Pierwsza linia ataku. Niemieckie porty morskie domagają się trzech miliardów euro z budżetu obronnego, by wzmocnić infrastrukturę i zabezpieczenia na wypadek konfliktu zbrojnego. Branżowy Związek Niemieckich Operatorów Portowych (ZDS), reprezentujący ponad 150 przedsiębiorstw, ostrzega, że bez takich inwestycji Niemcy nie będą przygotowane na ewentualną wojnę. W liście skierowanym do ministra obrony Borisa Pistoriusa (SPD) portowcy podkreślają, że porty to logistyczne serce scenariuszy wojennych: w razie potrzeby to właśnie przez Hamburg, Bremerhaven, Wilhelmshaven czy Rostock transportowane byłyby wojska i sprzęt Bundeswehry oraz sojuszników z NATO. Jednocześnie – jak napisano – „w przypadku obrony porty są pierwszą linią ataku”. Historia, argumentują autorzy listu, wielokrotnie to potwierdziła.Modernizacja nabrzeży i ochrona przed cyberatakamiWedług ZDS fundusze powinny zostać przeznaczone na ciężkie place składowe, krawędzie nabrzeży, infrastrukturę kolejową oraz bliżej niesprecyzowane systemy ochrony portów – zarówno przed atakami fizycznymi, jak i cybernetycznymi. Związek proponuje podejście „podwójnej użyteczności”: inwestycje miałyby służyć zarówno celom cywilnym, jak i wojskowym.List podpisała ustępująca prezydentka ZDS Angela Titzrath oraz dyrektor generalny Florian Keisinger. Kopia dokumentu z 15 lipca trafiła również do ministrów gospodarki krajów związkowych nad Bałtykiem i Morzem Północnym.Za mało pieniędzy z BerlinaZDS szacuje całkowity potrzebny poziom inwestycji w portach na 15 miliardów euro. Tymczasem obecnie rząd federalny przekazuje krajom związkowym około 38,3 mln euro rocznie na utrzymanie portów – kwotę powszechnie krytykowaną jako dalece niewystarczającą.W lipcu resort transportu zapowiedział co prawda dodatkowe 400 mln euro w ciągu czterech lat na ekologiczne modernizacje żeglugi i portów, jednak – zdaniem branży – to kropla w morzu potrzeb.W międzyczasie niemiecki budżet obronny rośnie: w 2025 r. ma sięgnąć 62,4 mld euro, a dodatkowe 24 mld euro zapewnia fundusz specjalny. Porty chcą, by choć część tej sumy popłynęła na infrastrukturę, którą w kryzysie i tak będzie wykorzystywać armia.Czytaj też: Bagna na broń. Nietypowy sposób na walkę z wrogiem i... klimatem