Pałac Elizejski wskazał następcę Françoisa Bayrou. Po tym, jak były już premier Francji Francois Bayrou przegrał głosowanie nad wotum zaufania, Pałac Elizejski wskazał już jego następcę. To stanowisko w środe w południe przejmie obecny minister obrony Sebastien Lecornu. Tego samego dnia we Francji mają odbyć się akcje protestu zwołane przez ruch Blokujmy Wszystko, deklarujący zamiar sparaliżowania kraju. Prezydent Francji Emmanuel Macron powołał we wtorek na nowego premiera Sebastiena Lecornu, który od 2022 roku sprawował urząd ministra obrony. O nominacji Pałac Elizejski poinformował kilka godzin po tym, jak dymisję złożył poprzedni premier, Francois Bayrou.Nowy premier FrancjiLecornu uważany jest za bliskiego współpracownika prezydenta Macrona, który – według dziennika „Le Figaro” – ceni go za kompetencje i zmysł polityczny. Od 2017 roku, tj. od pierwszej kadencji Macrona, Lecornu zasiadał we wszystkich rządach. Wywodzi się z prawicy, ale wcześniej deklarował, że gotów jest współpracować ze wszystkimi siłami politycznymi.Nazwisko Lecornu jako potencjalnego premiera pojawiło się już wcześniej, ale nigdy nie doszło do jego nominacji. Nominację premiera z obozu politycznego prezydenta skrytykowała część opozycji: skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN) i skrajnie lewicowa Francja Nieujarzmiona (LFI). Liderka skrajnej prawicy Marine Le Pen oznajmiła, że prezydent sięga po „ostatni nabój macronizmu”. Jej zdaniem nieuniknione są nowe wybory parlamentarne i że „premier będzie nazywał się Jordan Bardella” (szef RN).Jednak sam Bardella napisał w serwisie X, że jego partia będzie „sądzić nowego premiera po czynach” i kształcie budżetu uwzględniającym „czerwone linie” skrajnej prawicy.Szef LFI Jean-Luc Melenchon ponownie ocenił, że Macron powinien podać się do dymisji. Marine Tondellier, szefowa partii Ekolodzy, wchodzącej z LFI w skład bloku lewicy, oznajmiła, że nominacja na premiera kolejnego polityka z obozu prezydenckiego jest „prowokacją”.Francja w politycznym kryzysie Upadek rządu Francois Bayrou pogłębia kryzys polityczny we Francji – ocenił we wtorek tygodnik „Spiegel”. Niemiecka prasa zwraca uwagę, że z powodu kryzysu rządowego Berlin i Bruksela powinny przygotować się na mniejszą aktywność prezydenta Emmanuela Macrona na arenie międzynarodowej. „Po niecałym roku urzędowania ten epizod się kończy. Bayrou chciał wprowadzić politykę oszczędnościową, ale została ona odrzucona przez opozycję” – czytamy w „Spieglu”. Media w Niemczech zaznaczają, że prezydent Macron musi teraz jak najszybciej wybrać nowego premiera, aby sam nie znalazł się pod zbyt dużą presją. „Trudność polega na tym, że ani centrowa koalicja Macrona, ani lewicowy sojusz, ani prawicowa partia Marine Le Pen nie mają własnej większości w izbie niższej parlamentu. Bayrou jako drugi premier w ciągu nieco ponad roku ponosi porażkę w tej skomplikowanej sytuacji politycznej. Nie wiadomo jeszcze, z kim Macron mógłby stworzyć stabilny rząd” – ocenił portal sieci redakcji RND. Teoretycznie możliwe jest rozwiązanie Zgromadzenia Narodowego i ogłoszenie nowych wyborów parlamentarnych – zauważył RND. „Jest całkiem możliwe, że nawet po nowych wyborach izba parlamentarna byłaby podzielona podobnie jak obecnie, a rządzenie pozostałoby trudne. Koalicje ponadpartyjne są we Francji rzadkością” – zaznaczył portal RND. Ponadto nowe wybory wiązałyby się dla Macrona z ryzykiem, że prawicowi nacjonaliści Le Pen lub lewicowa koalicja uzyskają bezwzględną większość. Wówczas głowa państwa byłaby, de facto, zmuszona do mianowania premiera z ich obozu – podkreślono w RND.Czytaj także: Poniedziałek, czyli dzień upadku rządu. Francja w politycznym kryzysie