Alternatywa – umowa z Chinami lub Rosją. Kilka dni temu Kongres USA negatywnie zaopiniował możliwość sprzedaży Turcji silników lotniczych General Electric F110-GE-129. Na pozór to tylko odrzucona transakcja handlowa jakich wiele, ale w rzeczywistości to ogromny cios w potencjał militarny Ankary. Silniki te miały być wykorzystane w gotowym już prawie tureckim myśliwcu V generacji – KAAN-ie. Możliwe, że Turcy zwrócą się teraz o pomoc do Rosji lub Chin. Turecka armia liczy 481 tysięcy żołnierzy i jest drugą w NATO – po Stanach Zjednoczonych, które dysponują 1,3 mln wojskowych (Polska w tym zestawieniu jest na 3. miejscu – 216 tysięcy żołnierzy). Turcy stawiają nie tylko na ilość, ale też na jakość, wyposażając swe oddziały w zaawansowane technologicznie uzbrojenie. Nie zawsze mają jednak dokładnie to, czego by sobie życzyli, a na drodze w tym względzie zwykle staje im amerykańska administracja.Turcy wykluczeni z programu F-35Już w 2019 roku Turcja usłyszała, że nie będzie mogła kupić w USA najlepszych myśliwców świata – F-35. To była kara za podpisanie dwa lata wcześniej umowy z Rosją na zakup systemu obrony powietrznej S-400. Turcy zostali wykluczeni z całego programu F-35, co oznaczało, że nowoczesne myśliwce nie tylko do nich nie trafią, ale nie będą oni dalej uczestniczyć w projekcie także jako dostawca istotnych komponentów do tych maszyn.Zgodnie z ustawą CAATSA (Countering America’s Adversaries Through Sanctions Act), kraje pozyskujące uzbrojenie z państw takich jak Iran, Rosja czy Korea Północna muszą się liczyć z sankcjami. Amerykanie obawiają się, że współpraca obronna między Turcją a Rosją osłabi wewnętrzne bezpieczeństwo NATO, a przy okazji do Moskwy mogą trafić wrażliwe technologie dotyczące samolotów piątej generacji produkowanych w USA.Choć od pozyskania rosyjskich systemów S-400 przez Turków minęło już sześć lat, to niechęć Waszyngtonu do Ankary nie słabnie. W lecie czterdziestu kongresmenów Partii Demokratycznej wystosowało specjalną petycję do sekretarza stanu Marco Rubio, domagając się, aby w żadnym razie nie rezygnować z sankcji wobec Turcji.Zobacz także: Rosja ma problem. Prosi państwo NATO o zwrot systemów przeciwlotniczych– Administracja Stanów Zjednoczonych jest zobowiązana do ochrony swoich zasobów obronnych i wywiadowczych oraz do przestrzegania obowiązującego prawa – uspokoił członków Kongresu Paul Guaglianone z Departamentu Stanu.Amerykański silnik może być zastąpiony przez rosyjski AL-41 lub chiński WS-19Dowodem twardego stanowiska USA jest też odmowa sprzedaży silników lotniczych, którą kongresmeni podjęli 28 września.Samolot, opracowany przez Turkish Aerospace Industries (TAI), nadal wykorzystuje silnik turbowentylatorowy General Electric F110-GE-129 – ten sam model, który zastosowano w myśliwcach F-16, będących na wyposażeniu tureckiej armii.Silnik ten uważa się za kluczowy dla wczesnych etapów programu, zanim Turcja przejdzie na produkcję silników krajowych, które jednak powinny być gotowe nie wcześniej niż w 2030-32 roku. Ankara nie może też liczyć raczej na współpracę z europejskimi potentatami w produkcji jednostek napędowych do samolotów bojowych, bo państwa sojusznicze NATO „naraziłyby się” przez to Stanom Zjednoczonym. Możliwe więc, że Turcy, chcąc do końca doprowadzić projekt KAAN-a zgodnie z terminami (plan zakłada, że samolot będzie w pełni gotowy w 2028 roku), będą szukać pomocy poza NATO. Biorąc pod uwagę pożądane podstawowe parametry (wartości tzw. suchego oraz mokrego ciągu) i gabaryty jakie może mieć silnik, w grę mogą wchodzić dwie opcje. Pierwsza to Saturn AL-41 z Rosji. Druga to chiński Guizhou WS-19 (Huangshan). AL-41 napędzał prototypy rosyjskiego myśliwca 5. generacji Su-57, zanim został zmodernizowany do mocniejszego AL-51 z wektorowanym ciągiem (montowany obecnie w seryjnych Su-57). WS-19 napędza, zbudowany podobnie jak Su-57 w technologii stealth myśliwiec J-35, który jest chińską odpowiedzią na amerykański F-35. Zobacz także: „Mediator, któremu nie można ufać”. Erdogan chce odegrać wielką rolęObie te jednostki napędowe mieszczą się w komorach silników KAAN i zapewniają porównywalną siłę ciągu (ponad 140 kN, bez dopalacza). Chiński produkt (w ocenach ekspertów) ma znacznie krótszy żywot niż rosyjski, ale dla Turków może to mieć drugorzędne znaczenie, bo docelowo KAAN ma i tak być wyposażony w rodzimy silnik turbowentylatorowy TF35000 (tyle, że trzeba trochę poczekać).Po KAAN-a ustawia się już kolejkaTF35000 powstaje pod auspicjami tureckiego Prezydium Przemysłu Obronnego (SSB) w ramach programu uzyskiwania przez Turcję suwerenności technologicznej w ważnych strategicznie sektorach. To najmocniejszy silnik lotniczy zaprojektowany dotąd nad Bosforem. W wersji seryjnej ma posiadać ciąg wynoszący 155 kN. Dzięki zastosowaniu nowych materiałów i technologii ma wyróżniać się też wysoką trwałością i małym zużyciem paliwa.KAAN jest przedstawiany jako pierwszy turecki myśliwiec stealth piątej generacji produkowany w kraju i symbol niezależności obronnej. Według nieoficjalnych informacji 80 procent jego podzespołów ma być wytwarzanych w kraju. Zobacz także: ANKA zastąpi Bayraktara? Tak wygląda turecki dron przyszłościOczekuje się również, że KAAN stanie się strategicznym produktem eksportowym. Choć samolot wciąż jest w fazie testów, to Indonezja podpisała już w czerwcu 2025 roku kontrakt na zakup 48 maszyn za sumę około 10 mld dolarów. Umowa obejmuje produkcję, inżynierię i transfer technologii, a indonezyjskie firmy mają aktywnie uczestniczyć w procesie wspólnej produkcji. Wstępne zainteresowanie projektem wyraził już także Pakistan.