Częstochowianie w małym kryzysie. Na zakończenie 8. kolejki PKO BP Ekstraklasy Górnik Zabrze pokonał na wyjeździe Raków Częstochowa 1:0 i awansował na drugie miejsce w tabeli. Trener gospodarzy Marek Papszun mówił przed tym spotkaniem, że sytuacja jego zespołu (6 punktów) po pięciu rozegranych spotkaniach (dwa są zaległe) nie jest dobra. W poprzedniej kolejce oba zespoły doznały porażek (Górnik z Motorem Lublin 0:1, Raków z Pogonią Szczecin 0:2), ale zabrzanie przystępowali do tego starcia z 12 punktami zdobytymi w siedmiu meczach.Górnik wyjaśnił sprawę w pierwszej połowiePierwsza połowa należała zdecydowanie do gości, którzy nie tylko strzelili gola, ale wypracowali jeszcze kilka groźnych okazji. Po „otwartym" początku z obu stron prowadzenie zespołowi trenera Michala Gasparika zapewnił Ousmane Sow. Po dalekim wybiciu przez bramkarza Górnika piłkę głową na środku boiska zgrał Jarosław Kubicki, a Senegalczyk nie dał się zatrzymać Zoranowi Arseniciowi i z bliska pokonał Kacpra Trelowskiego.Szansę szybkiej odpowiedzi zmarnował Fran Tudor, który nie zdołał zamknąć akcji Rakowa przy słupku bramki rywali.Czytaj także: Sprzątanie po Abramowiczu. Dziesiątki zarzutów dla ChelseaPóźniej dominował i strzelał Górnik, ale do przerwy mogło być 1:1, gdyby w 45. minucie Marko Bulat trafił w bramkę przyjezdnych widowiskowymi „nożycami”.Szkoleniowiec „Medalików” zdecydował się już w przerwie na trzy zmiany, które wyraźnie ożywiły ofensywę gospodarzy. Z bliska ponad poprzeczką uderzył Imad Rondić, potem w polu karnym z obrońcami „zatańczył” Ivi Lopez, a jego strzał obronił Marcel Łubik.Zabrzanie zostali zamknięci przed własną bramką i wyrównanie wydawało się kwestią czasu. Tymczasem goście przetrwali ten napór i w końcówce mogli podwyższyć prowadzenie, ale dwie dobre sytuacje zmarnował rezerwowy Roberto Massimo. Przegrał pojedynki z golkiperem Rakowa i mecz skończył się wynikiem 0:1.