Komisja Nadzoru Kongresu USA nie odpuszcza. W amerykańskich mediach od dawna krążą nagrania i wspólne zdjęcia Jeffreya Epsteina i jego wieloletniego przyjaciela Donalda Trumpa. O tym pierwszym wiadomo, że zajmował się handlem nieletnimi i ich seksualnym wykorzystywaniem. Organizował też „usługi” dla amerykańskich i światowych elit. Rolę prezydenta Stanów Zjednoczonych w tym procederze ustala Kongres. Idzie to opornie, bo Biały Dom robi wszystko, by ukręcić łeb sprawie. W czwartek w Białym Domu zrobiło się bardzo nerwowo. Było to pierwsze spotkanie prezydenta USA z dziennikarzami po tym, jak Izba Reprezentantów „przymusowo” zajęła się ponownie tematem akt Jeffreya Epsteina. Wcześniej sprawa nie mogła wejść pod obrady, bo nie chciał zgłosić jej spiker Kongresu James Johnson. Temat wrócił, bo opowiedziała się za tym (w specjalnej petycji) większość kongresmenów (218).Jeffrey Epstein – amerykański biznesmen i dobry znajomy Donalda Trumpa – został oskarżony o handel i wykorzystywanie nieletnich w celach seksualnych. Popełnił samobójstwo w nowojorskim więzieniu w 2019 roku. Na 20 lat więzienia skazana została także jego partnerka Ghislaine Maxwell, która była mocno zaangażowana w cały proceder.Komisja Nadzoru Izby Reprezentantów prowadzi przesłuchania w sprawie tej głośnej afery o podłożu seksualnym – chce ujawnienia wszystkich akt sprawy Epsteina. To mogłoby jednoznacznie wyjaśnić też rolę jaką w całej sprawie odgrywa sam Donald Trump. Administracja Białego Domu broniła się przed tym rękami i nogami. Bezpośrednio po czwartkowym spotkaniu prezydenta USA z mediami, na salę wkroczyli pracownicy departamentu komunikacji, uniemożliwiając zadawanie jakichkolwiek pytań dotyczących afery Epsteina.Co obciąża Trumpa w aktach Epsteina? Na razie niewieleAkta Epsteina zawierają ok. 30 tysięcy różnych dokumentów. Nigdy wszystkie nie zostały publicznie ujawnione. W tym przede wszystkim tzw. lista Epsteina czyli zestawienie nazwisk jego znajomych, którzy regularnie odwiedzali jego posiadłości, gdzie odbywały się zabawy z udziałem nieletnich. Wiele opinii w tej sprawie budowanych jest na podstawie przecieków z akt sprawy Epsteina. Co można powiedzieć o udziale Donalda Trumpa w tej pedofilskiej aferze? Niewiele – w każdym bądź razie „dowody”, które tam, się pojawiają w sądzie zostałyby obalone w pięć minut.Do Trumpa i jego ewentualnej wiedzy na temat wykorzystywania nieletnich podczas spotkań towarzyskich u Epsteina odnoszą się bezpośrednio dwa ujawnione maile. W korespondencji z Maxwell pada stwierdzenie, „aby przestała”. Nie jest jednoznacznie określone do czego się to odnosi, ale z kontekstu można (luźno) wnioskować, że dotyczy to procederu seksualnego wykorzystywania nieletnich.W innym mailu ujawnionym przez Kongres Epstein prowadzi dialog z pisarzem Michaelem Wolffem, autorem licznych książek o Trumpie. Nieżyjący przestępca w pewnym momencie nawiązuje do Trumpa stwierdzając, że „oczywiście wiedział o dziewczynach, skoro prosił Ghislaine, żeby przestała”.Elementem obciążającym Trumpa ma być też kartka z życzeniami na 50. urodziny Epsteina napisana w 2003 roku. Zawiera ona dwuznaczny dialog (w formie wierszyka) między obu biznesmenami mający podtekst seksualny.