95 lat temu urodził się Bogusz Bilewski. Jego matka chciała, żeby został śpiewakiem, a ojciec marzył, by syn zrobił karierę inżyniera. Chyba nikt nie przypuszczał, że ten chłopak, który nieźle chuliganił, zostanie aktorem. W pamięci widzów zapisał się głównie jako Waluś Kwiczoł z kultowego filmu i serialu PRL, czyli „Janosika”. Mija właśnie 95 lat od dnia, kiedy urodził się Bogusz Bilewski. – Boguś był ulubionym ceprem. Górale kłaniali mu się w pas w każdej knajpie w Zakopanem – tak o Boguszu Bilewskim w rozmowie z tygodnikiem „Rewia” mówił Witold Pyrkosz.Panowie spotkali się na planie serialu „Janosik”, który w 1973 roku wyreżyserował Jerzy Passendorfer. Rok później premierę miała kinowa wersja, która powstała z okrojonego materiału serialowego. To właśnie rola Walusia Kwiczoła, którą zagrał w tej produkcji Bogusz Bilewski, stała się jego znakiem rozpoznawczym. Do dziś widzowie kochają go za tę postać.Waluś Kwiczoł z „Janosika”. Jak Bogusz Bilewski trafił na studia aktorskie?Zanim jednak Bogusz Bilewski trafił do świata filmu, nic nie wskazywało na to, że zostanie aktorem. Jego rodzice mieli zupełnie inną wizję jego przyszłości i zawodowej kariery. Matka chciała, by został śpiewakiem, ojciec by był inżynierem. Po wojnie rodzice Bogusza postanowili się rozstać. On zamieszkał z matką w Krakowie.Nie był pokornym i grzecznym dzieckiem. Mówiono, że „zaczął chuliganić”, więc ojciec postanowił, że syn trafi do Zakładu Wychowawczego Towarzystwa Salezjańskiego w Ostrzeszowie. Kiedy zdał maturę, postanowił wstąpić do Powszechnej Organizacji "Służba Polsce" (SP) jako ochotnik.W rozmowie z magazynem „Retro” jego żona Anna Bilewska wspominała, że był przodownikiem pracy, który wyrabiał 860 proc. normy. W nagrodę miał dostać rower, ale poszedł nielegalnie na zabawę strażacką, więc za karę wręczono mu tylko książki. Dowództwo miało problem, co zrobić z niezdyscyplinowanym junakiem. Postanowiono się go inteligentnie pozbyć. Dostał skierowanie na studia – wspominała Bilewska.To właśnie wtedy Bogusz wybrał PWST w Krakowie. Studia skończył w 1954 roku. Razem z Bogumiłem Kobielą, Zbigniewem Cybulskim oraz Kaliną Jędrusik zakotwiczyli w Trójmieście. Debiut aktora miał miejsce na deskach Teatru Wybrzeże. Zagrał wówczas rolę Mattiego w spektaklu Bertolta Brechta „Pan Puntila i jego sługa Matti”.Bogusz Bilewski zagrał Romea. Jakiej roli nie dostał?Bogusz Bilewski był również związany z objazdowym Teatrem Dramatycznym Domu Wojska Polskiego, grywał też w warszawskich teatrach takich jak Dramatyczny, Powszechny, Ateneum, Polski, Na Woli oraz Narodowy.Debiut aktora na srebrnym ekranie to rola kaprala Sumskiego w dramacie wojennym Jana Rybkowskiego „Godzina nadziei”. Choć z perspektywy czasu zapewne trudno niektórym widzom uwierzyć w to, że Bogusz Bilewski miał na swoim koncie chociażby rolę Romea. Nie wszystkim krytykom jego „amanckie” wcielenie przypadło do gustu.Czytaj też: Gierkowa czesała się w Paryżu, a Gomułka rzucał w telewizor. Plotki czasów PRL„Obdarzony świetnymi warunkami zewnętrznymi, mający duże poczucie własnego ciała i poczucie ruchu i gestu, nie tchnął jednak w słowa Romea całego żaru i namiętności"; "Opowiadał o miłości, ale nie kochał [...]