„Rosyjski trop jest możliwy”. Kanclerz Niemiec Friedrich Merz wyraził we wtorek opinię, że za wcześnie jest na końcową ocenę w sprawie aktu dywersji na kolei w Polsce. Zaznaczył jednocześnie, że możliwe jest to, że potwierdzone zostaną przypuszczenia dotyczące rosyjskiego tropu. Merz, cytowany przez agencję ANSA, stwierdził w Berlinie, że jest za wcześnie, by wydać końcową ocenę.– Możliwe jest to, że przypuszczenie w sprawie rosyjskiego tropu zostanie potwierdzone – tak kanclerz odpowiedział na pytanie, dotyczące wypowiedzi premiera Donalda Tuska na temat rosyjskiego śladu w tym akcie dywersji.Dywersja na trasie Warszawa–DorohuskW dniach 15-17 listopada na trasie Warszawa–Dorohusk doszło do aktów dywersji. W miejscowości Mika (woj. mazowieckie, pow. garwoliński) eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. W innym miejscu, niedaleko stacji kolejowej Gołąb (pow. puławski, woj. lubelskie), pociąg z 475 pasażerami musiał nagle hamować z powodu uszkodzenia około 60 metrów trakcji.Śledztwo o charakterze terrorystycznymProkuratura wszczęła w poniedziałek śledztwo w sprawie aktów dywersji o charakterze terrorystycznym popełnionych na rzecz obcego wywiadu. We wtorek odbyło się nadzwyczajne posiedzenie rządowego komitetu ds. bezpieczeństwa z udziałem dowódców wojskowych, szefów służb i przedstawiciela prezydenta.Dwaj sprawcy współpracowali z rosyjskimi służbamiPremier Donald Tusk przedstawił we wtorek w Sejmie informację w sprawie dywersji na infrastrukturę kolei. Szef rządu przekazał, że udało się ustalić osoby odpowiedzialne za akt dywersji – to dwóch obywateli Ukrainy współpracujących od dłuższego czasu z rosyjskimi służbami. Tusk zapowiedział również, że wyda zarządzenie o wprowadzeniu trzeciego stopnia alarmowego Charlie na określonych liniach kolejowych.Czytaj również: Ziobro bez paszportu dyplomatycznego. Decyzja Sikorskiego