„Wykupienie się” sporo kosztuje. Ustalenia z Międzynarodową Organizacją Pracy nic nie dały. Władze Turkmenistanu nadal wysyłają pracowników budżetówki na przymusowe zbiory bawełny. Ci, którzy nie chcą jechać na plantacje, słono za to zapłacą. Polecenie wyjazdu na zbiory usłyszeli właśnie lekarze i inni pracownicy służby zdrowia, choć nie tylko – poinformował portal Chronika Turkmenistana. Ministerstwo Zdrowia rozesłało do regionalnych wydziałów wytyczne dotyczące delegowania personelu medycznego. Jeśli ktoś nie chce wziąć udziału w zbiorach, może wynająć kogoś na swoje miejsce, ale zobowiązany jest samodzielnie za to zapłacić.W leżącym na wschodzie kraju obwodzie lebapskim lekarzom, pielęgniarkom, salowym oraz personelowi technicznemu szpitali i przychodni ustalono dzienną normę zbioru wynoszącą 45 kg „białego złota”, jak nazywana jest bawełna, będąca głównym towarem eksportowym tego środkowoazjatyckiego państwa. Medycy z miasta Turkmenabat twierdzą, że są zmuszani do wyjazdu na pola nawet po nocnym dyżurze.Obowiązkowe zbiory bawełny dla pracowników budżetówki w TurkmenistanieIstnieje oczywiście alternatywa – można wynająć kogoś w zastępstwie, płacąc mu 50 manatów dziennie (14 USD wg kursu państwowego lub 2,5 USD wg kursu realnego czarnorynkowego). Jeden z lekarzy powiedział, że co roku w sezonie na opłacanie usług wynajętych zbieraczy medycy wydają do 2/3 pensji, ponieważ nie każdy może w dni wolne albo po dyżurze wyjeżdżać w pole. Jak podaje Chronika Turkmenistana, tych, którzy zdecydują się uczestniczyć w żniwach, w szpitalach i przychodniach zastępują głównie osoby w wieku przedemerytalnym lub emeryci.Inny niezależny portal, redagowany w Holandii turkmen.news, donosił kilka dni temu, że w obwodach lebapskim i maryjskim polecenie wyjazdu na zbiór bawełny dostają nauczyciele (którzy również mogą wynająć kogoś, kto pojedzie za nich). Portal zauważa, że sytuacja taka powtarza się w Turkmenistanie corocznie, mimo że w 2024 r. władze w Aszchabadzie i Międzynarodowa Organizacja Pracy opracowały „mapę drogową” w sprawie całkowitej likwidacji pracy przymusowej przy zbiorze bawełny.Turkmenistan jest jednym z największych producentów bawełny na świecieZgodnie z danymi badania przeprowadzonego przez Turkmeńską Inicjatywą na rzecz Praw Człowieka (TIHR), działającą w Austrii, wspólnie z fundacją Progress z siedzibą w USA, wspierającą działania na rzecz polepszenia stosunków społecznych w Turkmenistanie oraz globalną koalicją na rzecz zakończenia pracy przymusowej Cotton Campaign, praca przymusowa pozostaje zjawiskiem powszechnym we wszystkich regionach kraju, w których uprawia się bawełnę, czyli w czterech obwodach z pięciu: balkańskim, daszoguskim, lebapskim i maryjskim.Turkmenistan – według Human Rights Watch jedno z najbardziej opresyjnych i zamkniętych państw świata, rządzone od początku swojego istnienia (1991 r.) przez autokratycznych przywódców – jest 14. największym producentem bawełny na świecie, eksportuje ją do wielu krajów. Głównymi odbiorcami są Turcja i Pakistan, ale surowiec sprzedawany jest również do krajów UECZYTAJ TEŻ: Praca ponad siły w „Wiosce Shein”. Tanie ubrania kosztem ludzi