Norweskie firmy mają spory problem. Norweski sektor zbrojeniowy walczy o udział w programach obronnych Unii Europejskiej. Największą przeszkodą nie jest wcale to, iż kraj nie należy do UE. Prawdziwym problemem Norwegów mogą się okazać systemy przeciwokrętowe firmy Kongsberg, które od 2015 roku trafiały do Rosji. Przedstawiciele norweskiej zbrojeniówki zwrócili się do parlamentu o wsparcie starań, by ich firmy mogły brać udział w ogłoszonych i finansowanych przez UE programach obronnych. Nie jest to wcale oczywiste, ponieważ Norwegia nie jest członkiem Unii, a przez to tamtejsze przedsiębiorstwa nie mają zagwarantowanego dostępu do zamówień. Jest jeszcze jeden powód, który może pozbawić branżę kontraktów.Zagraniczne media ujawniły, że do Rosji trafił produkowany przez firmę Kongsberg nowoczesny system przeciwokrętowy Harmonia. Norwegowie mieli sprzedać sprzęt nasłuchowy firmie tureckiej, a ta przekazała go Rosjanom. Pierwsze dostawy miały nastąpić w 2015 roku, wkrótce po bezprawnym zajęciu przez Moskwę Krymu i wschodniej części Ukrainy, a eksport zaawansowanych technologii do Rosji objęty był międzynarodowymi sankcjami.Norweski sprzęt wojskowy trafił do Rosji. To może być kosztowny błąd Ten błąd może się skończyć wykluczeniem Norwegów z programów obronnych UE.– Informacje, które do tej pory otrzymaliśmy w tej sprawie, są bardzo niepokojące. Musimy zrobić wszystko, co konieczne, by ustalić fakty i doprowadzić do tego, by norweski system jako całość działał lepiej – przyznał Per-Willy Amundsen, deputowany do tamtejszego parlamentu.Spokojny o transparentność działań swojej firmy jest członek zarządu Kongsberga, który odrzucił podejrzenia o naruszenie międzynarodowych sankcji przy dostawach Harmonii.Producent sprzętu się broni: „urzędy nie zgłosiły żądnych uwag” – Nie naruszyliśmy przepisów. Przy każdej sprzedaży za granicę współpracujemy z odpowiednimi urzędami, które w tym wypadku nie zgłosiły żadnych uwag – powiedział Even Aas, wiceprezes Kongsberg Gruppen, Przewodniczący parlamentarnej komisji kontroli wyraził jednak wątpliwości co do jakości norweskiego systemu kontroli eksportu technologii obronnych. Nadzorowany jest on przez rządową agencję DEKSA.– Są powody, by ocenić, że DEKSA nie działa wystarczająco dobrze. Jest to jeden z powodów, dla których przyjrzymy się tej sprawie i ustalimy, czy nasz system nie wymaga zmian oraz czy są osoby, które należy pociągnąć do odpowiedzialności za to, co – jak się przypuszcza – mogło się wydarzyć – ocenił Amundsen.Norweskie firmy zbrojeniowe chciałyby zostać uwzględnione w tzw. programach flagowych Unii Europejskiej w zakresie obronności. Mają one obejmować cztery strategiczne obszary o kluczowym dla Norwegii znaczeniu: segment dronów, wzmocnienie wschodniej flanki NATO i UE, obronę powietrzną nad Europą oraz technologie kosmiczne.Czytaj również: Incydent nad Morzem Barentsa. Norweskie F-35 przechwyciły rosyjski samolot