Walka ze zbrojnymi kartelami. W pobliżu granicy z Wenezuelą kolumbijska armia przeprowadziła naloty na grupę zbrojną zajmującą się handlem kokainą. Dziewięciu bojowników zostało zabitych. Nalot, który miał miejsce w północno-wschodnim departamencie Arauca, jest dalszą częścią działań, w ramach których wcześniej w tym tygodniu w operacji w południowo-wschodniej części kraju zabito 19 członków partyzantki.Mordisco – najbardziej poszukiwany człowiek w KolumbiiPrezydent Kolumbii Gustavo Petro nasila ataki na grupy zbrojne zajmujące się handlem kokainą, w związku z napięciami związanymi z rozmieszczeniem sił zbrojnych USA na Karaibach.W obu przypadkach zaatakowano członków grupy paramilitarnej dowodzonej przez najbardziej poszukiwanego rebelianta w kraju, Ivana Mordisco (właściwie nestor Gregorio Vera Fernandez). Mordisco jest byłym członkiem Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC), który odrzucił porozumienie pokojowe z Bogotą z 2016 roku i planowane rozbrojenie.Kolumbijskie media poinformowały, że w nalocie w Arauca mógł zginąć Antonio Medina, wysoko postawiony przywódca rebeliantów, który zainicjował konflikt między byłymi członkami FARC a partyzantami Armii Wyzwolenia Narodowego (ELN).CZYTAJ TAKŻE: „Nie będziemy kłaniać się królowi”. Kolumbia krytykuje TrumpaPresja ze strony administracji TrumpaUSA pod rządami Donalda Trumpa nałożyły sankcje na Gustavo Petro i jego współpracowników oraz odebrały Kolumbii status sojusznika w walce z handlem narkotykami, argumentując, że lewicowy rząd nie robi wystarczająco dużo, aby ograniczyć produkcję kokainy.Prezydent Kolumbii utrzymuje, że organy ścigania wykorzystują wszelkie dostępne środki do walki z grupami zbrojnymi i krytykuje Stany Zjednoczone, które obarcza odpowiedzialnością za brak działań na rzecz wyeliminowania narkomanii.