Ustalenia Prokuratury Krajowej. Dariusz Matecki został fikcyjnie zatrudniony w Lasach Państwowych i brał udział głównie w wydarzeniach organizowanych w 41. okręgu wyborczym, z którego w 2023 r. dostał się do Sejmu – twierdzi Prokuratura Krajowa. Polityk zaprzecza zarzutom, przekonując, że był bardzo aktywny, a działania śledczych mają charakter politycznej zemsty. Swoją karierę w Lasach Państwowych Dariusz Matecki zaczął od pracy w Centrum Informacyjnym Lasów Państwowych. Był wówczas szczecińskim radnym z Solidarnej Polski (przemianowanej w 2023 r. na Suwerenną Polskę). Ówczesny dyrektor Centrum Informacyjnego Lasów Państwowych (CILP) Michał C. zwrócił się z prośbą do dyrektora generalnego LP Andrzeja Koniecznego o „wyrażenie zgody na zatrudnienie osoby na zastępstwo na stanowisku eksperta ds. komunikacji w Zespole Komunikacji Społecznej w Wydziale Komunikacji CILP”. Uzasadniał to nieobecnością jednej z pracownic, która od 2017 r. korzystała z urlopów macierzyńskich i wychowawczych.20 maja 2020 r. Konieczny wyraził zgodę, a dzień później Matecki złożył podanie o pracę. Zatrudniono go od 1 czerwca jako specjalistę z pensją 8 tys. zł brutto miesięcznie. Jako miejsce wykonywania pracy wskazano siedzibę centrum w Warszawie. K.S., ówczesna kierowniczka komórki, w której znalazł się Matecki, zeznała w Prokuraturze Krajowej, że była zaskoczona zatrudnieniem nowego pracownika, ponieważ nie zgłaszała takiej potrzeby i nie widziała sensu takiego działania. Miała wówczas usłyszeć od Michała C., że to jego decyzja. Na pytanie, czym Matecki miałby się zajmować, usłyszała od dyrektora CILP, „żeby jej to nie interesowało”. Oficjalnie do obowiązków Mateckiego należało m.in. „przygotowywanie na polecenie przełożonego raportów i analiz dotyczących odbioru Lasów Państwowych w środowiskach politycznych, gospodarczych i samorządowych”. Miał pracować od poniedziałku do piątku przez osiem godzin dziennie. Przynajmniej oficjalnie. Dzień po zatrudnieniu Matecki złożył wniosek o zgodę na wykonywanie pracy zdalnej i otrzymał ją. Podobny wniosek złożył ponownie, dzięki czemu aż do końca zatrudnienia w CILP mógł pracować w tym systemie. Był jedynym pracownikiem centrum, który korzystał z takiego przywileju. Co istotne, 18 sierpnia 2021 r. do wszystkich pracowników CILP wysłano mail z informacją od dyrekcji, że wykonywanie pracy zdalnej nie będzie już możliwe.Czytaj także: Do Lasów po fikcyjny etat. Byli dyrektorzy usłyszeli zarzuty„Wirtualny człowiek” Dariusz Matecki, przesłuchiwany w marcu 2025 r. jako podejrzany, twierdził, że w Lasach Państwowych zajmował się m.in. mediami społecznościowymi – Twitterem i Facebookiem – oraz opracowywaniem raportów dotyczących aktywności LP w sieci. Miał także utrzymywać kontakty z samorządami, organizacjami pozarządowymi i środowiskami politycznymi, np. w sprawie remontów dróg czy współpracy z OSP. „Tworzyłem m.in. publikacje, dotyczące promocji Lasów Państwowych, zarówno w formie książeczki dla dzieci czy materiałów audiowizualnych zamieszczanych na bardzo wysoko zasięgowych profilach w mediach społecznościowych” – wyjaśniał Matecki. W listopadzie 2024 r., gdy wszczęto śledztwo w sprawie jego pracy w LP, polityk przekonywał, że do jego obowiązków należała m.in. analiza mediów społecznościowych i współprowadzenie mediów LP, m.in. głównego konta LP na X. „Gdyby ktoś chciał zatrudnić eksperta od mediów społecznościowych, doradcę, który osiąga wyniki zbliżone do moich, musiałby zapłacić dużo więcej, niż ja zarabiałem w LP” – podkreślał Matecki. A co o aktywności obecnego posła PiS mówili jego „koledzy i koleżanki” z pracy? Sześcioro pracowników Wydziału