Polskie pojazdy utknęły na Białorusi. Średnio 450 euro dziennie – tyle kosztuje polskich przedsiębiorców przestój ciężarówki na Białorusi. Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych wyliczyło, że po zamknięciu granicy na Białorusi zostało prawie 1,5 tys. pojazdów, które nie mogą wrócić do kraju. Z danych zrzeszenia wynika, że aut jest więcej, niż przedstawiała to Straż Graniczna. Służby podawały 18 września, że na Białorusi utknęło 1,3 tys. pojazdów, w tym ciężarówki i autobusy. Każdy dzień generuje dla przedsiębiorców straty finansowe – żalą się przewoźnicy.– Do tego dochodzą kary za to, że samochody będą stały po stronie białoruskiej dłużej niż 10 dni, na przykład 66 euro za dobę. Nie wiadomo, jakie jeszcze będą roszczenia wobec polskich przewoźników w związku z tą sytuacją – powiedziała rzeczniczka Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Anna Brzezińska.Straty, według zrzeszenia, będą jeszcze większe, bo wielu przedsiębiorców wstrzymuje się z decyzjami odnośnie kontraktów.Polscy przewoźnicy liczą straty po zamknięciu granicy z Białorusią. „Średnio 450 euro dziennie”– Przewoźnicy nie dość, że nie biorą kolejnych kursów w tamtym rejonie, na czym korzystają firmy z innych krajów, to jeszcze nie wiedzą, kiedy w ogóle będą mogli podejmować ładunki. Nie związują więc nawet krótkoterminowych zobowiązań – dodała Brzezińska.Przewoźnicy liczą na to, że rząd pomoże im w sprowadzeniu ciężarówek z Białorusi i przekaże informację, kiedy przejścia zostaną otwarte. Na razie granice są zamknięte do odwołania. Resort infrastruktury przekazał Polskiemu Radiu, że jest gotowy do udzielenia pomocy. W tym celu pozostaje w kontakcie z innymi resortami, służbami i organizacjami zrzeszającymi przewoźników.CZYTAJ TEŻ: Ziemniaczana fobia Łukaszenki. Chce zabezpieczyć zapasy w „sposób wojskowy”