„Nigdy wcześniej czegoś takiego nie miałem”. Paweł Durow, założyciel komunikatora Telegram, jest przekonany, że w 2018 roku ktoś próbował go otruć. Biznesmen poczuł się źle po tym, jak „dziwny sąsiad” zostawił coś pod drzwiami jego wynajmowanego domu. W rozmowie z amerykańskim podcasterem Lexem Friedmanem Durow przyznał, że nigdy wcześniej nie dzielił się tą historią nawet z własnym zespołem, aby – jak powiedział – „nie wywoływać paniki”.Durow wspominał, że kiedy doszło do incydentu, mieszkał sam, w wynajętym domu. Miliarder wspominał, że miał wtedy „dziwnego sąsiada”. Pewnego dnia pod drzwiami domu Durowa pojawił się tajemniczy przedmiot. Godzinę później twórca telegramu zaczął odczuwać silne dolegliwości. – Czułem ból w całym ciele. Najpierw straciłem wzrok i słuch, później zacząłem się dusić. Byłem pewien, że to koniec – wspominał.Następnego dnia obudził się na podłodze, skrajnie osłabiony, z widocznymi pęknięciami naczyń krwionośnych. Jak dodał, przez dwa tygodnie nie był w stanie chodzić. Durow uznał, że uratowała go dobra forma. – Nigdy wcześniej nie chorowałem. Jestem w doskonałym zdrowiu – podkreślił.Paweł Durow przekonuje, że w 2018 roku został otruty. Twórca serwisu Telegram ma pewne podejrzeniaDurow nie wskazał jednoznacznie, kto mógłby stać za potencjalnym otruciem, ale przypomniał, że w tym czasie pracował nad projektem kryptowalutowym TON i jednocześnie kilka krajów, m.in. Rosja i Iran, podejmowało próby zablokowania komunikatora Telegram.Na wiosnę 2018 roku przypadło także głośne otrucie byłego rosyjskiego agenta Siergieja Skripala i jego córki w Wielkiej Brytanii, w którym Londyn oskarżył Rosję o użycie środka bojowego nowiczok. Z kolei rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny wspominał, że już w 2017 roku odczuł symptomy podobne do późniejszego zatrucia, które potwierdziły międzynarodowe badania.Paweł Durow nie ukrywa, że incydent na długo podważył jego poczucie bezpieczeństwa.CZYTAJ TEŻ: Rosyjska propaganda straszy Polskę Ukrainą. „Kijów przygotowuje prowokację”