Rosja grzmi o prowokacji. Trzy miliony dolarów miał zaoferować ukraiński wywiad wojskowy rosyjskim pilotom za porwanie myśliwca MiG-31 wyposażonego w hipersoniczny pocisk Kindżał i przelot nim do Rumunii – oświadczyła Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FSB). Wedle kremlowskich służb, miała to być prowokacja mająca doprowadzić do zestrzelenia maszyny przez systemy obrony przeciwlotniczej. W komunikacie prasowym FSB stwierdzono, że operację prowadził ukraiński HUR i „i jego brytyjscy przełożeni”. Jej celem było przekupienie rosyjskich pilotów, aby porwali myśliwiec MiG-31 z pociskiem Kindżał na wyposażeniu. „Aby porwać samolot, ukraińscy oficerowie wywiadu wojskowego próbowali zwerbować rosyjskich pilotów, obiecując im trzy miliony dolarów. Następnie wywiad planował lot samolotu do największej bazy lotniczej NATO w południowo-wschodniej Europie, w Konstancy w Rumunii, gdzie samolot mógłby zostać zestrzelony przez systemy obrony powietrznej” – twierdzi FSB, której zdaniem miała to być „szeroka prowokacja” wymierzona w Rosję.Portal opozycyjny Mediazona, powołując się na ustalenia kanałów na Telegramie: Baza i Mash, ujawnili, że ukraińscy funkcjonariusze wywiadu, podszywali się pod dziennikarzy Bellingcat i oprócz pieniędzy obiecywali rosyjskim pilotom europejskie paszporty. Operacja miała być prowadzona od roku i być zrealizowana 4 listopada. „Dowódca początkowo otrzymał propozycję porwania myśliwca, ale gdy odmówił, skontaktowano się z nawigatorem MiG-31. Oprócz porwania myśliwca, zaproponowano mu otrucie dowódcy trucizną zaaplikowaną na maskę tlenową” – informuje Mediazona, na bazie informacji z Telegrama. Nie wiadomo, czy rzeczywiście HUR prowadził taką operację, choć od początku wojny doszło do kilku prób przekonania rosyjskich pilotów do dezercji. Raz Ukraińcy wpadli w sprytną pułapkę i zamiast przylotu na ich lotnisko porwanego samolotu, doszło do ataku rakietowego na obiekt, w trakcie którego zniszczono kilka maszyn, a kilku wojskowych zginęło. Czytaj także: Skrytobójstwo rosyjskiego pilota w Hiszpanii. Tropy prowadzą do ludzi Putina