Dyktatorzy radzili o energii jądrowej. We wschodniej części Białorusi może powstać nowa elektrownia jądrowa, która może zapewnić energię regionom wyzwolonym przez Rosję – oświadczył wg. agencji BiełTA, białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka podczas spotkania z Władimirem Putinem na Kremlu. Jak donosi reżimowa agencja BiełTA, Alaksandr Łukaszenka podjął temat nowej elektrowni jądrowej na Białorusi podczas spotkania z Władimirem Putinem. „Jeśli zatwierdzicie projekt rozbudowy lub budowy nowej elektrowni atomowej. Być może nawet na wschodzie Białorusi, aby w razie potrzeby zapewnić energię elektryczną regionom wyzwolonym przez Rosję: chersońskiemu, zaporoskiemu, ługańskiemu i donieckiemu. Jeśli będzie taka potrzeba” – powiedział Aleksander Łukaszenka, cytowany przez agencję BiełTA. Łukaszenka stwierdził, że rosyjski koncern Rosatom opracował już warianty dalszej rozbudowy energetyki jądrowej na Białorusi. „Nie chcę publicznie mówić o finansach. Mamy różne warianty, powiem wam o tym. Jeśli zapadnie decyzja, natychmiast rozpoczniemy budowę nowego bloku energetycznego lub nowej elektrowni, jeśli będzie taka potrzeba na zachodzie Rosji i w wyzwolonych regionach” – mówił białoruski dyktator. Satrapę poparł Władimir Putin. „Kwestia finansowania w ogóle nie ma znaczenia. Jeśli jest odbiorca, który będzie pobierał energię elektryczną i płacił odpowiednią stawkę, to nie ma żadnego problemu” – podkreślił dyktator z Kremla. Jak podaje BiełTA, Aleksander Łukaszenka, dziękował Rosji za to, że nauczyła Białorusinów jak budować elektrownie jądrowe, dzięki czemu wspólnie stawiają je za granicą. Czytaj także: Miss Białorusi, czyli kobiety dyplomatyczną bronią Łukaszenki