. Choć było kilka chwil naprawdę ładnych, np. pierwszy pocałunek na balu, czy wyciągnięte na pożegnanie i niezłączone ręce w scenie balkonowej” – brzmiała jedna z recenzji jego roli w spektaklu „Romeo i Julia”.Tygodnik „Ekran” w 1959 roku opublikował na swoich łamach informację o tym, że aktor ma wcielić się w Zbyszka z Bogdańca w filmie „Krzyżacy”. Miesiąc później okazało się, że w postać tę wcieli się Mieczysław Kalenik. Na swoje przysłowiowe „pięć minut” i dalszy rozwój kariery Bogusz Bilewski musiał jeszcze chwilę poczekać.Bogusz Bilewski był ulubionym ceprem wśród górali. O co się bił?Z czasem zaczął być aktorem charakterystycznym. Właśnie wtedy przyszły do niego aktorskie wyzwania, z których został nie tylko zapamiętany, ale przede wszystkim pokochany przez widzów. Jedną z tych właśnie ról była wspomniana już wcześniej postać Walusia Kwiczoła w serialu i filmie „Janosik”. Bogusz Bilewski to również Jan Ulanicki z serialu „Kariera Nikodema Dyzmy” oraz Kulwiec-Hippocentaurus z „Potopu”.Rola w „Janosiku” sprawiła, że był nie tylko rozpoznawany, ale też szanowany, chociażby we wspomnianym środowisku górali w Zakopanem. Nie zawsze jednak było tak kolorowo. Powód? Jak wspominali jego znajomi, choć był ciepłym, otwartym człowiekiem, chuligański zew z lat młodości w nim pozostał.- Wziąłem pieniądze, miałem imieniny, więc z kilkoma chłopakami z planu poszliśmy do baru. Był Witek Pyrkosz, Bogusz Bilewski... Nagle Bogusz, czyli Kwiczoł, prosi mnie, bym mu pożyczył tysiąc złotych. Dałem. Znikł, a po chwili doszło do bójki. Bogusz, który już się opił, awanturował się, dostał po ryju. Nie wiem od kogo, może od takich dwóch cichociemnych, co chcieli go oskubać, a może od bokserów, którzy też mieli bankiet – opowiadał w rozmowie z „Super Expressem” Jerzy Cnota, który w „Janosiku” wcielał się w zbójnika Gąsiora.W świecie filmu krążyły o Boguszu Bilewskim opowieści, że po zakończeniu dnia zdjęciowego lubił bywać w góralskich knajpach, a za „lekcje gwary podhalańskiej” stawiał alkohol i jedzenie. Miał według opowiadanej w środowisku legendy przepuścić kilka gaż, a nawet sprzedać trabanta, gdy już był bez przysłowiowego grosza przy duszy.Drugą żonę poznał na planie „Janosika”. Jak narodziła się ta miłość?Przy okazji jego kultowej roli w serialu „Janosik” nie można nie wspomnieć o tym, że to właśnie na planie tej produkcji poznał swoją drugą żonę i wielką miłość. Anna była wówczas młodą asystentką kostiumologa. On zakochał się od razu, ona nie.Czytaj też: „Poszukiwanie wolności było dla niego kluczowe”. 21 lat temu odszedł Czesław MiłoszNie zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Uważałam, że wygląda... średnio. Brzuchacz, ubrany w rozciągniętą, elastyczną koszulkę polo. Ale w Białym Dunajcu szalenie polubiłam jego towarzystwo. Bogusz mówił, że zdjęcia polegają głównie na czekaniu i lubił czekać ze mną. Na planie postrzegano nas jako parę, co mnie śmieszyło, przecież był o 18 lat starszy. Po powrocie do Warszawy odkryłam, że za nim tęsknię. Pobraliśmy się osiem lat później – wspominała Anna Bilewska w rozmowie z magazynem „Retro”.Owocem tej miłości były dwie córki – Marynia i Agnieszka. Wraz z nimi zamieszkał również Bogusz junior, syn aktora z pierwszego małżeństwa. Bilewski był ojcem obecnym i oddanym. Anna Bilewska wspominała, że był w dzieciach zakochany.