Rozmowa TVP.Info z Kneecap. Kneecap to wybuchowa mieszanka rapu, buntu, ale też poczucia humoru. Jednak hip-hopowe trio z Belfastu to też kontrowersje i nieustanne kłopoty. Na swoim koncie mają dwa długogrające albumy, znakomity film fabularny, a od niedawna można słuchać ich nowego utworu z gościnnym udziałem Paula Hartnolla z legendarnego zespołu Orbital. Ale Kneecap to też oskarżenia o terroryzm, zakaz wjazdu na Węgry i szereg odwołanych koncertów. Nie zamierzają się jednak zatrzymać lub wycofać ze swoich poglądów. Zespół pierwszego września miał zagrać w Wiedniu, zagrał w Warszawskiej Stodole. Dla pełnej sali wypełnionej rzeszą fanów. Muzycy nie kryli wzruszenia, choć chyba nie byli zaskoczeni. I trzeba przyznać, że klubowy klimat służy ich występom. Przed koncertem trio znalazło czas na krótką rozmowę z Portalem TVP.Info. O tożsamości, odwadze, ale też aktorstwie i… szkole.Mateusz Baran: Chyba nikt z nas nie przypuszczał, że wrócicie tak szybko z koncertem do Polski. Od waszego występu na OFF Festival w Katowicach minął zaledwie miesiąc. Jak wspominacie ten koncert i Wasz czas w Polsce? Tutejsza publiczność Was kocha i chyba ze wzajemnością.Kneecap: Kochamy polską publiczność. Ale ta relacja wynika też z czegoś jeszcze. Irlandia i Polska mają ze sobą silne więzi, szczególnie odkąd wielu Polaków przeniosło się do Irlandii. Znamy Polaków, są naszymi przyjaciółmi. Ale sądzę, że przyczyny tej szczególnej relacji leżą jeszcze głębiej: kulturowo jesteśmy dość podobni. Wszyscy lubimy piwo. A to ważna sprawa!Mamy również podobną energię życiową. Grając koncert na OFF Festiwalu w Katowicach, czuliśmy się, jakbyśmy grali koncert u siebie w domu. Wszyscy dawali z siebie sto procent! To był świetny koncert i jesteśmy bardzo podekscytowani, że możemy wrócić do Polski.Poza tym, papież Jan Paweł II także odwiedził Irlandię. A przecież był Polakiem. Więc mamy sporo wspólnego.Czekajcie, jak się nazywa to polskie piwo? Tyskie?Tak, mamy coś takiego!Wypijamy w domu mnóstwo Tyskiego. Uwielbiam je!Wspominając papieża Jana Pawła II wywołujecie niejako postać Sinead O’Connor (w programie „Saturday Night Live” w 1992 roku artystka na znak protestu przeciwko ukrywaniu przez Kościół katolicki molestowania dzieci przez duchownych podarła zdjęcie papieża Jana Pawła II, co spotkało się z ostrym sprzeciwem części publiczności i mediów – przyp. red.) Podobnie wykorzystujecie sztukę, jako platformę do obnażania niesprawiedliwości współczesnego świata. Sinead sprzeciwiała się hipokryzji w Kościele Katolickim, wy głośno krzyczycie o ludobójstwie w Strefie Gazy. Wydaje się, że swoją postawą inspirujecie wielu artystów, również polskich.Dorastaliśmy obserwując takich artystów, jak Sinéad O’Connor. Ona mówiła głośno o niesprawiedliwościach w Kościele katolickim, o zakładach sióstr Magdalenek itd. To wymagało wielkiej odwagi w tamtym czasie. Zapłaciła za tę odwagę dużą cenę.Protest ma u nas długa tradycja. Zwłaszcza irlandzcy artyści mają świadomość, ile można przekazać poprzez scenę. Irlandczycy rozpoznają paralele między Irlandią a Palestyną. To dla nas bardzo ważne, chcemy mówić o tym, co się tam dzieje! Irlandia przeszła coś podobnego – podobny proces kolonizacji, choć z pewnością nie tak dramatyczny i zły, jak to ma miejsce właśnie teraz w Palestynie. Dlatego naturalne