Komunikacji zeznało, że nigdy nie widziało go w CILP ani na naradach czy spotkaniach i to oni zajmowali się mediami społecznościowymi LP. O zatrudnieniu Mateckiego dowiedzieli się z mediów. S.S., kierownik Zespołu Mediów w WK CILP, miał więcej szczęścia, bo widział Mateckiego w centrum ze trzy razy. Jego zdaniem był on zatrudniony na specjalnych warunkach, nie wykonywał żadnej pracy i nie miał dostępu do kont LP w mediach społecznościowych. O tym, że Matecki jest jego pracownikiem, dowiedział się, gdy trafił do niego wniosek polityka o dofinansowanie okularów (800 zł). K.S., była kierowniczka komórki, w której zatrudniono obecnego posła, zeznała, że w CILP uważano go za „wirtualnego człowieka”, który brał pieniądze za nic i robił, co chciał, a jego raporty były nieweryfikowalne. Czytaj także: Lasy Państwowe zawiadomiły prokuraturę w sprawie Mateckiego. Ziobro broni kolegiNIK nie ma wątpliwości Sprawę zatrudnienia Dariusza Mateckiego w CILP badała także Najwyższa Izba Kontroli przy okazji kontroli „Gospodarki finansowej i majątkowej LP”. „W okresie od 1 czerwca 2020 r. do 15 stycznia 2023 r. były dyrektor CILP dopuścił do zatrudnienia pracownika na stanowisku specjalisty do spraw komunikacji w Zespole Komunikacji Społecznej, pomimo że nie realizował on prawidłowo powierzonych zadań, jak też nie wykonywał obowiązków związanych z ewidencjonowaniem czasu pracy. Zdaniem NIK świadczy to o pozorności zatrudnienia wyżej wymienionej osoby, co było działaniem niegospodarnym i niecelowym” – czytamy w wystąpieniu pokontrolnym. O fikcyjnym zatrudnieniu Mateckiego miało świadczyć według NIK m.in. to, że „od września 2021 do końca okresu zatrudnienia nie wysyłał żadnych raportów z pracy zdalnej, nie potwierdzał osobiście ani elektronicznie swojej obecności w pracy, nie odnotowano też żadnej jego aktywności w systemie EZD (elektronicznego zarządzania dokumentacją) CILP”. Do podobnych wniosków doszli autorzy audytu w Centrum Informacyjnym Lasów Państwowych. Wynika z niego, że Matecki nie wykonywał żadnej pracy w siedzibie CILP w Warszawie i nie miał tam swojego stanowiska pracy. W ciągu jego trzyletniej pracy w centrum był tam widziany co najwyżej pięć razy, a żaden pracownik wydziału komunikacji nie był świadkiem przejawu jakiejkolwiek jego aktywności zawodowej. Audytorzy ustalili, że od 1 czerwca 2020 r. do 31 grudnia 2022 r. Matecki logował się na swoje konto służbowe jedynie przez 8 dni, przy czym większość logowań odbywała się automatycznie.Czytaj także: Poseł Matecki opuścił areszt. Przed bramą czekał dobry przyjacielZnikająca komórka 22 grudnia 2021 r. Dariusz Matecki wystąpił o rozwiązanie umowy z CILP z dniem 10 stycznia 2022 r., na co dyrektor centrum wyraził zgodę. Jednak polityk wycofał swój wniosek. Dlaczego się rozmyślił? Otóż Matecki w tamtym czasie już szykował się do przejścia do Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinie. Oczywiście na odpowiednie stanowisko. Jak ustalił Zespół Śledczy nr 2 Prokuratury Krajowej, 29 listopada 2021 r. dyrektor RDLP w Szczecinie Andrzej Sz. wysłał do p.o. dyrektora generalnego Lasów Państwowych Józefa K. prośbę o wyrażenie zgody na zatrudnienie Dariusza Mareckiego w ramach wewnętrznego transferu między jednostkami LP. Polityk miał zostać kierownikiem specjalnie utworzonego dwuosobowego Zespołu do spraw Współpracy z Otoczeniem Regionalnym (ZSWOR), który zacząłby działać od 2022 r. Nowo powstała komórka miała podlegać bezpośrednio dyrektorowi RDLP w Szczecinie. I wtedy pojawił się problem. Okazało się, że aby piastować kierownicze stanowisko w LP, kandydat musi mieć co najmniej 4 lata stażu pracy (niekoniecznie