2 godziny i 46 minut walki. Iga Świątek wygrała z Jekateriną Aleksandrową 1:6, 7:6(3), 7:5 w finale turnieju na twardych kortach w Seulu. To 25. tytuł w karierze singlowej dla polskiej tenisistki. Mecz miał mnóstwo zwrotów akcji, a wynik był na styku do samego końca. Świątek z Aleksandrową mierzyły się dopiero co w 1/8 finału US Open. Polka wygrała w dwóch setach i nie miała większych problemów z wyeliminowaniem rywalki. Aleksandrowa miała więc w niedzielę coś do udowodnienia, co dało się zauważyć już w pierwszym secie finału w Seulu.Rosjanka oddała w nim Polce tylko jednego gema. Świątek niewiele w tej części meczu wychodziło i nie będzie przesadą stwierdzenie, że był to jeden z jej najsłabszych setów w całym sezonie w jej wykonaniu.Dwa mecze Świątek jednego dniaAleksandrowa objęła prowadzenie w meczu w 31 minut i w większości gemów nie napotkała dużego oporu. Dość powiedzieć, że w trzech ostatnich Polka zdobyła, zaskakująco, tylko dwa punkty. Być może Świętek odczuwała trudy sobotnich zmagań, gdy musiała rozegrać dwa spotkania jednego dnia ze względu na opady deszczu, co mogło tłumaczyć słabszą dyspozycję na początku finałowego starcia.Czytaj także: Polscy siatkarze w ćwierćfinale MŚ. Kiedy mecz z Turcją?Druga partia była zdecydowanie bardziej wyrównana. Po wzajemnych przełamaniach z początku, także w dalszej części seta żadna z zawodniczek nie była w stanie osiągnąć przewagi.Tie-break popisem ŚwiątekA to oznaczało, że drugą partię miał rozstrzygnąć tie-break, który był zupełnym przeciwieństwem tego, co dotychczas działo się na korcie. Świątek pierwszy raz w spotkaniu nadawała ton od samego początku. W efekcie przełamała Aleksandrową dwukrotnie i wygrała tie-break do trzech.Gładka porażka w tie-breaku nie zdeprymowała Aleksandrowej. W finałowej partii prowadziła już 3:1 z jednym przełamaniem, ale Świątek odrobiła stratę i odebrała serwis rywalce, wyrównując na 3:3. Stało się jasne, że nikt tu nie odpuści. Kolejne gemy tylko to potwierdzały.Świątek - Aleksandrowa: Bitwa nerwów w SeuluBardziej zdeprymowana wydawała się być jednak Rosjanka, która często mową ciała manifestowała niezadowolenie z niewykorzystanych okazji. Tak było np. kiedy w ważnym momencie nie wykorzystała dwóch breaków na 5:4. Świątek na jej tle zdawała się lepiej znosić tę wielką bitwę nerwów i w decydującym momencie nie oddawała inicjatywy Aleksandrowej wychodząc na 6:5.Trzeba przyznać, że wbrew emocjom, rosyjska tenisistka przez cały mecz bardzo dobrze serwowała, co było jej największą bronią. Ale ta broń wyczerpała się w decydującej chwili, bo Świątek przełamała serwis Aleksandrowej i mogła cieszyć się z triumfu po 2 godzinach i 46 minutach walki.Świątek i Aleksandrowa grały ze sobą po raz ósmy. Sześciokrotnie wygrywała Polka, podczas gdy Rosjanka dwukrotnie. Świątek w Seulu grała po raz czwarty w finale w tym roku w singlu. Wygrywała w Wimbledonie i Cincinnati, podczas gdy w Bad Homburg musiała uznać wyższość rywalki. W całej karierze to dla Świątek 25. triumf w singlu w WTA.