jest dla nas korzystanie ze sceny, z naszych mediów społecznościowych. Mówimy o Palestynie od samego początku istnienia zespołu, czyli od 2018 roku.Irlandczycy generalnie rozumieją wagę międzynarodowej solidarności. Podczas konfliktu w Irlandii Północnej polegaliśmy na wsparciu międzynarodowym, by doprowadzić do zawarcia rozejmu.I to właśnie staramy się robić: wzywamy do zawieszenia broni i chcemy, by Palestyńczycy poczuli się wysłuchani i dostrzeżeni, zwłaszcza teraz, kiedy wydaje się, że świat jest głuchy na to, co się tam dzieje. Chcemy, by Palestyńczycy mogli spojrzeć na nas, na nasze koncerty, na Irlandię i wszędzie tam, gdzie gramy, i zobaczyć ludzi domagających się końca ludobójstwa i wolnej Palestyny. Myślę, że to może dać im nadzieję w tej bardzo beznadziejnej sytuacji.Czytaj też: Katy Perry i OneRepublic w Polsce. Koncertowy rozkład jazdy na jesieńRozumiecie doskonale potęgę mediów społecznościowych w dzisiejszym świecie.Utrzymując określoną narrację, można nimi sterować. Myślę, że to dobra strona mediów społecznościowych. Prawdopodobnie nie widzielibyśmy tego, co dzieje się w Palestynie, gdyby nie one. To nie przypadek, że w Gazie atakują i zabijają dziennikarzy, by powstrzymać prawdę.Ale skąd tak silne przekonanie, by mówić o tym, co Was boli? Nawet kosztem zablokowanych tras czy procesów sądowych? Rozmawiamy przecież dlatego, że Wasz koncert w Wiedniu został odwołany…To przykre, że ludzie nie mogą usłyszeć naszej muzyki w związku z decyzjami lokalnych władz. Nie zagraliśmy w Wiedniu, na Węgrzech nie zagramy przez kolejne trzy lata. Kiedy władza mówi ludziom, czego mogą, a czego nie mogą słuchać, wiedz, że dzieje się źle! Władza wysyła jasny komunikat: Nie ma znaczenia, czy podoba wam się ta muzyka, czy nie – my i tak wkroczymy I zakażemy Wam jej słuchać!Wiemy, że robimy coś słusznego. Martwi nas jednak, że samo mówienie o tych sprawach na scenie budzi tak ogromne kontrowersje i reakcję, podczas gdy ci, którzy dopuszczają się ludobójstwa, głodzenia ludzi czy bombardowań, wzbudzają ich znacznie mniej.Jeśli mamy jakąś moc – czy jakkolwiek to nazwać – to stres, którego doświadczamy, jest niczym w porównaniu do stresu, jakiego doświadczają ludzie w Gazie czy na Zachodnim Brzegu. I chyba właśnie ta świadomość daje nam siłę!Ważnym dla Was tematem jest również tożsamość, język jako źródło tożsamości. Wasze wersy to rapowa deklaracja niepodległości. Ale co właściwie chcecie przekazać odbiorcom waszej muzyki spoza Irlandii?W tym kapitalistycznym, monolingwistycznym społeczeństwie, do którego próbują nas wszystkich wtłoczyć, w którym każdy ma być taki sam, posiadanie własnej tożsamości kulturowej, własnego języka, własnych sposobów komunikacji i wyrażania siebie jest niezwykle ważne. A może najważniejsze.To co, łączy cię z miejscem, z którego pochodzisz, i z twoim dziedzictwem, jest kluczowe. Tak wiele narodów cierpiało przez imperializm i kolonializm. Polska również. Obawiam się, że to powróci. Czekają nas nowe formy imperializmu i kapitalizmu…Ale polska społeczność w Irlandii jest świetnym przykładem zachowania i pielęgnowania swojej tożsamości – na Waszym przykładzie można by napisać podręcznik, jak zachować wspólnotę i poczucie przynależności na emigracji.Milion Irlandczyków wyjechało do Ameryki, język właściwie przepadł. Uznano, że