Jest oświadczenie. Podjęliśmy błędną decyzję, ubolewamy, jeśli zraniliśmy osoby dotknięte nazistowskim terrorem lub ich bliskich – przekazał w poniedziałek w komunikacie prasowym Dom Aukcyjny Felzmann, który zamierzał przeprowadzić licytację pamiątek ofiar II wojny światowej. Dom Aukcyjny Felzmann w Neuss miał w poniedziałek rozpocząć sprzedaż prywatnej kolekcji, obejmującej dokumenty i przedmioty związane z ofiarami niemieckich, a także sowieckich zbrodni podczas II wojny światowej. Przeciw aukcji zaprotestował m.in. Międzynarodowy Komitet Oświęcimski, jak również polskie władze. Ostatecznie licytację odwołano. Szef domu aukcyjnego przekazał to telefonicznie władzom kraju związkowego Nadrenia-Północna Westfalia.W poniedziałkowym oświadczeniu dom aukcyjny spod Duesseldorfu wyjaśnił, że zdecydował się na odwołanie aukcji po krytyce, jaka na niego spadła.Aukcja pamiątek po ofiarach II wojny światowej„Jesteśmy świadomi, że przy ocenie zgłoszenia przedmiotów do licytacji podjęliśmy błędną decyzję i ubolewamy, jeśli tym samym zraniliśmy uczucia osób dotkniętych nazistowskim terrorem lub ich bliskich” – przekazał.Według oświadczenia dokumenty i przedmioty zostały przekazane na aukcję częściowo przez potomków ofiar. Część pochodziła natomiast z prywatnej kolekcji. „Zgodnie z naszą wiedzą wszystkie przedmioty z tej kolekcji zostały nabyte na otwartym rynku w sposób uczciwy” – napisali przedstawiciele domu aukcyjnego.Zobacz także: Jego życie to gotowy scenariusz filmu. 25. rocznica śmierci Jana KarskiegoJak dodali, „decyzja, by oddać te artykuły do sprzedaży, nie została przez nas podjęta”. „Uważamy jednak również po prawnej analizie, że nie jest to nieuczciwe, jeśli ludzie decydują się na sprzedaż” – zaznaczyli.Dom aukcyjny wydał oświadczenieW ocenie domu aukcyjnego publiczna licytacja to „właściwa droga”, bo „zapewnia przejrzystość co do tego, kto nabywa przedmioty wystawione na aukcję”. Instytucja podkreśliła, że wśród jej klientów są muzea i miejsca pamięci, a jako dom aukcyjny „cieszy się od dekad dobrą reputacją”.Poproszony przez PAP o odniesienie się do sprawy odwołanej licytacji pamiątek ofiar drugiej wojny światowej urząd prezydenta RFN Franka-Waltera Steinmeiera ograniczył się do stwierdzenia, że aukcja została odwołana. – Prezydent federalny nie wypowiada się na ten temat – przekazał PAP w poniedziałek rzecznik prezydenta Alessandro Peduto.Wcześniej głos zabrał natomiast szef niemieckiej dyplomacji Johann Wadephul. W niedzielę ocenił, że „robienie interesów na Zagładzie jest odrażające” i „musi zostać powstrzymane”. Dodał, że oczekuje, iż w Niemczech nie będą odbywać się więcej aukcje pamiątek po ofiarach zbrodni nazistowskich.Wadephul rozmawiał wcześniej telefonicznie z szefem polskiego MSZ Radosławem Sikorskim. Jak relacjonował, obaj byli „całkowicie zgodni, że próba robienia interesów na zbrodni Zagłady jest odrażająca i musi zostać powstrzymana”. Zobacz także: Mroczne tajemnice Credit Suisse. Bank współpracował z nazistamiNa liście obiektów przeznaczonych pierwotnie do sprzedaży przez Dom Aukcyjny Felzmann w Neuss, co zauważyła gazeta „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, wyszczególnione były 623 pozycje. Jakie pamiątki chciano sprzedać?Wśród dokumentów był m.in. list więźnia z Auschwitz „o bardzo niskim numerze” do adresata w Krakowie. Do licytacji początkowo przeznaczono także pamiątki po dwóch polskich oficerach, ofiarach zbrodni katyńskiej. Każda z nich miała cenę wywoławczą 750 euro.„Sueddeutsche Zeitung” ocenił w niedzielę inicjatywę Domu Aukcyjnego Felzmann w Neuss jako „bulwersujący przypadek”. Dziennik z Monachium zauważył, że w Niemczech „aukcje nazistowskich bibelotów i broni Wehrmachtu co jakiś czas wywołują wzburzenie”.Dom aukcyjny w Neuss pod Duesseldorfem istnieje od 1976 roku. Specjalizuje się w aukcjach filatelistycznych oraz numizmatycznych. Zrzeszony jest m.in. w Federalnym Związku Niemieckiego Handlu Znaczkami Stemplowymi (APHV) i Stowarzyszeniu Niemieckich Filatelistów (BDPh).