Stanowisko rzecznika MSZ. Rzecznik MSZ Paweł Wroński odniósł się na antenie TVP Info do zamieszania, jakie towarzyszy listowi, który Donald Trump przesłał do Karola Nawrockiego. Nie chciał jednak rozmawiać o jego treści. – Tym się różnimy, że nie powiemy – skomentował, odnosząc się do ostatniego "wycieku" rządowych zaleceń przed wylotem prezydenta do Waszyngtonu. Politycy z otoczenia prezydenta sugerowali wcześniej, że pismo miało być „przetrzymywane” w ambasadzie. Rzecznik MSZ stanowczo temu zaprzeczył. – List normalną drogą został dostarczony. Kancelaria prezydenta nim dysponuje – podkreślił.Wroński zaznaczył, że nikt z MSZ nie ujawniał treści dokumentu. – To nie jest tak jak ze słynnym stanowiskiem rządu, które zostało ujawnione. O wszystkim, co dotyczy tego listu, o jego treści, będzie się wypowiadała kancelaria prezydenta – zaznaczył.Na pytania, czy treść listu dotyczy sankcji wobec Rosji lub incydentu z rosyjskimi dronami, odpowiedział jednoznacznie: – Tym się różnimy, że nie powiemy. Ja jestem urzędnikiem państwowym i w tę grę nie gram.Rzecznik nie chciał również komentować uwag polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy twierdzą, że sama informacja o istnieniu listu nie powinna była wyciec do mediów, zanim trafiła do rąk prezydenta. – Rozumiem, trzeba szukać zamieszania, podgrzewać nastroje. Nie gram w tej dyscyplinie sportu – skwitował krótko.Czytaj też: Niemieckie media o wizycie Nawrockiego. „Wrogiem jest Rosja, nie Niemcy”