Słowenia w pokonanym polu. Polska pokonała w Katowicach Słowenię 105:95 w pierwszym grupowym meczu na mistrzostwach Europy. Biało-Czerwoni oddali rywalom parkiet tylko w jednej kwarcie. Piątek jest dniem przerwy w grupie D, a w sobotę Polacy zmierzą się z Izraelem. Niemal komplet publiczności (9337 widzów) obejrzał w katowickim Spodku spotkanie wyrównane, zacięte i trzymające w napięciu do ostatnich chwil, choć przez większą część meczu to Polacy kontrolowali grę i mieli przewagę. I ostatecznie ponownie, tak jak w poprzednich ME trzy lata temu, pokonali faworyzowanych rywali, ze słynnym Luką Donciciem w składzie. Współgospodarze turnieju rozpoczęli w składzie z kapitanem Mateuszem Ponitką, naturalizowanym Amerykaninem Jordanem Loydem, Andrzejem Plutą, Michałem Sokołowskim i Aleksandrem Balcerowskim. W pierwszej piątce rywali był oczywiście Doncic, któremu od samego początku uprzykrzał życie Sokołowski.Czytaj także: Mamy swojego... Jordana. „Liczę, że nie będzie miał Polaków w nosie”Energetyczny PonitkaEnergetyczne akcje Ponitki od początku natchnęły podopiecznych trenera Igora Milicicia do walki. Po rzucie za trzy punkty Loyda Polska prowadziła 11:7, a później 18:13. Doncić nie pozwalał ani na chwilę odetchnąć polskiej obronie i doprowadził do remisu 20:20. Końcówka pierwszej kwarty ponownie należała do Polaków - punkty Sokołowskiego z wolnych i kontratak zakończony przez niego po asyście Balcerowskiego, a także rzut równo z syreną Kamila Łączyńskiego dały prowadzenie 29:25.W drugiej kwarcie Polakom trudniej przychodziło zdobywanie punktów, ale zawsze gdy rywale byli blisko, na wysokości zadania stawał Loyd. Jego dwa z rzędu rzuty zza linii 6,75 m dały prowadzenie 40:33 w 26. minucie. Strata i niecelne rzuty spowodowały jednak, że trener Milicic wziął czas, ale to rywale byli na fali. Na tablicy wyników pojawił się remis 43:43, a chwilę później po rzucie Doncica „za trzy” pierwsze prowadzenie w spotkaniu Słowenii 46:45. Ostatnie słowo, jak w pierwszej kwarcie, należało znów do Łączyńskiego, który równo z końcową syreną ekwilibrystycznym wejściem pod kosz zdobył punkty i do przerwy Polska prowadziła 47:46. Loyd miał 19 pkt, a Doncić - 17. Czytaj także: „Powtórzyć sukces i nawiązać do złotej ery polskiej koszykówki”Trójka Sokołowskiego napędziła zespółTrzecia kwarta rozpoczęła się od „trójki” Sokołowskiego, która napędziła biało-czerwonych. Po dobrej obronie i serii fauli technicznych odgwizdanych rywalom (Doncić, ławka Słowenii) Polacy prowadzili 60:49, bo wolne trafiali perfekcyjnie. To nie był koniec ich dobrej passy. Po akcjach Przemysława Żołnierewicza i trafieniu z dystansu Pluty zespół Milicica wygrywał różnicą 15 punktów - 69:54 w 25. minucie. Rywale nieco zmniejszyli stratę po rzutach za trzy punkty, m.in. Klemena Prepelica (69:77), ale ponownie równo z końcową syreną trzeciej kwarty punkty zdobyli Polacy - tym razem Pluta zza linii 6,75 m i zrobiło się 80:69. Wojna nerwów w ostatnich 10 minutachOstanie 10 minut to wojna nerwów i emocji, nieco „brudnej” koszykówki z dużą liczba fauli. Za pięć przewinień parkiet opuścili najpierw Rok Radovic i Aleksej Nikolic, a na niespełna pięć minut przed końcem Sokołowski. Polacy cały czas mieli przewagę 8-10 punktów, choć Doncić robił, co mógł, by zniwelować straty. Z drugiej strony dwojący się i trojący Ponitka nie tylko zdobywał punkty, walczył o zbiórki (siedem), ale był mentalnym przywódcą drużyny. Kiedy Balcerowski po dobitce rzutu Loyda leżał długo na parkiecie, gdy złapał go skurcz, to właśnie kapitan reprezentacji trzymał jego nogę, by zminimalizować dokuczliwą przypadłość. Po rzucie Ponitki na trzy minuty przed końcem było 93:85. Sukces przypieczętował Loyd trafiając dwa razy zza linii 6,75 m. W całym spotkaniu nowy reprezentant Polski uzyskał 32 pkt, w tym trafił siedem z ośmiu rzutów zza łuku. Doncić zdobył 34 pkt, w tym tylko 3/10 za trzy pkt, miał dziewięć asyst, ale schodził z boiska z opuszczoną głową.