– Kiedyś zaczepił go na Saskiej Kępie jakiś fan, zaglądając do wózka z Marynią. „Ale pan ma małego wnuczka!”. Na co Bogusz: „Po pierwsze, to nie on, tylko ona. Po drugie, nie wnuczka, tylko córka. A po trzecie, w domu jest jeszcze mniejsza” – opowiadała o przypadkowym spotkaniu jej męża.Wspominała również o tym, że zarówno ona, jak i aktor dbali o edukację dzieci i troszczyli się o ich byt. Dzielili się obowiązkami. – Ja częściej bywałam na wywiadówkach, mąż woził juniora na treningi piłki nożnej, dziewczynki uczył pływania i jazdy konnej. A kiedy były małe, opowiadał im przed snem bajki i za każdym razem była to inna wymyślona przez niego historia – mówiła Anna Bilewska.Nie tylko aktorstwo. Co było pasją Bogusza Bilewskiego?Aktor nie tylko swoją pracą żył. Był bardzo aktywny fizycznie. Jeździł konno, biegał, grał w piłkę, kochał pływanie. Nie bał się nowych wyzwań i żył pełnią życia. Wśród jego pasji było także nagrywanie i montowanie amatorskich filmików. Był też „złotą rączką”, która potrafiła wszystko naprawić.– Bardzo lubił prowadzić samochód, był świetnym kierowcą, miał zawodowe prawo jazdy. Majsterkował, umiał naprawić prawie wszystko, na wsi rąbał drewno i kosił trawę – opowiadała Anna Bilewska.Aktor, choć był gwiazdą, był człowiekiem bardzo skromnym, pracowitym, ale miał też ogromne poczucie humoru i był duszą towarzystwa. - To był kolega mojego ojca. Mieszkał blisko nas na Saskiej Kępie. Była to taka zgrana paczka: Bogusz, Witek Pyrkosz, Wieńczysław Gliński i mój tata. Grali taką wesołą grupę w „Janosiku”, ale tacy sami byli też prywatnie. Mój ojciec nie zapraszał gości do domu na wieczorne biesiady, raczej na obiad czy kolację. Ale Bogusz Bilewski u nas bywał, bo był bardzo lubianym kolegą – tak mówiła o nim Laura Łącz, aktorka, a prywatnie córka aktora Mariana Łącza.Rola Walusia Kwiczoła przypadła Bilewskiego w udziale raz jeszcze w latach 90. Była to reklama popularnej margaryny. W spocie aktor uderza się w pierś i wygłasza sekwencję, że dzięki niej ma serce jak dzwon. – Dzięki reklamie margaryny ludzie w całej Polsce biją się teraz w piersi na mój widok i życzliwie uśmiechają – śmiał się w 1994 roku.Bogusz Bilewski odszedł nagleChoć Bogusz Bilewski był aktywny fizycznie, poważnie zachorował. Zmagał się z cukrzycą, niewydolnością krążenia. Musiał poddać się operacjom. – Końcówkę życia miał gorzką. Czuł się niedoceniany jako aktor i człowiek. (...) Odszedł nagle – na zjeździe koleżeńskim we Wrocławiu dostał wylewu. Gdy trafił do szpitala, było już na późno – wspominała Anna Bilewska.Bogusz Bilewski odszedł 14 września 1995 roku. Miał 64 lata. Pochowano go na warszawskich Powązkach.Czytaj też: W tej katastrofie zginęła Anna Jantar. „Kopernik” rozbił się przed lądowaniem