Tylko 3 punkty przewagi. Bartosz Zmarzlik zajął drugie miejsce w Grand Prix Wrocławia na żużlu. Wygrał jego największy rywal w walce o mistrzostwo świata Brady Kurtz. Polak ma nad Australijczykiem trzy punkty przewagi w klasyfikacji generalnej. Losy tytułu dla najlepszego żużlowca świata rozstrzygną się w Grand Prix Vojens w Danii 13 września. Trzeci linię mety we Wrocławiu przeciął Daniel Bewley z Wielkiej Brytanii, a czwarte miejsce zajął kolejny Australijczyk Jack Holder.Czytaj także: Jan Ziółkowski w AS Roma. „Witamy w Rzymie!”Kurtz jest w znakomitej formie. To dopiero drugi zawodnik w historii, który wygrał cztery GP z rzędu. Poprzednim razem takiej sztuki dokonał Tony Ricardsson w 2005 r. Ale w sobotę lepiej zaczął broniący tytułu Zmarzlik. Polak zajął trzecie miejsce w sprincie, a Kurtz odpadł już w pierwszym pojedynku. 30-latek powiększył przewagę do pięciu punktów i mógł już teraz zapewnić sobie mistrzostwo, ale potrzebował do tego również słabej postawy Australijczyka.Zmarzlik zaczął od kompletuObaj żużlowcy od początku chcieli dominować na torze. W pierwszych dwóch biegach zdobyli komplet punktów. Sytuacja zmieniła się w trzeciej serii. Kurtz nie dał rady wyprzedzić fantastycznie broniącego się Maksa Fricke’a. Zmarzlik natomiast zdał egzamin z szybkości, gdy musiał przebijać się przez Andrzeja Lebiediewa oraz Jacka Holdera.Polak i Australijczyk zmierzyli się w biegu numer 19. Walka była niezwykle zacięta – Kurtz wygrał start, a później zdołał jeszcze na chwilę przebić się przed Zmarzlika. Na mistrza świata nie było jednak rady. Zmarzlik zdobył komplet punktów i wraz z Kurtzem wywalczył bezpośredni awans do finału.Rzutem na taśmę kwalifikację do półfinału wywalczył Maciej Janowski. Żużlowiec z Wrocławia, jadący z dziką kartą, dobrze rozpoczął turniej na własnym torze, ale zgasł w drugiej części. Od początku do końca nie szło natomiast Dominikowi Kuberze. Drugi stały uczestnik SGP z Polski wywalczył trzy punkty, ale w łącznej klasyfikacji zawodów dało mu to ostatnie, 16. miejsce.Janowski w walce o finał był bez szans. Wyścig ostatniej szansy padł łupem Daniela Bewleya, zwycięzcy popołudniowego sprintu. Drugi półfinał miał dwie odsłony po tym, jak w walce z Andersem Thomsenem upadł Fricke. W powtórce szans rywalom nie dał Holder.Finał nie rozczarował. Zmarzlik wybrał zewnętrzny tor, co okazało się nie do końca udanym rozwiązaniem. Na pierwszym wirażu Polak „odbił się” od reszty rywali. Zmarzlik spadł na czwartą pozycję i ruszył w szaleńczą pogoń. Holdera złapał od razu, Bewleya – na trzecim okrążeniu, ale na Kurtza zabrakło już czasu.