Skoordynowany atak. Dezinformacja wpływa nie tylko na lokalne społeczności, ale może wywoływać destrukcyjne skutki w relacjach międzynarodowych. Portal podszywający się pod jedno z najważniejszych francuskich źródeł informacji pisał o tym, że Francja składuje odpady nuklearne w Armenii. Sprawę opisał amerykański think-tank DFRLab. Działania dezinformacyjne rozpoczęły się od niszowych stron, a następnie osiągnęły bardzo duże zasięgi w mediach społecznościowych, trafiając do francuskich polityków i mediów. Uderzały zarazem w obawy armeńskiego społeczeństwa związane ze środowiskiem, by wywołać antyrządowe nastroje. „25 czerwca w artykule opublikowanym na stronie internetowej CourrierFrance24.fr, która podszywa się pod France 24, twierdzono, że francuska państwowa firma nuklearna Orano po cichu rozpoczęła wysyłkę odpadów zubożonego uranu do Armenii, gdzie były one składowane w Parku Narodowym Dilidżan — ekologicznie delikatnym rezerwacie biosfery” – czytamy w analizie DFRLab. CZYTAJ TAKŻE: M-AI-trioszka. Jak popularne czatboty serwują nam rosyjską propagandęPodjęcie decyzji w tej sprawie przypisano armeńskiemu premierowi, który miałby ją podjąć po spotkaniu z francuskimi urzędnikami w lutym. Zarzucono także, że żona premiera miała kilka tygodni później otrzymać od nieokreślonej francuskiej firmy 1,8 miliona dolarów darowizny. „Trafnie zauważono również, że Park Narodowy Dilidżan znajduje się w strefie aktywnej sejsmicznie. Częstą taktyką przy szerzeniu kłamstw jest zapewnienie ziarna prawdy, aby stworzyć iluzję wiarygodności. Artykuł twierdził, że składowanie uranu w tej aktywnej strefie zagrażałoby dzikiej przyrodzie i lokalnym społecznościom” – czytamy.W dezinformacyjnym przekazie wskazano, że Francja omija sankcje, transportując przetworzony uran z Rosji. Dezinformacja trafiła na podatny grunt Premier Armenii i tamtejsze ministerstwo środowiska zdementowali te przekazy, zaś stacja France 24 stanowczo przeciwstawiła się podszywaniu pod jej markę. Armenia i Francja mają wkrótce podpisać umowy o strategicznym partnerstwie i to – zdaniem analityków – stanowi przyczynę skoordynowanego ataku dezinformacyjnego. „Fałszywa historia została podchwycona przez kilka mediów, w tym armeński MediaMax, który później wydał przeprosiny, przyznając, że popełnił „poważny błąd” myląc wątpliwe źródło CourrierFrance24.fr z renomowanym francuskim portalem France 24. Ormiański portal Hraparak , publikujący treści prorosyjskie, przedrukował oryginalny artykuł MediaMax, a następnie jego przeprosiny. Ta sprawa pokazuje, jak strony internetowe podszywające się pod wiarygodne media mogą wprowadzać w błąd nie tylko opinię publiczną, ale także dziennikarzy” – czytamy w analizie DFRLab. ZOBACZ TAKŻE: Nowa, groźna prowokacja. Rosja twierdzi, że „Ukraina zaatakuje Polskę”Armenia na celowniku dezinformatorówAnalitycy wskazują, że nie jest to pierwszy taki atak na Armenię. Podobne działania trwają od pewnego czasu i uderzają w zaufanie armeńskiego społeczeństwa do władz państwowych. „Rosnące stosowanie takich taktyk wobec Armenii, w czasie, gdy dystansuje się ona od rosyjskich wpływów, wskazuje na strategiczny interes w destabilizacji armeńskiej przestrzeni informacyjnej i manipulowaniu nastrojami społecznymi przed przyszłorocznymi wyborami” – podkreślono.