„Pytanie dnia”. – Nie wiem, na jakiej podstawie prawnej pan sędzia Andrzejewski uznał, że ma prawo orzekać dziś w trzyosobowym składzie – powiedział w „Pytaniu dnia” w TVP Info sędzia Trybunału Stanu Marcin Radwan-Röhrenschef. Trybunał Stanu umorzył wniosek o uchylenie immunitetu Małgorzaty Manowskiej. Sprawę rozpatrywał trzyosobowy skład: wiceprzewodniczący TS Piotr Andrzejewski, Piotr Sak oraz Józef Zych.Wcześniej, na wniosek obrońcy prezes Manowskiej, ze sprawy wyłączono dwunastu sędziów, którzy byli świadkami w jej postępowaniu. Według części prawników decyzja ta była błędna, ponieważ przepisy, na które powołała się obrona, odnoszą się do postępowania karnego.„Blokowanie spraw groźnych dla PiS”Redaktorka Justyna Dobrosz-Oracz, prowadząca program „Pytanie dnia”, zapytała sędziego Trybunału Stanu Marcina Radwana-Röhrenschefa, czy jego zdaniem „dwaj politycy PiS-u, teraz w roli sędziów, »wyłączyli światło« w Trybunale Stanu”.– Myślę, że sytuacja jest na pewno skomplikowana po dzisiejszym dniu, ale nie powiedziałbym, że sędziowie „wyłączyli światło”, ponieważ zakładam, że prokuratura będzie dalej podejmowała działania, aby doprowadzić do rozpoznania sprawy uchylenia immunitetu pani prezes Manowskiej – odpowiedział gość TVP Info.– To jest postanowienie wydane w składzie, którego nie przewiduje ustawa o Trybunale Stanu, a więc bezprawne. Skład ten został wylosowany wyłącznie do rozstrzygnięcia wniosku o wyłączenie sędziów i w momencie jego rozstrzygnięcia przestał istnieć. Naprawdę nie wiem, na jakiej podstawie prawnej pan sędzia Andrzejewski uznał, że ma prawo orzekać dziś w trzyosobowym składzie – dodał sędzia Radwan-Röhrenschef. – Obowiązujący regulamin, uchwalony w poprzedniej kadencji Trybunału Stanu, jest skonstruowany w taki sposób, że de facto pozwala przewodniczącemu, a w tym przypadku wiceprzewodniczącemu, którego wskazała pani Manowska, na swobodne manipulowanie funkcjonowaniem Trybunału. Uważam, że w tej sprawie przede wszystkim chodziło o to, aby nie dopuścić do rozpoznania sprawy immunitetu przez pełny skład Trybunału. A docelowo, co sam sędzia Andrzejewski mówił w mediach, chodzi o maksymalne blokowanie prowadzenia spraw potencjalnie groźnych dla członków czy sympatyków Prawa i Sprawiedliwości – stwierdził sędzia.Według gościa TVP Info „mamy wyraźną próbę obstrukcji i blokowania funkcjonowania Trybunału Stanu ze strony pana sędziego”.Popchnął krzesło i omal nie zrzucił sędziego3 września podczas posiedzenia Trybunału Stanu doszło do ostrej wymiany zdań między członkami gremium. Sędzia Piotr Andrzejewski, opuszczając salę, gwałtownie popchnął krzesło, na którym siedział sędzia Marcin Radwan-Röhrenschef.– Od 32 lat jestem związany z adwokaturą, licząc aplikację, i nigdy nie zdarzyło mi się, żeby kolega adwokat na sali sądowej sięgnął po przemoc fizyczną wobec mnie czy kogokolwiek innego. Jestem zbulwersowany tą sytuacją. Naprawdę nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co mogłoby usprawiedliwiać takie zachowanie na sali sądowej – powiedział w „Pytaniu dnia” sędzia Radwan-Röhrenschef.Zapytany, czy sędzia Andrzejewski go przeprosił, odparł, że nie. Na pytanie, czy podejmie kroki prawne, odpowiedział: – Zastanawiam się nad tym. Zostało wszczęte z urzędu postępowanie przez rzecznika dyscyplinarnego Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie. Zakładam, że również prokuratura podejmie czynności z urzędu, ponieważ było to naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego. Sądzę, że w tej sytuacji nie muszę sam składać zawiadomienia o przestępstwie – dodał. Zobacz także: Zmiany w sądownictwie. Minister Żurek zapowiada rozdział funkcji