Innowacyjny projekt. System aerostatów radiotechnicznych „Barbara” jest dziś przedstawiany jako jeden z najbardziej innowacyjnych elementów budowanej przez Polskę tarczy powietrznej. Dzisiejsze wydarzenia – naruszenie polskiej przestrzeni przez rosyjskie drony i ich zestrzelenie – są najlepszym dowodem, że tego rodzaju inwestycje nie są luksusem, lecz koniecznością. „Barbara” to zestaw unoszących się na kilku kilometrach balonów wypełnionych helem, do których zamocowano nowoczesne radary dalekiego zasięgu. W odróżnieniu od naziemnych stacji radiolokacyjnych, które ogranicza krzywizna Ziemi i ukształtowanie terenu, aerostaty „widzą” znacznie dalej i niżej – a więc także drony czy pociski manewrujące lecące tuż nad ziemią. Według założeń MON, cztery jednostki systemu zostaną rozmieszczone wzdłuż wschodniej granicy, od Suwałk po Lubelszczyznę, tworząc nieprzerwaną kurtynę obserwacyjną.Co daje system „Barbara”?Podobne systemy od lat stosują Amerykanie – najpierw w Zatoce Perskiej, później także na południowej granicy USA. Pentagon wykorzystuje je jako narzędzie wczesnego ostrzegania i uzupełnienie sieci radarów. Polska jest pierwszym krajem w Europie, który sięgnął po pełnowymiarową implementację takiej technologii. Co więcej, decyzja o inwestycji była konsultowana z NATO, które od dawna wskazuje na potrzebę wzmocnienia wschodniej flanki w zakresie rozpoznania powietrznego.Z perspektywy doktryny wojskowej najważniejszą wartością „Barbary” jest czas. System nie zwalcza celów, ale umożliwia ich wcześniejsze wykrycie i dokładne wskazanie współrzędnych. Każda dodatkowa minuta daje obronie powietrznej możliwość szybszej reakcji, a lotnictwu – skuteczniejszego przechwycenia. Dzisiejszy incydent z rosyjskimi dronami tylko potwierdza, że takie narzędzie może zdecydować o powodzeniu całej akcji obronnej.Rozwiązanie nieidealneW strukturach Sojuszu Północnoatlantyckiego dominują naziemne radary i samoloty wczesnego ostrzegania AWACS. Aerostaty nie są powszechnie stosowane – z jednej strony dlatego, że wymagają specjalnych warunków (są wrażliwe na silne wiatry i burze), z drugiej, że w państwach zachodnich mniej obawiano się do niedawna zagrożeń niskolecących, jak roje dronów. Polska, doświadczająca incydentów tuż za swoją granicą, poszła krok dalej i wypełniła lukę, której NATO jako całość jeszcze nie uzupełniło.„Barbara” nie jest jednak rozwiązaniem idealnym. Aerostaty są stosunkowo łatwym celem – w razie otwartego konfliktu przeciwnik mógłby próbować je zniszczyć rakietami lub nawet atakami dronów. Ogranicza je też pogoda: przy bardzo silnym wietrze muszą być sprowadzane na ziemię. Dlatego eksperci podkreślają, że aerostaty mają być jedynie częścią „mozaiki obronnej” – obok radarów, satelitów, AWACS-ów i systemów przeciwrakietowych.