„Gdyby wystrzelili Oresznika, nic by nie zostało”. Rosyjska armia była gotowa użyć rakiet Oresznik do ataku na centra decyzyjne w Kijowie, ale Władimir Putin się na to nie zgodził – stwierdził białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka podczas spotkania z dziennikarzami. Według satrapy Putin „nie chciał eskalować konfliktu”. Jak poinformowała rządowa agencja BiełTA, Alaksandr Łukaszenka spotkał się z dziennikarzami i mówił o planie pokojowym dla Ukrainy, który omawiał w rozmowie telefonicznej z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Zdaniem białoruskiego dyktatora, najważniejsze jest zaprzestanie wzajemnych ataków rakietowych i dronowych przez Rosję i Ukrainę. A zwłaszcza ta ostatnia ma się czego bać.Łukaszenka miał, wg. BiełTA, stwierdzić, że Rosja „miała możliwość znacznej eskalacji konfliktu, wykorzystując swoją nową broń, system Oresznik, przeciwko celom bardziej wrażliwym dla reżimu w Kijowie, ale tego nie zrobiła”. – Oto kilka poufnych informacji. Ktoś w Rosji miał takie plany (nie będę ich wymieniał). Putin powiedział: „Nie ma mowy”. Byli gotowi do ataku… Gdyby wystrzelili Oresznika w centra, jak to się mówi, decyzyjne, nic by nie zostało – stwierdził białoruski satrapa podkreślając, że „Rosja generalnie dąży do pokojowego rozwiązania konfliktu”. System Oresznik przenosi kilka głowic, które mogą atakować różne cele. Rakieta osiąga prędkość ponad 3,5 kilometra na sekundę i może omijać systemy obronne. Od kilku miesięcy Rosja codziennie atakuje cele w Ukrainie przy użyciu ok. 200 dronów i rakiet, choć zdarzały się uderzenia, kiedy to liczba bezzałogowców była kilkukrotnie większa. Większość ataków skierowanych jest przeciwko celom cywilnym i infrastrukturze krytycznej. Czytaj także: System rakietowy Oresznik tuż koło Polski. Putin wydał zgodę