w leśnictwie). A Mateckiemu zabrakło roku. Co wówczas zrobił Andrzej Sz.? 10 stycznia 2022 r. wystąpił do dyr. Józefa K. o zgodę na zlikwidowanie wspomnianego zespołu. A ten zatwierdził wniosek. Gdy Matecki wypracował brakujący rok stażu, zaczęły się kombinacje. Najpierw – 6 grudnia 2022 r. – Andrzej Sz. wystąpił do Józefa K. o przyznanie dodatkowych ośmiu etatów, w tym dwóch w planowanym Zespole do spraw Współpracy z Otoczeniem Regionalnym. Na co dyrektor generalny wyraził zgodę 13 grudnia. Następnie szef RDLP w Szczecinie zwrócił się 4 stycznia 2023 r. do Józefa K. na utworzenie wspomnianego zespołu i siedem dni później wniosek ten został zatwierdzony. Zdaniem śledczych od początku działania te były przygotowywane pod Dariusza Mateckiego. Otóż 29 grudnia 2022 r. naczelnik wydziału organizacji i kadr RDLP w Szczecinie wysłał maila do pracownicy Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych (do wiadomości Andrzeja Sz.), że od 16 stycznia 2023 r. zmianie ulega regulamin organizacyjny biura RDLP, a jedną ze zmian będzie „utworzenie Zespołu do spraw Współpracy z Otoczeniem Regionalnym, gdzie na stanowisko kierownika planowane jest zatrudnienie obecnego pracownika CILP Dariusza Mateckiego, i czy zgoda na zatrudnienie w ramach wewnętrznych przejść pomiędzy jednostkami jest nadal aktualna czy też wymagane jest ponowne wystąpienie?”. 3 stycznia 2023 r. otrzymał odpowiedź, że zgoda jest aktualna. Tyle tylko że Matecki złożył do Andrzeja Sz. pismo o zatrudnienie w RDLP 2 stycznia 2023 r., czyli dzień wcześniej. Mało tego. Śledczy odkryli, że 30 grudnia 2022 r. K.B. z RDLP w Szczecinie wysłała na skrzynkę mailową Mateckiego dokładną instrukcję, w jaki sposób ubiegać się o pracę w oddziale i jakie dokumenty należy złożyć. Dla pewności do wiadomości dołączono projekty takich pism, które wystarczyło tylko wydrukować i podpisać. Czytaj także: Zarzuty dla Mateckiego. Sąd zdecyduje o dalszym losie posłaZdalny kierownik 13 stycznia szczecińska dyrekcja LP podpisała z politykiem umowę na pełen etat, na czas nieokreślony. Ustalono, że pracownik jeden dzień w tygodniu będzie wykonywał pracę w siedzibie RDLP, a pozostałe cztery dni w formie telepracy z domu. Wynagrodzenie miało wynosić miesięcznie 9900 zł brutto plus 450 zł dodatku funkcyjnego. Okazało się jednak, że nawet jeden dzień w tygodniu pracy w biurze to chyba za dużo dla Mateckiego, bo 20 czerwca wystąpił on o zgodę na pracę zdalną przez cały tydzień. Zdaniem prokuratury praca Mateckiego w RDLP w Szczecinie była tak samo pozorna jak w CILP. Ustalono, że nie dokumentował on swojej pracy, a zamiast niego robiła to jedna z pracownic kadr. Przygotowywała ona listę pracy w formie pisemnej, wpisując daty i godziny rzekomego wykonywania pracy przez polityka. Matecki ograniczał się tylko do podpisania tych dokumentów. Śledczy ustalili, że polityk nie korzystał z Systemu Informatycznego Lasów Państwowych ani ze służbowej poczty. Sporadycznie osobiście logował się, aby potwierdzić rozpoczęcie i zakończenie pracy, bo robiła to wspomniana już pracownica kadr. Analiza list pracy polityka wykazała, że od kwietnia 2023 r. większość podpisów była wpisywana hurtowo, niezgodnie ze stanem faktycznym/ M.G., drugi z członków speczespołu w RDLP, zeznał, że spotkał Mateckiego ledwie kilka razy i nie wykonywali wspólnie żadnych zadań. K.K., inspektor ochrony danych w RDLP w Szczecinie, powiedziała śledczym, że zatrudnienie Mateckiego było fikcją. I dodała z rozbrajającą szczerością, że w LP bardzo często tworzyło się fikcyjne stanowiska, tylko po to, aby ktoś mógł je piastować. Polityk zakończył pracę w RDLP 27 października 