Gen. Polko był „Gościem Poranka”. 10 września zapisze się – zdaniem generała Romana Polki – jako dzień, w którym Polska wreszcie zaczęła stanowczo reagować na rosyjskie prowokacje w powietrzu. „Przede wszystkim zapisałbym go po naszej stronie, że w końcu reagujemy” – mówił były dowódca jednostki GROM i szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego w rozmowie z Mariuszem Piekarskim w TVP Info. Generał podkreślał, że przez wiele miesięcy reakcję blokowały polityczne kalkulacje. „Te dywagacje odbywały się na szczeblu doradczo-politycznym, czy sprowokujemy Rosję, czy też nie. W końcu nastąpiło to oddelegowanie uprawnień” – tłumaczył. W jego ocenie wojskowi od początku byli gotowi niszczyć środki napadu powietrznego, ale brakowało im zgody politycznej.Strzelać jeszcze wcześniejW rozmowie pojawił się też wątek współpracy z Ukrainą. „Strona ukraińska jest otwarta na to, żebyśmy nad ukraińskim niebem niszczyli te obiekty, które zbliżają się do naszych granic” – zaznaczył generał w rozmowie z Mariuszem Piekarskim. Tłumaczył, że wcześniejsze zestrzelenie to więcej czasu dla systemu obrony powietrznej i mniej zagrożeń dla ludzi mieszkających przy granicy.Generał wskazał również na braki w polskim i europejskim systemie obrony. „Rzeczywiście, jeżeli popatrzy się na mapkę tych środków napadu powietrznego, no to widać jak potężne jest nagromadzenie tego w zachodniej Ukrainie. U nas tego jest naprawdę bardzo mało” – mówił. Przypomniał, że Ukraina dała Polsce czas na budowę systemu obrony powietrznej, ale proces potrwa jeszcze 5–10 lat. Tymczasem Europa, choć zapowiadała stworzenie wspólnego „parasola ochronnego”, działa – zdaniem Polko – „dosyć niemrawo”.Skąd się wzięły drony nad Polską?Rozwiązaniem mają być nowe technologie i dostawy z Zachodu. „Mam nadzieję, że to co się wydarzyło w nocy spowoduje przyspieszenie, że państwa europejskie, ale także Stany Zjednoczone przyspieszą dostawy systemów rozpoznania, o które zabiegamy – chodzi o aerostaty Barbara – również efektory, które pozwolą skutecznie działać i niszczyć tego typu broń” – wyliczał generał. I dodał: „Najlepszym sposobem obrony przed dronami bojowymi są drony obronne. Nasza myśl technologiczna z pewnością jest w stanie w krótkim czasie przygotować takie systemy”.Odnosząc się do intencji Moskwy, generał nie miał wątpliwości. „To nie są zabłąkane drony. To jest testowanie naszego systemu obrony powietrznej, jaka jest determinacja Polski, żeby egzekwować prawo międzynarodowe” – oceniał. Przyznał też, że rosyjskie działania mogły być próbą zaskoczenia Ukrainy atakiem od strony zachodniej.„Rosja pręży muskuły”Całe zdarzenie Polko wpisał w kontekst manewrów Zapad-25, które rozpoczną się na Białorusi. „Rosja pręży muskuły. Rosja rzuca to sanktuarium chaosu, próbując zastraszyć społeczeństwa zachodnie, europejskie, także Polaków, po to, aby wymusić chęć Ukrainy do kapitulacji” – mówił. Jego zdaniem Rosja nie dysponuje realną siłą bojową, a jedynie sięga po działania o charakterze terrorystycznym – od podpaleń w Polsce, przez ataki dronowe, po kryzys migracyjny na granicy.Dlatego – podsumował generał – Polska i Zachód muszą przygotować się także na wojnę hybrydową. „Dużo politycy o tym mówią, a procedur systemu kierowania na ten czas, w jaki sposób przekazywać pewne uprawnienia wojsku, chociażby na granicy – wypracowanych nie ma” – ostrzegł.Czytaj też: Drony nad Polską. Spotkanie w BBN i nadzwyczajne posiedzenie rządu po nocnym incydencie