„Mamy pewne wspólne cechy, Jeffrey” – głosi jeden z wersów notatki przypisywanej Trumpowi. Kończy się ona odniesieniem do „wspaniałego sekretu”, który obaj panowie dzielą. Notatka-wierszyk wpisany jest w kontury rysunku nagiej kobiety, a na dole jest podpis łudząco przypominający autograf prezydenta USA. Czytaj także: Nie było „listy Epsteina”? Ujawniono zapis przesłuchania Ghislaine MaxwellRysunek i notatka trafiły do Komisji Nadzoru w sierpniu, ale zostały opublikowane wcześniej (już lipcu) przez „The Wall Street Journal”. Prezydent stanowczo zaprzeczył, jakoby napisał list lub narysował figurę kobiety, i pozwał „WSJ” o zniesławienie. Wówczas amerykański przywódca napisał w mediach społecznościowych: „Rzekomy list, który prezydent Trump wysłał do Epsteina, był FAŁSZYWY”.Zeznania „Katie Johnson” przeciw Trumpowi. Bomba atomowa, która nigdy nie wybuchłaSzukając mocnych dowodów przeciw Trumpowi nie sposób pominąć zeznań „Katie Johnson” – jednej z ofiar biznesmena-pedofila, która nigdy nie ujawniła swego prawdziwego nazwiska. To rzeczywiście „bomba atomowa”, która zmiotłaby ze sceny politycznej Donalda Trumpa. Kobieta nawet skierowała do sądu oskarżenia, ale sprawa nigdy nie stanęła na wokandzie – była kilka razy w ostatniej chwili, w tajemniczych okolicznościach, wycofywana.„Katie Johnson” (występująca później w aktach także jako „Jane Doe”) zeznając w 2016 roku twierdziła, że Donald Trump i Jeffrey Epstein zgwałcili ją w 1994 roku, gdy miała 13 lat, w nowojorskim mieszkaniu tego ostatniego. Pozew opisywał drastyczne szczegóły napaści seksualnej i groźby śmierci skierowane do dziewczyny oraz jej rodziny, jeśli ujawnią zdarzenie. Jeśli zarzuty są fałszywe, to ich autorka musiała się bardzo dobrze przygotować, bo podczas przesłuchania przedstawiła wiele „uwiarygadniających” detali z całego zajścia. Twierdziła, że Trump odnosił się konkretnie do jej wieku, więc nie ma mowy o pomyłce. Po gwałcie (podczas którego straciła dziewictwo) obawiała się, że może zajść w ciążę. Trump miał rzekomo zapewnić, że „zrobi się” aborcję i nie będzie tematu.„Katie Johnson” złożyła 26 kwietnia 2016 roku w sądzie w Kalifornii pozew przeciwko Epsteinowi i Trumpowi. Było tam żądanie odszkodowania wysokości 100 milionów dolarów. Drugiego maja został on odrzucony z powodu zawartych w nim błędów formalnych (m.in. podany nieprawdziwy adres zamieszkania „Johnson” oraz powołanie się na niewłaściwy paragraf).Sprawa wróciła 20 czerwca 2016 roku, ale dokumenty zostały złożone już w sądzie federalnym w Nowym Jorku i oskarżenia dotyczyły tylko Donalda Trumpa. Pozew został wycofany we wrześniu (bez dostarczenia go pozwanym), żeby – po kilku dniach (30 września) – znów być skierowanym do sądu (datę rozprawy zaplanowano na grudzień 2016).Do rozprawy jednak nie doszło – czwartego listopada „Katie Johnson” dobrowolnie wycofała pozew. Odwołała też zaplanowaną dwa dni wcześniej konferencję prasową. Oficjalnym powodem tych działań były liczne groźby śmierci. Hakerzy przeprowadzili także cyberatak (potwierdzony przez Anonymous) na biuro prawniczki Lisy Bloom, która reprezentowała „Johnson”. Sekwencja zdarzeń sprawiła, że nigdy nie przedstawiono żadnych dowodów (mogłyby się one ew. pojawić, gdyby ruszył proces, a świadkowie zeznawaliby pod przysięgą) Donaldowi Trumpowi związanych z jego rzekomym