Bukowiecka przed mistrzostwami świata. Medal – słowo, które w ostatnich miesiącach najbardziej w polskiej lekkoatletyce kojarzy się z Natalią Bukowiecką. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego kolejnym celem są mistrzostwa świata w Japonii. O podium będzie trudno. Najtrudniej w ostatnich latach. – To, co najlepsze dopiero przed nią – twierdzi Marek Rożej, trener medalistki olimpijskiej, w rozmowie z TVP.Info. 2025 rok jest określany jako „przejściowy”. Po fenomenalnych startach Bukowieckiej w poprzednich miesiącach przyszedł moment wytchnienia. Nie zmienia to jednak faktu, iż priorytety się nie zmieniają. Celem są wrześniowe mistrzostwa świata w Tokio.– Mamy rok przejściowy. Z góry to zakładaliśmy. Te miesiące traktujemy nieco inaczej. Nie lekceważymy mistrzostw w Japonii, bo to docelowa impreza, ale przygotowania przebiegają odmiennie od poprzednich. Natalia miała bardzo długą przerwę po igrzyskach w Paryżu. W tym roku szczyt formy chcemy osiągnąć dopiero we wrześniu. Na razie, początek sezonu był spokojny. Jesteśmy tego świadomi – przyznał Rożej w rozmowie z portalem TVP.Info.Kontuzja Bukowieckiej pokrzyżowała planyPo powrocie z Francji polska biegaczka była rozchwytywana przez kibiców i sponsorów. Zaszły też duże zmiany w jej życiu prywatnym. Wzięła ślub z kulomiotem Konradem Bukowieckim.– Kluczowe jest, by Natalia odpoczęła psychicznie i fizycznie. Ostatnie dwa-trzy sezony były mocno eksploatujące. Miała dużo startów na najwyższym światowym poziomie. Nikt nie jest robotem, że będzie mógł się chwilę zresetować. Bukowiecka nadal jest w światowej czołówce. Nie spadała z miejsc na podium. Plan był taki, by w tym roku miała więcej luzu i swobody – dodał trener.Żeby nie było tak kolorowo i idealnie, spokój w głowie – przynajmniej przez chwilę – zaburzyła kontuzja z zimowego sezonu. Problemu z mięśniem dwugłowym nabawiła się w Ostrawie. Na jej szczęście, na tę chwilę nie widać po nim śladu. – Uraz ograniczył pole manewru w trakcie przygotowań. Wejście w sezon letni zostało opóźnione. Nie jest tak przygotowana, jak w poprzednich latach, ale nadal jestem spokojny o jej występy – uspokaja Rożej.Czytaj też: Koszmarny wypadek mistrzyni olimpijskiej. „Nie widać oznak życia”W 2024 roku na tablicy wyników na bieżąco pojawiały się rezultaty zaczynające się od liczby „49”. W tym momencie medalistka olimpijska dokłada wszelkich starań, by choć przez chwilę złamać magiczną barierę pięćdziesięciu sekund. Udało się to w trakcie Diamientowej Ligi w Monako (49,72 sekudny).Luz, który prezentowała na bieżni przed kilkoma miesiącami ma wrócić w drugiej części letniego sezonu. – Cały czas ma głód rywalizacji. O to nie trzeba się martwić. Natalia bardzo lubi konfrontację. Musiała oswoić się z nową sytuacją, której nie spotkała od kilku lat. Chodzi o to, że rywalki, z którymi wygrywała w minionych sezonach, na tę chwilę są od niej lepsze. Mogę uspokoić, bo to wszystko było zaplanowane. Już długo przed igrzyskami Bukowiecka wiedziała, że tak to wszystko będzie wyglądać. To, co najlepsze dopiero przed nią – oznajmił Rożej.Chcą kolejnego medalu MŚBukowiecka przyzwyczaiła kibiców do słowa „medal”. On stał się niemal synonimem nazwiska sprinterki. Czy walka o najlepszą trójkę czempionatu w Japonii jest w ogóle możliwa? – Chcielibyśmy kolejnego medalu. Zdajemy sobie jednak sprawę z poziomu, jaki panuje na świecie. Chcemy, by w Tokio biegała na poziomie rekordu życiowego. Jeszcze go nie poprawiła w tym sezonie, ale jest to możliwe. Musimy śledzić, jak prezentują się rywalki. Wiele zależy od ich poziomu sportowego w kolejnych tygodniach – przekazał szkoleniowiec.Bukowiecka próbkę możliwości zaprezentowała też kilka dni temu na bieżni w Madrycie. Po raz kolejny zaprezentowała moc na ostatniej prostej. I wygrała. Przypomniały się jej najlepsze występy z ostatnich miesięcy.– Cały okres przygotowawczy był skupiony na tym, że Natalia biegała dużo więcej krótkich odcinków. Kluczowa była poprawa szybkości. Jeszcze nie przełożyło się to na wyniki, ale jestem spokojny. Nie nakręcamy się negatywnie. Przed Bukowiecką jeszcze start na 200 metrów. Jeśli pogoda dopisze, będzie walczyła o życiówkę – dodał.Czytaj też: Venus Williams rywalką Igi Świątek? W US Open będzie to możliweRożej zdaje sobie sprawę, że materia jest delikatna. Nie zamierza naciskać na zawodniczkę. Do wszystkiego podchodzi z chłodną głową. Cały czas uczy się bycia trenerem.Wszystko, co najlepsze dopiero w USA– Trudno byłoby powiedzieć, że wszystko wiem i wszystko jest przewidywalne. Pracuję na żywym organizmie. Są wzloty i upadki. Nie da się przewidzieć wszystkiego. Non stop spotykam sytuacje, w których na bieżąco trzeba wprowadzać korekty w planie przygotowań. Cały czas się uczę – podsumował.Koniec końców, wszystko to, co dzieje się na bieżni w trwającym sezonie jest uwzględnione w planie długofalowym. Kluczowe będzie powtórzenie sukcesu z Francji na stadionie w USA w... 2028 roku.– To, co się teraz dzieje ma mieć przełożenie na start w kolejnych igrzyskach olimpijskich w Los Angeles. Przygotowania to proces długofalowy. Zeszliśmy z obciążeń i objętości po to, by organizm się zregenerował. Moc zwiększymy w kolejnym roku. Szczyt możliwości planujemy na 2028 rok. Natalia jest bardzo ambitną osobą. Ma jeszcze trochę rzeczy do wyjaśnienia na bieżni. Jest dobrze. Będzie lepiej, jeśli zdrowie dopisze – zakończył trener utytułowanej olimpijki.Czytaj też: Były trener Świątek dostał nową pracę? Ma trenować japońską gwiazdę