Mężczyzna i córka ponieśli śmierć. Chcieli wziąć udział w misji humanitarnej na Jamajce, która ucierpiała po przejściu huraganu, zginęli w katastrofie. 53-letni Alexander Wurm i jego 22-letnia córka Serena ponieśli śmierć, gdy ich samolot rozbił się na Florydzie. Do wypadku doszło w poniedziałek w godzinach popołudniowych. Awionetka z dwiema osobami na pokładzie rozbiła się na kanale wodnym w dzielnicy mieszkalnej Coral Springs, na przedmieściach Fort Lauderdale.Samolot rozbił się około pięć minut po starcie z lotniska Fort Lauderdale Executive Airport. Zmierzała na międzynarodowe lotnisko Sangster w Montego Bay na Jamajce.Wstępnie ustalono, że przed wpadnięciem do wody maszyna uderzyła w kilka drzew. Lokalne władze poinformowały, że nikt na ziemi nie odniósł obrażeń.Dochodzenie po katastrofieNarodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) przekazała, że prowadzi dochodzenie w sprawie przyczyn katastrofy. Organizacja Ignite the Fire Ministry przekazała, że ofiarami są 53-letni Alexander Wurm i jego 22-letnia córka Serena. Lecieli na Jamajkę, która ucierpiała po przejściu huraganu Melissa. Alexander zostawił żonę Candace oraz 17-letniego syna Jamesa i 20-letnią córkę Christianę.Huragan Melissa, który nad początku listopada przeszedł nad Karaibami był najsilniejszym tego rodzaju żywiołem w historii Jamajki. Tylko w tym kraju zginęły 32 osoby spośród wszystkich 76 w regionie.Kataklizm pozostawił na Jamajce prawie pięć milionów ton gruzów, co wystarczyłoby na zapełnienie prawie pół miliona standardowych ciężarówek. Zablokowane są między innymi zablokowane drogi dojazdowe do regionów, który najbardziej ucierpiały.Huragan Melissa – ONZ alarmujeObecna sytuacja bardzo utrudnia dojazd do szkół, szpitali i klinik, gospodarstw rolnych czy targowisk, do tego spowolniła dostawy pomocy humanitarnej i opóźniły przywrócenie kluczowych usług – przekazała Organizacja Narodów Zjednoczonych.Wstępne szacunki wskazują, że szkody spowodowane przez huragan odpowiadają około 30 proc. PKB Jamajki, ale ta liczba prawdopodobnie wzrośnie. Według Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) uszkodzonych zostały dziesiątki tysięcy domów, zwłaszcza w St. Elizabeth i Westmoreland. W niektórych rejonach ucierpiało nawet 90 proc. budynków.Agencja Reutera podała, powołując się na ekspertyzy naukowców, że żywioł został wzmocniony przez zmiany klimatyczne, spowodowane przez człowieka. Prędkość wiatru momentami osiągała blisko 300 km/godz.Czytaj także: Są miejsca zrównane z ziemią. Melissa spustoszyła Jamajkę