnie jest to również element taktyki. Chcą być widoczni. Nie tylko dla nas, którzy przybyliśmy z zewnątrz, ale także dla załogi, żeby nie odważyli się zrobić niczego, czego Rosjanie sobie nie życzą – powiedział Bjarne Caesar Skinnerup, cytowany przez serwis danwatch.dk.Duńczyk podkreśla, że w przeszłości współpraca z dowództwem takiej jednostki czy załogą była dobra. Obecnie piloci są przyjmowani bardzo chłodno i „eskortowani” na mostek, gdy wchodzą na pokład. Skinnerup podkreśla, że załoga woli nie ujawniać obcym zbyt wiele.Zobacz także: Tankowce z „floty cieni” zrzucają ropę u wybrzeży Europy– Zwykle mamy dostęp do dokumentów, żeby mieć pewność, że statek ma właścicieli i ubezpieczyciela, z którym można się skontaktować w razie wypadku. Wszystkie informacje potrzebne do potwierdzenia bezpieczeństwa statku zostały usunięte z mostka – ujawnił duński pilot, cytowany przez Danwatch.Tajny dowódca jak oficer politycznyBjarne Skinnerup zwrócił uwagę na jeszcze jeden szczegół. Kilka razy był świadkiem, że wśród zwykle azjatyckiej załogi był jeden Rosjanin, który formalnie pełnił obowiązki drugiego oficera, ale wyraźnie było widać, że to on jest dowódcą.– Przypomina mi to czasy oficerów politycznych, których widywało się na radzieckich statkach podczas zimnej wojny. Myślę, że ich zadaniem jest rządzenie załogą i pilnowanie, żeby była w ryzach – powiedział Duńczyk.Zobacz także: Rosjanie bawią się w kotka i myszkę na Bałtyku. Unia wreszcie chce działaćFlota cieni to grupa zwykle przestarzałych statków, często o niejasnej strukturze własności, które służą do nielegalnego transportu rosyjskich towarów, zwłaszcza ropy naftowej, aby obchodzić międzynarodowe sankcje. Wiąże się to najczęściej z brakiem ubezpieczenia, i stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa morskiego i środowiskowego.