Kolejny taki incydent. Rosyjski dron przeleciał przez terytorium Mołdawii, a potem Rumunii. W tym drugim państwie, należącym do NATO, poderwano z tego powodu cztery myśliwce. Maszyna, która naruszyła przestrzeń powietrzną obu krajów, uczestniczyła w kolejnym rosyjskim ataku na ukraińskie porty na Dunaju. Dron najpierw przeleciał nad terytorium Mołdawii, następnie wleciał na co najmniej dwanaście minut do Rumunii w okolicach miasta Foltesti, na południowym wschodzie kraju.Władze Rumunii wysłały do okolicznych mieszkańców powiadomienia alarmowe. Z bazy Mihail Kogalniceanu poderwano dwa niemieckie myśliwce Eurofighter, aby monitorowały lot rosyjskiego bezzałogowca. Nieco później do akcji włączyły się też rumuńskie F-16 z lotniska wojskowego Campia Turzii.Trwają poszukiwania wrakuWładze zapewniły, że nie było powodu zestrzeliwać maszyny, bo w żadnym momencie nie zagrażała ludności cywilnej czy strategicznej infrastrukturze. Dron prawdopodobnie spadł w nieustalonej dotąd lokalizacji. Obecnie trwają poszukiwania wraku.Tej nocy również mieszkańcy nie zgłaszali niebezpieczeństwa na numer alarmowy w czasie rosyjskiego ataku.Czytaj także: Zmasowany rosyjski atak na Ukrainę. Rakieta zniszczyła blok mieszkalnyWe wtorek późnym wieczorem mieszkańcy miejscowości Plauru i miasta Ceatalchioi leżących nad Dunajem mogli powrócić do swoich domów. Wcześniej ewakuowano ich po tym, jak rosyjska bomba wywołała pożar na tankowcu przewożącym gaz LPG w porcie w Izmaile.Poprzednie naruszenie przestrzeni powietrznej Rumunii przez Rosję nastąpiło 11 listopada – znaleziono wówczas fragmenty rozbitego drona w pobliżu miasta Tulcza. W związku z tym incydentem MSZ Rumunii wezwało na rozmowę ambasadora Rosji i wyraziło protest w związku z działaniami Kremla.