Prowadzili do przerwy 2:0. Dramat Lecha Poznań. Mistrzowie Polski zagrali cudowną pierwszą połowę w meczu 3. kolejki Ligi Konferencji na wyjeździe z Rayo Vallecano, a i tak do domu wracają z niczym. Poznaniacy zdobyli dwie bramki, ale to było za mało. Lech przegrał 2:3, a decydujący gol padł w doliczonym czasie gry. Dla Lecha Poznań ostatnia wizyta na Półwyspie Iberyjskim zakończyła się kłopotliwą porażką z gibraltarskim Lincoln 1:2. Teraz wstydu nie było, choć mistrzowie Polski znów nie zdobyli punktów.W czwartek Kolejorz rywalizował z Rayo Vallecano – 10. zespołem Primera Division, więc mało kto spodziewał się, że poznaniacy będą w stanie przywieźć do kraju korzystny wynik. Liga Konferencji: Rayo Vallecano grało z Lechem PoznańTymczasem już w 6. minucie na czystą pozycję wychodził Luis Palma. W okolicach pola karnego piłkarz Lecha wywrócił się po kontakcie z rywalem, a sędzia długo zastanawiał się, jaką podjąć decyzję. Ostatecznie odgwizdał rzut wolny z 17. metra i ukarał żółtą kartką Floriana Lejeune. Szybko jednak zmienił decyzję. bo po wideoweryfikacji stwierdził, że… faulu wcale nie było. Decyzja arbitra była co najmniej kontrowersyjna. Wątpliwości nie było kilka minut później, gdy po dośrodkowaniu Joela Pereiry Palma precyzyjnym uderzeniem głową dał prowadzenie Kolejorzowi. Gospodarze próbowali odpowiedzieć, tylko próby Sergio Camello czy Alvaro Garcii nie robiły większego wrażenie na defensywie mistrzów Polski. W 30. minucie zakotłowało się pod bramką Bartosza Mrozka, piłkarze Rayo domagali się nawet rzutu karnego, ale zdaniem arbitra wszystko odbyło się zgodnie z przepisami.Później do głosu znów doszedł Lech. Augusto Batalla jeszcze poradził sobie z uderzeniem Palmy w 33. minucie, ale sześć minut później był już bezradny, gdy płaskim strzałem popisał się Antoni Kozubal. Zanim druga połowa rozpoczęła się na dobre, Lech mógł prowadzić już 3:0. Pablo Rodriguez był sam przed bramkarzem Rayo, próbował dryblingu, jednak Batalla wygarnął mu piłkę.Z czasem przewaga gospodarzy zaczęła być coraz bardziej wyraźna. Przed upływem godziny gry świetną interwencją błysnął Mrozek, ale kilkadziesiąt sekund później był już bezradny, gdy piłkę z najbliższej odległości wpakował do siatki Isi Palazon. Stracony gol obciąża Pereirę, który dał się w prosty sposób ubiec zawodnikowi Rayo. Gospodarze dążyli do wyrównania, częściej utrzymywali się przy piłce, ale ich przewaga nie przynosiła zagrożenia pod bramką Lecha. Tak było do 83. minuty. Wtedy znów prosty błąd popełniła defensywa ekipy z Poznania. Z prezentu korzystał Jorge de Frutos. Rayo poczuło krew. Zanim Lech na dobre otrząsnął się po stracie drugiej bramki, powinno być 3:2. Po strzale Alfonso Espino Mrozka uratowała poprzeczka.Ostatecznie gospodarze dopięli swego. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry Alvaro García dostał długie podanie i strzałem lewą nogą pokonał Mrozka.Lech – choć prowadził do przerwy 2:0 – przerwał z Rayo Vallecano 2:3.