gwałtem nieletniej w Nowym Jorku.Zobacz takżę: Demokraci ujawniają maile Epsteina. Trump pojawia się w korespondencjiJedna z teorii spiskowych mówi, że kobieta mogła równie dobrze zawrzeć cichą ugodę z prezydentem USA. Donald Trump jest mistrzem w ukręcaniu łba tego typu niewygodnym oskarżeniom. Wcześniej w podobny sposób „dogadał się” z gwiazdą porno Stormy Daniels, eliminując ryzyko szargania jego wizerunku podczas ostatniej kampanii wyborczej.Epstein człowiekiem tajnych służb USA? Eksperci śledczy analizujący od lat całą historię Epsteina podkreślają, że wykorzystywał on wątek handlu ludźmi i wykorzystywania seksualnego nieletnich jako pułapkę na wpływowe osoby, które mógł nagrywać i wykorzystywać to potem do szantażu. Był również mistrzem w transferze dużych sum pieniędzy do rajów podatkowych. Jego ogromna „wiedza” oraz możliwości sugerują, że mógł być „pod opieką”, jako agent wywiadu i przydatne narzędzie dla rządu USA. Nie ma na to dowodów, ale jest kilka istotnych przesłanek. Pomimo poważnych zarzutów przeszukania u Epsteina prowadzono wyrywkowo – na jednej z jego wysp (Little St. James) rewizji dokonano dopiero po jego śmierci, drugiej wyspy (Great St. James) nie przeszukano w ogóle, podobnie jak posiadłości Zorro Ranch w Nowym Meksyku (nieruchomości te zostały potem sprzedane).Według dokumentów Komisji Nadzoru Izby Reprezentantów i zhakowanych e-maili, Epstein miał doskonałe kontakty także z przedstawicielami wywiadów obcych państw. Weteran Mossadu Yoni Koren, długoletni współpracownik byłego premiera Izraela Ehuda Baraka, w latach 2013-2015 przez wiele tygodni urzędował w mieszkaniu Epsteina na Manhattanie. Z analizy korespondencji mailowej między Korenem, a Barakiem i Epsteinem wynika, że dochodziło tam do wymiany różnych informacji o zasięgu międzynarodowym oraz trudnych do identyfikacji przepływów finansowych (Yoni Koren zmarł na raka 8 stycznia 2023 roku). O specjalnym traktowaniu Epsteina przez amerykańskie służby może też świadczyć to, że pomimo poważnych zarzutów, trafił on do bardzo „łagodnego” więzienia – Metropolitan Correctional Center w Nowym Jorku, a także fakt zawartej z nim błyskawicznie ugody przez Departament Sprawiedliwości w 2008 roku (pomimo rozwijającego się dopiero śledztwa).Zobacz także: Epstein „ukradł” Trumpowi dziewczynę. Nowe wieści w sprawie ich znajomościTa ostatnia sprawa wywołała konsternację w Komisji Nadzoru Izby Reprezentantów. Z tej okazji wezwano na przesłuchanie nawet ówczesnego urzędnika Departamentu Sprawiedliwości, prokuratora Alexandra Acostę, który zawarł przed laty ugodę z Epsteinem.Dziwna ugoda w ekspresowym tempieAcosta, który za pierwszej kadencji Donalda Trumpa pełnił funkcję Sekretarza Departamentu Pracy, musiał zrezygnować z tej funkcji, właśnie ze względu na zarzuty o stronnicze prowadzenie negocjacji z Epsteinem. Były prokurator okręgowy Południowej Florydy zeznawał przed Komisją Nadzoru za zamkniętymi drzwiami przez sześć godzin 19 września 2025 r.