Przestarzała metodyka. Ukraińscy wojskowi, którzy od 2022 r. przechodzą szkolenia w ośrodkach NATO, także w Polsce, zgłaszają zastrzeżenia dotyczące części programów taktycznych. Ich zdaniem nie wszystkie ćwiczenia odzwierciedlają realia nowoczesnego pola walki, na którym dominują drony i nieustanne rozpoznanie powietrzne. – Nadal uczą nas według podręczników grunwaldzkich – gorzko żartują żołnierze. Zarówno polskie MON, jak i ukraiński Sztab Generalny zapewniają, że szkolenia są stale aktualizowane.Scenariusze taktyczne sprzed latWedług ukraińskich żołnierzy część taktycznych scenariuszy stosowanych podczas ćwiczeń nie uwzględnia dominującej roli bezzałogowców. W jednym z ośrodków omówiono klasyczną obronę przeprawy przez rzekę z wykorzystaniem transporterów opancerzonych, co – jak wskazywali Ukraińcy – w warunkach stałej obserwacji przez drony byłoby działaniem bardzo ryzykownym. Jeden z wojskowych opisał, że „wszystko, co porusza się jakimkolwiek pojazdem, zostaje błyskawicznie wykryte”, a „te scenariusze nie wytrzymują zderzenia z rzeczywistością frontu”.Zasada „złotej godziny”Zastrzeżenia dotyczą także medycyny pola walki. W szkoleniach często przywołuje się zasadę tzw. złotej godziny – ewakuacji rannego w ciągu 60 minut, wypracowanej podczas interwencji NATO na Bliskim Wschodzie. Ukraińscy żołnierze przypominają, że na ich froncie, przy przewadze rosyjskich dronów i artylerii, szybka ewakuacja jest często niemożliwa. Ranni muszą polegać głównie na sobie. Jak podkreślają rozmówcy BBC, w realnej walce standardy z Iraku nie mają zastosowania, ponieważ w Ukrainie transport sanitarny bywa niemożliwy przez wiele godzin.Szkolenia nieuwzględniające dronówNajczęściej powtarzany zarzut dotyczy wykorzystania dronów podczas ćwiczeń. Oficerowie wskazują, że w wielu przypadkach to oni sami wnosili na poligon sprzęt i know-how. Podczas jednego z treningów z udziałem czeskich żołnierzy bezzałogowce ukraińskie natychmiast wykrywały każdy ruch przeciwnika. Efekt wywołał konsternację wśród instruktorów.– Nie możemy do was podejść, wykrywacie nas od razu – mieli zareagować.Jednocześnie żołnierze podkreślają, że polska infrastruktura szkoleniowa ma ogromną wartość, przede wszystkim dlatego, że gwarantuje bezpieczeństwo – czego w Ukrainie brakuje.„Skarg nie było”Polskie Ministerstwo Obrony informuje, że nie otrzymało żadnych formalnych zgłoszeń o nieadekwatności programów szkoleniowych. W przesłanym BBC oświadczeniu zaznaczono, że szkolenia „uwzględniają i realnie stosują różne rodzaje dronów”. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy zapewnia natomiast, że otrzymuje stały feedback i na jego podstawie „wdraża jakościowe zmiany”. Szczegółów – z uwagi na bezpieczeństwo – nie ujawniono.Nowe centra treningowe i konieczność aktualizacji metodPrzykładem dostosowania szkolenia do realiów wojny dronowej ma być nowy poligon „Jomsborg” utworzony przy wsparciu Norwegii. Ukraińscy instruktorzy biorą tam udział w budowaniu programów nauczania, a sama placówka skupia się na technikach walki z wykorzystaniem bezzałogowców. Ukraińscy żołnierze i polscy ochotnicy walczący w SZU zgodnie podkreślają, że doświadczenia frontowe wymagają szybkiej aktualizacji standardów NATO, a nie ich odrzucenia.Czytaj również: „Turyści-snajperzy” w oblężonym Sarajewie. Była burmistrz złoży zeznania