Ciała ukryła w walizce. Kobieta nie przyznała się do winy. Jej adwokaci argumentowali, że w momencie zabójstwa była ona niepoczytalna. Doszło do niego kilka miesięcy po śmierci męża kobiety na raka. Ta sprawa wywołała w Nowej Zelandii szok. 44-letnia dziś Hakyung Lee została aresztowana w Ulsan w Korei Południowej we wrześniu 2022 roku. Ekstradowano ją wówczas do Nowej Zelandii, gdzie miała odpowiedzieć przed sądem za zabójstwo dwójki swoich dzieci.Ich szczątki zostały odkryte przez rodzinę, która kupiła zawartość magazynu – należącego wcześniej do oskarżonej – w internetowej licytacji. Ciała dzieci przeleżały w umieszczonych tam walizkach kilka lat.Sąd Najwyższy w Auckland właśnie uznał kobietę winną zabójstwa.Prokuratura: Samolubny aktLee nie przyznała się do winy. Jej adwokaci argumentowali, że w momencie zabójstwa była ona niepoczytalna. Doszło do niego kilka miesięcy po śmierci męża kobiety na raka. Obrona usiłowała przekonać ławę przysięgłych, że gdy zmarł, Lee zdecydowała, że i ona, i dzieci również powinny umrzeć.Miała wtedy podać dzieciom – sześcio- i ośmioletniemu – leki na leczenie depresji. Również sama je zażyła. Jednak kiedy się obudziła – to wersja obrony – jej dzieci już nie żyły.Czytaj także: Zabrał ze żłobka nie swoje dziecko. Nikt nie zauważyłJednak prokuratorzy w tę wersję zdarzeń nie uwierzyli. Przekonali sąd, że działania Lee były celowe. Tym bardziej że po śmierci dzieci ukryła ich ciała w walizce, zmieniła nazwisko i opuściła Nową Zelandię, przeprowadzając się z powrotem do Korei Południowej.Prokuratura stwierdziła wręcz, że zabójstwa te były „samolubnym aktem mającym na celu uwolnienie się od ciężaru samotnego rodzicielstwa”.Na wyrok trzeba jeszcze poczekać23 września Lee siedziała z pochyloną głową. Nie zareagowała, gdy ława przysięgłych po trzygodzinnej naradzie ogłosiła werdykt.Czytaj także: 18-latek zabił autem 12-latka, bo się pokłócili i chciał go ukaraćWyrok w sprawie Lee ma zapaść w listopadzie. Grozi jej kara dożywotniego więzienia.