Prokuratura broni swojej decyzji. Nie mogę zrozumieć decyzji jednego z prokuratorów o zatrzymaniu policjantów, którzy ujęli sprawcę przestępstwa – tak szef MSWiA Marcin Kierwiński skomentował zatrzymanie czterech policjantów, podejrzewanych o przekroczenie uprawnień w czasie interwencji w 2019 r. Polityk zapowiedział spotkanie w tej sprawie z ministrem sprawiedliwości Waldemarem Żurkiem. Chodzi o zatrzymanie w środę 16 lipca czterech policjantów - Tomasza C., Wojciecha N., Patryka M. i Artura S. Zostali oni doprowadzeni do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, gdzie usłyszeli zarzuty przekroczenia uprawnień przy obezwładnianiu sprawcy głośnego zabójstwa na plebanii sprzed sześciu lat. Sprawę opisał Onet. W sobotę minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński zapowiedział spotkanie w tej sprawie z ministrem sprawiedliwości Waldemarem Żurkiem. „Rząd przywiązuje wielką wagę do niezależności prokuratury, jednak nie mogę zrozumieć decyzji jednego z prokuratorów o zatrzymaniu policjantów, którzy ujęli sprawcę przestępstwa, Rozmawiałem o tym min. Żurkiem. Jesteśmy umówieni na spotkanie. Ta sprawa będzie wyjaśniona” – napisał szef MSWiA na platformie X. Pomoc zatrzymanym funkcjonariuszom deklaruje także Komenda Główna Policji. „W związku z prowadzonym przez prokuraturę postępowaniem Komendant Główny Policji na wniosek trzech policjantów będących w służbie przyznał im na podstawie art. 66a pkt 3 ustawy o Policji pomoc finansową na ponoszone przez nich koszty pomocy prawnej” – przekazała KGP na X. Wsparcie dla zatrzymanych policjantów wyraził też rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński. Podkreślił, że niezrozumiałe są dla niego powody, dla których prokurator nakazał zatrzymać i przymusowo doprowadzić policjantów zamiast „wezwać ich do siebie i wysłuchać motywów jakimi kierowali się podczas przeprowadzania interwencji”. „Nie pojmuję, dlaczego tych, którzy od lat łapią różnego kalibru bandytów i rzezimieszków prokurator w taki sposób potraktował” – napisał Dobrzyński na X. Czytaj także: Interwencja policji zakończona atakiem na funkcjonariusza Mord w kościele Czterej policjanci zostali zatrzymani w związku z wydarzeniami z 11 kwietnia 2019 r. Wtedy też 41-letni Jan B. zaatakował 64-letniego Marka T., który do kościoła przyjechał z żoną. Podczas zdarzenia kobieta spowiadała się, a pokrzywdzony poszedł z wizytą do księdza na plebanię. Sprawca miał kilkukrotnie uderzyć Marka T., a następnie położyć go na posadzce kościoła. Na pomoc pokrzywdzonemu ruszył ksiądz, który także został zaatakowany przez Jana B. Duchowny powiadomił o zdarzeniu policję i pogotowie. Po reanimacji pokrzywdzony został przewieziony do szpitala, gdzie zmarł. Prokurator ogłosił Janowi B. dwa zarzuty. Pierwszy dotyczył zabójstwa 64-letniego Marka T. poprzez zadanie mu kilkunastu ciosów w głowę oraz uderzenie głową pokrzywdzonego o posadzkę. Ze wstępnego protokołu sekcji zwłok wynika, że ofiara zmarła w wyniku „rozległych obrażeń czaszkowo-mózgowych”. Drugi zarzut dotyczy spowodowania obrażeń ciała u księdza, który próbował go obezwładnić. W październiku 2020 r. śledztwo w tej sprawie zostało umorzone, a podejrzany o jego dokonanie Jan. B. trafił na leczenie psychiatryczne w zakładzie zamkniętym. Czytaj także: 36-latek został postrzelony. „Nie było nieprawidłowości”Morderca zasłabł podczas obezwładniania Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba wyjaśnił, że czterej policjanci zostali zatrzymani, w związku ze śledztwem po zawiadomieniu rodziny Jana B. – W trakcie obezwładniania przez funkcjonariuszy policji doszło do kilkunastominutowego nagłego zatrzymania funkcji życiowych osoby obezwładnianej, co skutkowało u tej osoby nieodwracalnymi, poważnymi dolegliwościami zdrowotnymi – podkreślił. Aktualnie wobec tej osoby stosowane są środki zabezpieczające i wymaga stałej opieki. Jak wyjaśnił prok. Skiba, długa przerwa w postępowaniu wynikała z oczekiwania na wydanie opinii specjalistycznych. – W pierwszej kolejności opinii biegłego z zakresu technik obezwładniania, wykładowcy akademickiego szkoły policyjnej o bardzo dużym doświadczeniu, która wykazała nieprawidłowości w postępowaniu tych funkcjonariuszy – przekazał. Następnie prokuratura czekała na opinię biegłych z zakresu medycyny sądowej celem ustalenia czy stan zdrowia, który nastąpił u obezwładnianego, mógł być spowodowany działaniami tych funkcjonariuszy. Opinia ta nie pozwoliła na jednoznaczne stwierdzenie, iż tak mogło być. Skiba zaznaczył, że prokurator prowadzący postępowanie na samym początku podjął decyzję, iż „dla dobra postępowania przygotowawczego, konieczne jest przesłuchanie tego samego dnia czterech funkcjonariuszy, wobec których wydano postanowienie o przedstawieniu zarzutów oraz dwóch świadków - funkcjonariuszy będących na miejsc zdarzenia, którzy bezpośrednio nie brali udziału w obezwładnianiu”. – W ramach postępowania służbowego i w ramach postępowania przygotowawczego doszło do zatajania przez część funkcjonariuszy istotnych okoliczni dotyczących tej interwencji, co sprawiało, że istnieje konieczność uniknięcia kontaktu i współpracy tych funkcjonariuszy bezpośrednio przed przesłuchaniem i czynnościami procesowymi dokonanymi w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie – podkreślił Skiba. Czytaj także: Z metalową pałką na policjantów. Funkcjonariusze zaczęli strzelać Zagrożenie mataczeniem Jak poinformował prok. Skiba, tylko jeden z funkcjonariuszy został zatrzymany na komendzie, trzech pozostałych poza nią. Wobec jednej z tych osób, byłego już funkcjonariusza policji, stosowany był w ramach innych czynności na terenie kraju środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu. – Zdajemy sobie sprawę, że takie decyzje prokuratury mogą być źle odbierane w środowisku policji, ale kierujemy się tylko i wyłącznie prawdą, rzetelnością i dobrem postępowania, które w tym przypadku było zagrożone ewentualnym ustalaniem linii obrony między podejrzanymi i świadkami, w przypadku, gdyby nie doszło do przesłuchania wszystkich w tym samym dniu i gdyby wszystkie te osoby wiedziały w jakim charakterze i na jakie okoliczności mają być przesłuchane – stwierdził Skiba. Dodał, że niezależna prokuratura to taka, która w sposób obiektywny i uczciwy podchodzi do materiału dowodowego i ocenia działania i zaniechania przez pryzmat dowodów oraz przepisów prawa, a nie przez pryzmat dobrej współpracy z funkcjonariuszami określonych służb. Czytaj także: Policjanci wjechali radiowozem w ogrodzenie. Byli pijani