Lekarze nie zdołali uratować 60-latka. 60-letni Chris Raschke zginął podczas Speed Week, corocznej imprezy przyciągającej miłośników bicia rekordów prędkości, na słonej pustyni Bonneville Salt Flats w amerykańskim stanie Utah. Kierowca uległ tragicznemu wypadkowi. Do tragedii doszło w niedzielę. „Około godziny 15.03 (czasu lokalnego) kierowca Chris Raschke próbował pobić rekord prędkości i stracił panowanie nad swoim pojazdem po przejechaniu około 2,5 mili” – przekazał w komunikacie Southern California Timing Association (SCTA), organizator zawodów szybkościowych na lądzie.„Chris został opatrzony na miejscu przez personel medyczny. Niestety, zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Przyczyna zdarzenia jest obecnie badana” – wskazano w oświadczeniu.Zespół Speed Demon, którego członkiem był Raschke, twierdził, że stworzył najszybszy na świecie samochód z silnikiem tłokowym. Długi, przypominający kształtem pocisk pojazd, którym Raschke jeździł w Bonneville, był trzecią wersją tego w ramach tego projektu.Niemal 720 km/godz.Podczas ubiegłorocznego Speed Week zespół Speed Demon z wygrał 12. edycję Hot Rod Magazine Trophy. Pojazd kierowany przez Raschkego osiągnął na dystansie mili prędkość 446,716 mil/godz., czyli około 719 km/godz.Bonneville, wyschnięte koryto jeziora na granicy stanów Utah i Nevada, od kilkudziesięciu lat mekką miłośników bicia rekordów prędkości na lądzie. Każdego roku Speed Week przyciąga setki ultraszybkich pojazdów, również motocykli. Czytaj więcej: Motorówka pędziła 300 km/godz. i wzbiła się w powietrze