2023 r. Czytaj także: Poseł Matecki w sądzie. Posiedzenie aresztowe zakończoneLeśna kampania Zdaniem prokuratorów z Zespołu śledczego nr 2 nie dosyć, że Dariusz Matecki został fikcyjnie zatrudniony w CILP, a następnie w RDLP w Szczecinie, to jeszcze wykorzystał to swojej działalności politycznej. Co ciekawe, część dowodów potwierdzających te ustalenia miała dostarczyć obrona polityka. Chodzi o kilkadziesiąt stron wydruków postów z kont Mateckiego w mediach społecznościowych, które przedstawiono w marcu 2025 r. w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa podczas posiedzenia ws. aresztowania posła. Prokuratorzy przeanalizowali je i doszli do następujących wniosków: „Dariusz Matecki niezależnie od tego, czy był zatrudniony w CILP z siedzibą w Warszawie, czy też w RDLP w Szczecinie, uczestniczył niemalże wyłącznie w wydarzeniach, które odbywały się na terenie okręgu wyborczego nr 41, z którego startował w wyborach parlamentarnych w 2023 roku (z numerem 6 na liście Komitetu Wyborczego Prawa i Sprawiedliwości – red.). Tylko jedno z przytoczonych przez obronę wydarzeń odbyło się poza okręgiem wyborczym 41”. Śledczy są też przekonani, że „w postach, które rzekomo mają świadczyć o wykonywaniu przez niego pracy na rzecz LP, identyfikował się wprost lub pośrednio (np. logo Solidarnej Polski na plakatach) z Solidarną Polską zaś nigdzie wprost nie utożsamiał się jako pracownik LP lub RDLP w Szczecinie”. Obecność Mateckiego na oficjalnych uroczystościach – co zdaniem polityka świadczy o jego zaangażowaniu w pracę na rzecz LP – prokuratura uznała za promowanie partii politycznej. O takim kierunku działań polityka zeznawali niektórzy świadkowie. K.S. (była kierowniczka Zespołu ds. Komunikacji Społecznej CILP) twierdziła, że to z mediów dowiadywała się, że Matecki pojawia się na różnych wydarzeniach w woj. zachodniopomorskim, „kompletnie nie związanych z pracą”. Jej zdaniem uczestniczył on w nich jako przedstawiciel swojej partii politycznej i tak prowadził swoją kampanię wyborczą. Podobnego zdania była J.S. (ówczesna naczelniczka Wydziału Promocji RDLP w Szczecinie). Zeznała, że otrzymywała polecenia od dyr. Andrzeja Sz., aby przekazywać Mateckiemu informacje o wydarzeniach na terenie woj. zachodniopomorskiego. W jej mniemaniu miało to związek z kampanią wyborczą prowadzoną przez kierownika dwuosobowej komórki specjalnej. Przekonywała, że zatrudnienie Mateckiego w RDLP miała być pomocą w zdobywaniu wyborców, bo dyr. Sz. również startował w wyborach. Czytaj także: Zatrudnienie Mateckiego pod lupą prokuratury. „Podejrzenie przestępstwa”Z partyjnego klucza Jak to się stało, że Matecki znalazł się w Lasach Państwowych? Zdaniem prokuratury nie bez znaczenia były polityczne koneksje osób, które o tym decydowały. Michał C. (były dyrektor CILP), przesłuchiwany w charakterze podejrzanego, wyjaśniał, że Matecki został zatrudniony przez niego na polecenie Marcina Gołębiowskiego, ówczesnego naczelnika gabinetu dyrektora generalnego Lasów Państwowych. Gołębiowski temu zaprzeczył. W czasie, gdy Matecki trafił do CILP, dyrektorem generalnym LP był Andrzej Konieczny (członek PiS, były wiceminister środowiska). Stracił stanowisko w kwietniu 2021 r., po tym jak Onet i „Gazeta Wyborcza” ujawniły, że kupił od LP 110-metrowy dom wart niemal 190 tys. zł za jedynie 9,4 tys. zł, a następnie przepisał nieruchomość na syna. Następcą Koniecznego na stanowisku dyrektora generalnego LP był Józef K., działacz Solidarnej Polski (obecnie Suwerennej Polski) i radny Sejmiku Województwa Śląskiego. W 2019 r. bezskutecznie ubiegał się o mandat w wyborach do europarlamentu z list PiS. Z kolei Andrzej