– Staramy się dowiedzieć więcej. Kto zawalił sprawę? Czy Acosta? Czy FBI? Czy lokalni prokuratorzy? Czy Departament Sprawiedliwości? Myślę, że musimy odpowiedzieć na te pytania, ponieważ właśnie o to prosiły nas ofiary – powiedział po przesłuchaniu szef Komisji James Comer. Republikanin z Kentucky po wszystkim wyjawił też, że „Acosta współpracował” z urzędnikami z Izby Reprezentantów .Już w 2020 roku dochodzenie w tej sprawie przeprowadziło Biuro Odpowiedzialności Zawodowej (OPR) Departamentu Sprawiedliwości. W raporcie OPR stwierdzono, że „niepokojące” jest to, iż Acosta zdecydował się rozwiązać sprawę w drodze negocjacji przed zakończeniem śledztwa.„W miarę postępu śledztwa FBI nadal identyfikowało kolejne ofiary, a wiele z nich nie zostało przesłuchanych przez FBI do momentu oferty ugodowej. Innymi słowy, w momencie decyzji Acosty [rząd] nie znał pełnego zakresu działań Epsteina” – można przeczytać w raporcie Biura Odpowiedzialności Zawodowej Departamentu Sprawiedliwości. W social mediach pojawiły się informacje, że Acosta usłyszał, aby „zostawił sprawę w spokoju”, ponieważ Epstein „należał do wywiadu”. Za tym stwierdzeniem nie stało jednak żadne wiarygodne źródło. O tę kwestię zapytał Acostę jeden z dziennikarzy Associated Press w czasach, kiedy był on jeszcze Sekretarzem w Departamencie Pracy (dostępne jest nagranie konferencji).Zobacz także: Wiadomo, kto jest na „liście Epsteina”. Sąd ujawnił dokumenty– Pojawiło się wiele doniesień na ten temat, nie tylko teraz, ale na przestrzeni lat, i ponownie chciałbym powiedzieć, że wahałbym się traktować te doniesienia jako fakty – odpowiedział wówczas Acosta.Bill Clinton był na wyspie Epsteina 38 razyKomisja Nadzoru Izby Reprezentantów z jej przewodniczącym, republikaninem Jamesem R. Comerem na czele, już w lipcu zwróciła się do Departamentu Sprawiedliwości z żądaniem ujawnienia wszystkich akt sprawy Epsteina – bez rezultatu.Sprawę publikacji blokowała długo prokurator generalna Pam Biondi. Sam Trump stwierdził już dawno temu, że nie ma nic przeciwko temu, aby akta Epsteina zostały ujawnione (obaj biznesmeni pokłócili się w 2004 roku), ale w ostatnim czasie nie wraca do tego tematu, a na pytania reaguje dość alergicznie. Trump wielokrotnie powtarzał, że nie obchodzi go, czy udostępnią wszystkie akta, ale wie, że wielu Demokratów będzie w to zamieszanych. Sam Bill Clinton był na wyspie Epsteina 38 razy, a Larry Summers (były Sekretarz Skarbu za czasów prezydentury Clintona) był najbliższym przyjacielem pedofila.W związku z aktami Epsteina przesłuchiwany przez Kongres pod przysięgą był także mianowany przez prezydenta USA szef FBI Kash Patel. Demokratyczny kongresmen Eric Swalwell z Kalifornii pytał Patela co najmniej dziewięć razy, czy powiedział prokurator generalnej Pam Bondi, że nazwisko Trumpa pojawiło się w aktach Epsteina. Za każdym razem Patel odmawiał bezpośredniej odpowiedzi. Zobacz także: Osobliwe życzenia od Trumpa dla Epsteina. „Łączą nas pewne rzeczy”Trzeba też jasno stwierdzić, że jedna z najbardziej znanych ofiar Epsteina – Virginia Giuffre (popełniła samobójstwo w kwietniu tego roku) była pytana konkretnie o Trumpa. W zeznaniach złożonych (pod przysięgą) w listopadzie 2016 roku, ujawnionych przy okazji jednego z kilku „przecieków”, Giuffre powiedziała: „Nie sądzę, żeby Donald Trump brał w czymkolwiek udział. To tylko kolejne z przypuszczeń. Nigdy nie nie byłam świadkiem udziału Donalda Trumpa w tych działaniach, ale czy przebywał w domu Jeffreya Epsteina? Słyszałem, że był, ale sama go nie widziałam, więc nie wiem”.