„Nie ma woli współpracy”. Premier Donald Tusk przyznał, że nie otrzymał z kancelarii prezydenta informacji o przebiegu i efektach wizyty Karola Nawrockiego w Stanach Zjednoczonych. – Na razie woli współpracy z tamtej strony nie ma, nie oszukujmy się. Ale ja będę cierpliwie drążył temat, bo mamy jeden interes – powiedział szef rządu na pokładzie samolotu wracającego z Paryża, gdzie w czwartek odbyło się spotkanie tzw. koalicji chętnych wspierającej Ukrainę w wojnie z Rosją. Donald Tusk skomentował podczas briefingu wizytę Karola Nawrockiego w USA. Dziennikarze poprosili m.in. o komentarz do płynących z kancelarii prezydenta deklaracji, że premier „nie ma wstępu do Białego Domu”.Być może pisowskie pielgrzymki uzyskały trochę efektu– Proszę państwa, wszyscy wiemy, ja wiem, ale wy też wiecie, ile pielgrzymek pisowskich wyjeżdżało do Waszyngtonu wytłumaczyć naszym amerykańskim przyjaciołom, jakim potworem ja jestem. I być może trochę efektu uzyskali – ocenił szef rządu.Czytaj także: Tusk o rozmowach „koalicji chętnych”: To wybrzmiało jasno i... brutalnie– Ale ja się w tę grę nie dam wplątać. Polska dobrze współpracuje ze Stanami Zjednoczonymi. Trzymam kciuki za starania prezydenta Nawrockiego, jeśli chodzi o te działania. My jesteśmy gotowi zawsze wesprzeć każdą robotę, każdą misję prezydenta, ktokolwiek jest prezydentem, żeby był dobrze przygotowanym do spotkań – podkreślił. Tusk przyznał, że jak na razie żadnego raportu z rozmów Nawrockiego w Waszyngtonie nie otrzymał.– Wolałbym, żeby w przyszłości, podobnie jak my staramy się to robić, kancelaria prezydenta informowała o efektach i przebiegu swoich rozmów. Czy się tego doczekam? Nie wiem, zobaczymy – mówił.Na razie nie ma woli współpracy ze strony obozu prezydenta– Na razie woli współpracy z tamtej strony nie ma, nie oszukujmy się. Ale ja będę cierpliwie drążył temat, bo mamy jeden interes – tzn. polski interes jest dobrze zdefiniowany, jest dość prosty, to nie jest jakaś wielka łamigłówka i wymaga solidarnego działania. Będę ciągle namawiał i opozycję, i prezydenta, i jego kancelarię, żeby w sprawach międzynarodowych działać solidarnie – dodał.Czytaj także: Dziadek i ojciec Merza na celowniku Kremla. „Służyli reżimowi faszystowskiemu”Premier przyznał, że „poważnie traktuje deklarację Donalda Trumpa o tym, że nie będzie redukcji liczby amerykańskich żołnierzy na polskiej ziemi”. Słowa te padły w Gabinecie Owalnym, gdzie w środę gościł prezydent RP.– To jest coś, co wydaje się szczególnie cenne, bo ta deklaracja padła publicznie. Nie chcę pomniejszać wysiłków pana prezydenta, ale te rozmowy, jeśli chodzi o obecność amerykańskich żołnierzy w Polsce, toczyły się już dużo, dużo wcześniej – stwierdził Tusk, przywołując deklarację szefa Pentagonu Pete’a Hegsetha podczas jego wizyty nad Wisłą.