Wizjoner włoskiej elegancji. Kiedy w 1975 roku założył własną markę, zapewne nie przypuszczał, że wkrótce stanie się jedną z najważniejszych postaci mediolańskiego tygodnia mody. To właśnie dzięki niemu mediolański Fashion Week zyskał status obowiązkowego punktu w kalendarzu światowej mody, rywalizując z Paryżem i Nowym Jorkiem. W jego salonie przy Via Borgonuovo zasiadali najważniejsi dziennikarze i kupcy z całego świata. Wiedzieli, że to, co pokaże Giorgio Armani, będzie dyktowało rytm kolejnego sezonu. Giorgio Armani urodził się 11 lipca 1934 roku w niewielkim mieście Piacenza w północnych Włoszech. Poważnie myślał o zostaniu lekarzem – podjął nawet studia medyczne w Mediolanie, jednak szybko odkrył, że jego wrażliwość nie pasowała do specyfiki pracy w szpitalach. Po służbie wojskowej został zatrudniony w domu towarowym La Rinascente. Najpierw dbał o wystrój witryn sklepowych, ale z czasem coraz bardziej odkrywał fascynację tkaninami i krawiectwem. To właśnie tam – między sklepowymi regałami – zaczęła rodzić się ikona światowej mody.Miliarder w mundurku Giorgio Armani przez całe życie pozostawał człowiekiem bardzo skromnym i powściągliwym. Nigdy nie wszedł w związek małżeński ani nie miał dzieci, a najważniejsza więź łączyła go z Sergiem Galeottim – architektem, współzałożycielem marki i partnerem życiowym. To właśnie on namówił Armaniego, by porzucił pracę na etacie i otworzył własny dom mody.– Sergio sprawił, że uwierzyłem w siebie. Pokazał mi, że istnieje większy świat – wyznał w wywiadzie dla Vanity Fair. – To moja największa porażka, że nie potrafiłem go ocalić – wyznał po śmierci partnera.W kolejnych dekadach jego najbliższym współpracownikiem i partnerem był Leo Dell’Orco, z którym dzielił zarówno życie prywatne, jak i zawodowe. Mimo miliardowych przychodów swojej marki, projektant żył skromnie, wybierając ascetyczne wnętrza i niemal mundurkowy strój – granatowy sweter i białą koszulę.Relacje i rywalizacje w świecie modySukces Armaniego był częścią szerszej opowieści o włoskiej modzie. Tworzył w czasach, gdy wielu twórców zaczynało intensywnie pracować nad pozycjonowaniem własnego nazwiska w modowym środowisku. Swoje imperia budowali między innymi Gianfranco Ferré, Valentino czy Versace. W odróżnieniu od Versacego, który stawiał na przepych i barokową estetykę, Armani wybrał drogę klasyki i prostoty. Taka była jego filozofia – ubranie miało nie dominować, lecz subtelnie podkreślać styl. Nieprzypadkowo zyskał opinię projektanta aktorów i aktorek – to właśnie jego garnitury stały się „uniformem” hollywoodzkich gwiazd przełomu lat 80. i 90. Burzliwe dialogi z „Vogue”Choć Armani pozostawał ulubieńcem gwiazd oraz wielu redaktorów i redaktorek modowych, jego relacja z tą najważniejszą – Anną Wintour – była pełna napięć. Publicznie zarzucał jej faworyzowanie projektantów francuskich i amerykańskich, a nawet określił jej zachowanie jako nieprofesjonalne, gdy opuściła jego pokaz w Mediolanie, by udać się do Paryża. Był jednym z niewielu twórców, którzy mieli odwagę krytykować wpływy redaktor naczelnej „Vogue’a”. Mimo tych zgrzytów Wintour doceniała jego kunszt krawiecki. Podkreślała, że ubrania Armaniego można natychmiast rozpoznać, co w świecie mody, gdzie granice różnych estetyk często się zacierają, a projekty skupiają się na trendach, zamiast na własnych znakach szczególnych, stanowi fenomen.Armani w popkulturzeNa czerwonych dywanach i największych wydarzeniach branżowych nazwisko Armani szybko zaczęło funkcjonować jako synonim elegancji. Lady Gaga sięgała po jego kreacje podczas swojej kultowej trasy Monster Ball, Richard Gere w „American Gigolo” wprowadzał jego garnitury do kanonu filmowej mody, a sama księżna Diana wybierała jego suknie na wielkie wyjścia. Wtedy też stało się jasne, że Armani nie ogranicza się do projektowania ubrań, lecz współtworzy historię i kulturę popularną. W 2000 roku potwierdziła to głośna wystawa w nowojorskim Guggenheim Museum, która nadała jego twórczości rangę nie tylko modową, ale i artystyczną. Zaprezentowano wówczas ponad 400 strojów i akcesoriów stworzonych przez projektanta. Zbiór składał się z codziennych garniturów oraz wieczorowych kreacji i ukazywał ewolucję twórczości Włocha.Sportowy wymiar elegancjiMarka należąca do projektanta kojarzona jest przede wszystkim z wieczorową elegancją, jednak ten od lat fascynował się również sportem. Pod szyldem EA7 ubierał reprezentację SSC Napoli, będąc oficjalnym dostawcą strojów meczowych klubu. W koszykówce od lat związany był z Olimpią Milano, której jest sponsorem tytularnym i dostawcą strojów, a od sezonu 2023/24 współpracował także z Blu Basket 1971.21 sierpnia 2025 roku ogłoszono jego nową głośną współpracę z Juventusem – najbardziej utytułowanym włoskim klubem piłkarskim. W ramach kolaboracji z marką piłkarze pierwszej drużyny męskiej będą nosić garnitury i odzież Armaniego poza boiskiem. Obecność projektanta w PolsceChoć Armani rzadko kierował swoje biznesowe projekty bezpośrednio do Polski, jego nazwisko i estetyka są tu doskonale rozpoznawalne. Na wybiegach dla Armaniego pojawiały się takie polskie modelki jak Magdalena Frąckowiak czy Magdalena Jasek (otwierała pokazy projektanta), a Kasia Smutniak – żyjąca i pracująca we Włoszech aktorka – była częstą gościnią na jego pokazach w Mediolanie. Jednak prawdziwa obecność Armaniego w Polsce wyraża się przede wszystkim w codzienności – zapachy takie jak Sì czy Acqua di Gioia od lat należą do jednych z najczęściej wybieranych przez Polki.Ostatnie refleksjeProjektant zmarł 4 września 2025 roku w swoim mieszkaniu w Mediolanie. Miał 91 lat. W ostatnim czasie często podkreślał, że jego filozofia mody nie zmieniła się od początku – zawsze chodziło o prostotę, harmonię i komfort. Nie ukrywał też, że wyrastała ona z osobistych doświadczeń. Płynęło z nich przekonanie, że luksus nie jest kwestią ozdobników, lecz jakości i odpowiedniego kroju. – Elegancja nie polega na tym, by być zauważonym, ale by zostać zapamiętanym – wyznał z jednym z wywiadów.Czytaj więcej: Giorgio Armani nie żyje. Miał 91 lat