język nie ma wartości. A przecież to język to forma więzi. Więzi pielęgnowanej przez niemal dwa tysiące lat! A w tym naszym dzisiejszym po****dolonym świecie prawdziwe więzi są czymś trudnym do zdobycia.Wszyscy czują się trochę odłączeni. Tożsamość, język i kultura mogą to zatrzymać, zjednoczyć nas. Wbrew i poza kapitalizmem.Czytaj też: Skandal na Glastonbury. Nawoływano do nienawiści wobec IzraelaReprezentujecie bezkompromisową postawę. Ale też jest w Was sporo poczucia humoru i dystansu do siebie. Muszę Was zatem zapytać o film! Zagraliście świetnie, na ekranie była prawda i chemia! Jak wyglądała praca nad Waszym filmem i jak udało Wam się tak dobrze zagrać Wasze role? Granie samych siebie bywa najtrudniejszy wyzwaniem aktorskim i zazwyczaj kończy się porażką.Dzięki! Mieliśmy zajęcia aktorskie raz w tygodniu przez kilka miesięcy. Choć z pewnością mogło to trwać dłużej. Uczyliśmy się razem. Oczywiście na początku trudno jest grać z ludźmi, których już się dobrze zna. Wydawało nam się to trochę niezręczne.Pierwsze ćwiczenia polegały na przełamywaniu tej niezręczności właśnie.Gapiliśmy się sobie w oczy przez pięć minut. Bez mrugnięcia! W ten sposób szybko poznajesz drugą osobę i przełamujesz barierę.Kiedy grasz w filmie, każda scena ma swoją historię, z czegoś wynika. Widz tego nie zobaczy, ale ta przeszłość tam jest! To było dla nas ciekawe.Musisz przenieść się w ten świat i zabrać ze sobą energię z tych niewidocznych scen. Ale pierwszy tydzień na planie był trudny. Przed kamerą trzeba być bardzo żywym, a jednocześnie kontrolować się. Znaleźć równowagę między kontrolą a żywiołowością - to chyba było najciekawsze! Ale bawiliśmy się świetnie.Na koniec chciałbym Was poprosić o kilka rad dla naszych młodszych czytelników. Rozmawiamy w dzień rozpoczęcia roku szkolnego. J.J. - jako były nauczyciel masz chyba sporo do powiedzenia. Ale też Wasza postawa i muzyka może być inspiracją dla młodego pokolenia.Spróbujcie wyrobić w sobie nawyk czerpania przyjemności i radości z nauki, bo przecież… i tak musicie tam być. To obowiązkowe – będziecie siedzieć w klasie przez cholerne siedem lat. Więc możecie się czegoś nauczyć. Idźcie otwarci. To chyba jedna z najlepszych rad.Po prostu idźcie tam z otwartą głową. Po drodze będziecie mieli sporo frajdy. Ale też kilka cholernie złych dni.Nie słuchajcie ludzi, gdy mówią, że to będą najlepsze dni waszego życia. To największe kłamstwo, jakie mi kiedykolwiek powiedziano.Szkolne lata – najlepsze lata życia. To nieprawda. Po prostu przetrwajcie.Będzie lepiej. Nie musicie być dobrzy we wszystkim – znajdziecie to, co sprawia Wam radość. Nie bądźcie dla siebie surowi, jeśli wam coś nie wychodzi, bo w każdy z Was ma swój talent.Cieszcie się. Cieszcie się wściekłością. I słuchajcie Kneecap.***Kneecap – hip-hopie trio z Belfastu w Irlandii Północnej rapujące po irlandzku. W skład zespołu wchodzą Mo Chara, Móglaí Bap i DJ Próvaí. Kneecap są silnie kojarzeni z irlandzkim republikanizmem, który opowiada się za zjednoczeniem Irlandii i sprzeciwia się brytyjskim rządom w Irlandii Północnej. Kneecap solidaryzują się z Palestyną i otwarcie krytykują Izrael. Do tej pory wydali dwa długogrające albumy. W 2024 zagrali samych siebie w filmie „Kneecap” w reżyserii Richa Peppiata opowiadającym fikcyjną historię powstania zespołu.