Za nimi lata bez wolności. Karcery w koloniach przypominają średniowieczne. Mężczyźni po nocach wyli i wołali matkę, znajdując się w tych pomieszczeniach – wspomina były więzień polityczny, anarchista Mikałaj Dziadok. – Pierwsze, co usłyszałem, kiedy przyjechaliśmy do Wilna: czy potrzebujemy jakiejś medycznej pomocy. Mnie to zaskoczyło, bo w ciągu tych lat spędzonych w kolonii, odwykłem od tego, że ktoś dba o ciebie! Dla niektórych to są drobiazgi, ale dla nas to wielki gest. Pamiętam tylko kpiny, znęcania się i upokorzenia – wspomina w Wilnie na specjalnej konferencji prasowej były więzień polityczny, anarchista Mikałaj Dziadok. 11 września razem z innymi 51 osobami, został uwolniony z Białorusi.Dziadok podkreślił w krótkim wystąpieniu, że karcery w koloniach przypominają średniowieczne. – Mężczyźni po nocach wyli i wołali matkę, znajdując się w tych pomieszczeniach – mówił.Czytaj także: Białoruś uwolniła 52 więźniów reżimu. Wśród nich są PolacyGłos na konferencji zabrał także Zmicier Kuczuk, były więzień polityczny i przywódca „Zielonych”. – Po trafieniu do aresztu śledczego, ludzie nie śpią po kilka dni, bo cele są przepełnione. Kładąc się na podłodze, nie można się obrócić, niektórzy stali nawet po trzy dni z powodu braku miejsca.Dodał, że osoby, które zgadzały się sprzątać łazienki w kolonii karnej, były uznawane za najniższą grupę. Za taką samą grupę uznawano większość więźniów politycznych. Jak opowiadał uwolniony, osoby o takim statusie mogą zostać zgwałcone, są cały czas upokarzane i wsadzane do karceru.Zmicier Kuczuk kilka razy decydował się na głodówkę, z tego powodu miał omamy i tracił przytomność. Miał możliwość zobaczyć się z białoruskim noblistą Alesiem Bialackim, który pomógł podnieść się mu na duchu.Aż 1300 więźniów politycznych wciąż uwięzionych– Razem z USA i sojusznikami w Europie będziemy dążyć do uwolnienia wszystkich więźniów politycznych na Białorusi – zapowiedziała w piątek liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska podczas konferencji prasowej w Wilnie z więźniami politycznymi uwolnionymi dzień wcześniej.– Każdy, kto został zwolniony, ma prawdo wybrać: zostać w kraju lub go opuścić – podkreśliła Cichanouska, która przemawiała po białorusku i angielsku. Dodała, że wypuszczenie więźniów nie oznaczało „prawdziwej wolności”, ale było przymusową deportacją.Przywołała przypadek Mikoły Statkiewicza, który odmówił wyjazdu z kraju i wrócił na Białoruś. Następnie – jak poinformował białoruski niezależny portal Zerkało – został uprowadzony przez zamaskowanych ludzi i wywieziony w nieznanym kierunku.Liderka białoruskiej opozycji podziękowała prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi, a także jego wysłannikowi Johnowi Coale’owi, który w czwartek spotkał się w Mińsku z przywódcą Białorusi Alaksandrem Łukaszenką.Według białoruskiej opozycji i organizacji praw człowieka, na Białorusi wciąż jest około 1300 więźniów politycznych; wielu z nich zostało aresztowanych w reakcji na masowe protesty po sfałszowanych wyborach prezydenckich w 2020 roku.Czytaj także: „Łukaszenka nie ma czym handlować, więc sprzedaje ludzi”