Sz. (były szef RDLP w Szczecinie) według „Gazety Wyborczej” od lat jest związany z Prawem i Sprawiedliwością, był przez wiele lat radnym w powiecie gryfińskim. W 2019 r. bez powodzenia startował w wyborach do Sejmu. Józef K. i Andrzej Sz. wystartowali także w wyborach do Sejmu w 2023 r. Bezskutecznie. Posłem został wówczas ich podwładny i protegowany – Dariusz Matecki (będący radnym Szczecina od 2018 r.) Andrzej Sz., przesłuchany jako podejrzany, przekonywał, że to Józef K. nalegał, aby zatrudnić Mateckiego w RDLP w Szczecinie, i to na stanowisku kierowniczym. Potwierdzają to zeznania S.K., naczelnika Wydziału Organizacji i Kadr RDLP. Jego zdaniem Sz. bardzo się zdenerwował wiadomością od Józefa K., że ma zatrudnić Mateckiego. Tym bardziej że zadania nowej komórki wypełniał już istniejący wydział promocji i mediów. Świadek wspomniał o rozmowie, którą Andrzej Sz. odbył z Józefem K. W jej trakcie dyrektor generalny LP miał stwierdzić: „Jak nie zatrudnicie Mateckiego, to wyp… ciebie i twojego naczelnika”. Józef K. podczas pierwszego przesłuchania twierdził, że nie pamięta, czy wyrażał zgodę na przyjęcie Mateckiego do pracy. Przekonywał nawet, że za politykę kadrową w regionach odpowiadają dyrektorzy regionalni. Przesłuchany ponownie dodał, że nie spotykał się z Dariuszem Mateckim. Zdaniem prokuratury może temu przeczyć ich wspólne zdjęcie zamieszczone na platformie X w maju 2022 r. Czytaj także: Matecki uprzedza Sejm. Założył sobie kajdankiWszyscy zaprzeczają zarzutom Prokuratura Krajowa oskarżyła Michała C. i Andrzeja Sz. o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków w związku z fikcyjnym zatrudnieniem Dariusza Mateckiego w podległych im jednostkach, co stanowiło działanie na szkodę interesu publicznego. Józefa K. odpowie zaś za „przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków poprzez zażądanie od Andrzeja Sz. nienależnej korzyści majątkowej i osobistej w postaci fikcyjnego zatrudnienia Dariusza Mateckiego w RDLP w Szczecinie oraz poprzez wyrażenie zgody na zmianę Regulaminu Organizacyjnego Biura RDL w Szczecinie”, dzięki czemu stworzono fikcyjne stanowisko kierownicze dla ówczesnego radnego Solidarnej Polski. Oskarżeni nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im przestępstw i złożyli wyjaśnienia. Grozi im do 10 lat więzienia. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do sądu. Główny bohater opisywanych wydarzeń, aktualny poseł PiS, usłyszał do tej pory sześć prokuratorskich zarzutów. Dwa dotyczą współdziałania z dyrektorami Lasów Państwowych przy fikcyjnym i pozornym zatrudnieniu od czerwca 2020 r. do października 2023 r. w CILP oraz w RDLP w Szczecinie i uzyskania z tego tytułu korzyści w łącznej kwocie 483 860 zł. Kolejne trzy dotyczyły między innymi „współdziałania z innymi osobami w ustawianiu konkursów na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości i w przywłaszczeniu kilkunastu milionów złotych”. Matecki jest też podejrzany o pranie brudnych pieniądze „w kwocie nie mniejszej niż 447 500 zł, pochodzących z korzyści związanych z popełnieniem ww. przestępstw sprzeniewierzenia środków pieniężnych pochodzących z Funduszu Sprawiedliwości”. Te czyny też są zagrożone karą do 10 lat pozbawienia wolności. Matecki przekonuje, że jest niewinny i padł ofiarą upolitycznionej prokuratury. Polityk przekonywał, że pracował codziennie i był w stałym kontakcie z rzecznikiem prasowym LP, a także przedstawicielami ministerstwa środowiska. Akt oskarżenia przeciwko niemu ma trafić do sądu najprawdopodobniej w listopadzie. Czytaj także: Afera Funduszu Sprawiedliwości. „Przy gangsterce nie było takich pieniędzy”