Dyplomata wezwany na dywanik. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Danii wezwało najwyższego rangą amerykańskiego dyplomatę w tym kraju w związku z doniesieniami o prowadzeniu tajnych operacji wpływów na Grenlandii przez obywateli USA – poinformowała w środę duńska telewizja DR. DR podała, powołując się na swoje źródła, że zdaniem duńskiego rządu co najmniej trzech obywateli USA związanych z administracją prezydenta Donalda Trumpa brało udział w tajnych operacjach wpływów na Grenlandii, która jest terytorium zależnym Danii.„Jakakolwiek próba ingerowania w wewnętrzne sprawy królestwa (Danii) będzie oczywiście niedopuszczalna. W tej sytuacji poprosiłem MSZ o wezwanie amerykańskiego chargé d’affaires na rozmowę” – zacytowała DR ministra spraw zagranicznych Danii Larsa Lokke Rasmussena.Trump twierdzi, że chce, by Stany Zjednoczone przejęły bogatą w minerały i strategicznie położoną Grenlandię ze względu na interesy bezpieczeństwa narodowego i międzynarodowego, i nie wykluczył użycia w tym celu siły.Trump jest pewny zdobycia Grenlandii– Zdobędziemy Grenlandię. Tak, w stu procentach – mówił Trump w marcu w wywiadzie dla NBC NewsPrezydent twierdził, że przejęcie musi zostać zrealizowane „w taki czy inny sposób” dla dobra amerykańskich interesów. Podważał też prawa Danii do wyspy. Czytaj więcej: Ameryka zostaje na lodzie. Grenlandia sprzeda minerały komuś innemu– Myślę, że nam się uda – przekonywał Trump. – Naprawdę nie wiem, jakie roszczenia ma Dania, ale byłoby to bardzo nieprzyjazne działanie, gdyby nie pozwolili, aby to się stało, ponieważ chodzi o ochronę wolnego świata – dowodził.Prowokacje to za mało?Prowokacyjne wizyty ludzi z otoczenia Trumpa i perspektywa zmiany przynależności państwowej nie przekonały mieszkańców liczącej 56 tys. obywateli wyspy. W sondażach większość jest przeciwna przynależności do USA. Ostatnie wybory zaowocowały czteropartyjnym rządem koalicyjnym, opowiadającym się za dotychczasowym układem.W ostatnim czasie Dania zaczęła wdrażać nowy plan o wartości 14,6 miliardów koron (1,95 miliarda euro), który ma na celu zwiększenie obecności wojskowej w regionach Arktyki i północnego Atlantyku.– Zrozumieliśmy, że istnieją kwestie związane z Grenlandią i Arktyką w zakresie bezpieczeństwa. Jesteśmy gotowi współpracować z Amerykanami, aby się do tego zbliżyć – mówił premier Danii Anders Fogh Rasmussen, odnosząc się do duńsko-amerykańskiej umowy obronnej z 1951 roku. – Ale oczywiście nigdy nie może chodzić o aneksję – zakończył.Zobacz również: „Straumatyzowany wielkolud”. Grenlandia ma więcej zmartwień niż tylko Trump