USA i Korea Południowa szykują manewry. Minister obrony Korei Północnej ostrzegł, że Pjongjang skorzysta z prawa do „samoobrony” w przypadku prowokacji podczas planowanych wspólnych manewrów wojskowych wojsk Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych. Same ćwiczenia również nazwał „prowokacyjnymi”. Coroczne letnie ćwiczenia Ulchi Freedom Shield (UFS) odbędą się w dniach 18-28 sierpnia. Jak przekazała Koreańska Centralna Agencja Informacyjna (KCNA), tuba propagandowa komunistycznego reżimu, minister obrony Korei Północnej No Kwang-chol wydał w związku z nimi ostrzeżenie.„Potępiamy Stany Zjednoczone i Republikę Korei za ich prowokacyjne działania, mające na celu wyraźne zademonstrowanie stanowiska w sprawie konfrontacji militarnej z Koreańską Republiką Ludowo-Demokratyczną” – powiedział minister obrony.Oskarżył również sojuszników o podważanie bezpieczeństwa na Półwyspie Koreańskim i ostrzegł przed „negatywnymi konsekwencjami”. Zagroził, że północnokoreańskie wojsko „podejmie ćwiczenia wojenne… z gruntowną i zdecydowaną postawą przeciwdziałania”. Twierdził, że „będzie ściśle przestrzegać suwerennego prawa KRLD na poziomie prawa do samoobrony w przypadku jakiejkolwiek prowokacji poza linią graniczną”.W ocenie No ćwiczenia UFS są „bezpośrednią prowokacją militarną” przeciwko Korei Północnej, oraz „realnym zagrożeniem”, które zwiększy nieprzewidywalność sytuacji bezpieczeństwa na półwyspie. Grzmiał, że będzie to miało „efekt bumerangu”, pogrążając bezpieczeństwo Korei Południowej i USA w „mniej bezpiecznej sytuacji”.„Bezwzględna misja” armii Korei PółnocnejMinister twierdził również, że tego typu manewry sprawiają, że sytuacja w regionie z każdym dniem jest coraz gorsza. Dowodził przy tym, że „bezwzględną misją” północnokoreańskiej armii jest „powstrzymywanie ofensywnych ruchów wrogich państw, przeciwdziałanie ich prowokacjom militarnym oraz obrona bezpieczeństwa państwa i pokoju w regionie”.Tegoroczne ćwiczenia UFS zostały częściowo skorygowane. Część zaplanowanych ćwiczeń przełożono na wrzesień. Wyjaśniono, że to efekt trwającej fali upałów, szkód wyrządzonych przez powodzie, a także z powodu wyraźnej chęci administracji nowego prezydenta Korei Południowej Lee Jae-myunga do poprawy stosunków z sąsiadem z północy.Koo Byoung-sam, rzecznik południowokoreańskiego Ministerstwa Zjednoczenia, komentował, że tegoroczne oświadczenie, wydane przez ministra obrony KRLD, jest ostrzejsze od ubiegłorocznego. Dowodził, że ton No wydaje się być „stosunkowo wyważony” i skupia się bardziej na przedstawieniu stanowiska reżimu niż na groźbie użycia siły.Rzecznik podkreślił, że wspólne ćwiczenia to regularne treningi o charakterze ściśle „obronnym, mające na celu odstraszanie od wojny i ochronę pokoju”. „W przyszłości rząd planuje kontynuować wysiłki na rzecz spokojnego i konsekwentnego promowania współpracy w budowaniu pokoju na Półwyspie Koreańskim” – powiedział.Armia Korei Południowej się kurczyArmia Korei Południowej liczy obecnie około 450 tys. żołnierzy, czyli znacznie mniej niż na początku lat dwutysięcznych, kiedy było to około 690 tys. Wojsko przekazało, że brakuje mu obecnie 50 tys. żołnierzy, by utrzymać gotowość do obrony kraju.Spadek o 20 proc. to efekt gwałtownego spadek liczby mężczyzn w wieku poborowym. Autorzy raportu w Ministerstwie Obrony ostrzegli, że dramatyczny spadek liczby mężczyzn w wieku poborowym powoduje również niedobór oficerów, co w przyszłości może utrudnić wojsku prowadzenie działań operacyjnychDla porównania Korea Północna, od dekad pozostająca w konflikcie z południowym sąsiadem, według tamtejszego resortu obrony miała w 2022 roku około 1,2 mln żołnierzy. Zarazem budżet armii Korei Południowej w 2025 roku wyniósł w przeliczeniu około 44 mld dolarów, czyli więcej niż cała gospodarka Korei Północnej.Korea Północna formalnie pozostaje w stanie wojny z Koreą Południową. Wojna koreańska w 1953 roku zakończyła się bowiem jedynie zawieszeniem broni, a nie traktatem pokojowym. Mimo że od tamtego czasu obowiązuje rozejm, oba państwa nie podpisały porozumienia kończącego stan konfliktu i utrzymują znaczne siły na granicy. Ostatnio reżim Kim Dzong Una groził zniszczeniem Seulu, który nazwał „szambem zła”, wysyłał również balony ze śmieciami nad sąsiadów z południa.Czytaj więcej: Uciekł przed zbrodniczym reżimem na styropianowej płycie