Odważne teatralne przedsięwzięcie. W estońskim Rummu, na terenie opuszczonego kamieniołomu, odbył się niezwykły spektakl teatralny, który wywraca do góry nogami tradycyjne myślenie o scenie i aktorstwie. Niezależny zespół Kinoteater z Tallinna przygotował niecodzienną wersję „Romea i Julii” Williama Szekspira, w której role głównych bohaterów odgrywają… maszyny i koparki. Zamiast aktorów – koparki, autobusy, śmieciarki, traktory i inne pojazdy ciężkie. Tytuł spektaklu to „Romula ja Julia” – gra słów łącząca imię Julii z estońskim „romula”, oznaczającym złomowisko. Przedstawienie odbyło się w dniach 29 lipca – 3 sierpnia 2025 roku i przyciągnęło tłumy widzów zafascynowanych tą odważną interpretacją klasyki.Miłość w wydaniu mechanicznymW tej wersji tragicznej historii Romea i Julii czerwony Ford Ranger gra Julię, a w roli Romea występuje rajdowy SUV. Zamiast słów widzowie słyszą muzykę – m.in. utwór „Lovefool” zespołu The Cardigans – a całość dopełniają efekty świetlne i pirotechniczne. Pojazdy zderzają się, „całują”, a nawet spadają z klifu, symbolizując finał tragedii.Koparki unoszą swoje ramiona niczym tancerze baletu, inscenizując pojedynki i dramatyczne emocje. Całość rozgrywa się na scenie o powierzchni jednego hektara, z udziałem 16 maszyn sterowanych przez zespół kierowców, mechaników i techników pirotechniki.Choć mogłoby się wydawać, że spektakl z udziałem maszyn nie wzbudzi emocji – reakcje publiczności były zupełnie inne. Wielu widzów przyznało, że przyszło z ciekawości lub sceptycyzmem, a wyszło wzruszonych. „Myślałam, że to będzie głupie, ale było naprawdę dobre”, mówiła jedna z uczestniczek. Inna dodała: „Gdy pojazdy się całowały – to było naprawdę urocze”.Reżyser spektaklu, Paavo Piik, tłumaczy, że była to forma eksperymentu: „Chcieliśmy sprawdzić, czy maszyny mogą przekazać emocje, jeśli użyje się ich z wrażliwością. Kontrast między mechaniczną siłą a delikatnością opowieści o miłości daje niesamowity efekt”.Nowy wymiar sztukiChoć może się to wydawać surrealistyczne, estońska wersja „Romea i Julii” udowadnia, że sztuka nie potrzebuje ludzkich twarzy, by poruszać. Gdy za kierownicą stoi zgrany zespół, a fabuła opowiadana jest ruchem, dźwiękiem i gestem – nawet samochód potrafi wyrazić uczucie.Spektakl „Romula ja Julia” to dowód na to, że teatr może być nowoczesny, zaskakujący i pełen emocji — nawet jeśli aktorami są maszyny na diesla.Czytaj też: Drony niosą pomoc zagrożonym ptakom. Na Hawaje zrzucono tysiące komarów