Koniec anonimowości w sieci. Pekin uruchomił właśnie system cyfrowych identyfikatorów internetowych. Choć oficjalnie ma on chronić dane obywateli, eksperci nie mają wątpliwości – to kolejny krok w stronę pełnej kontroli nad życiem społecznym i prywatnym Chińczyków. Nowe prawo umożliwi władzom identyfikowanie każdego internauty, a nawet blokowanie mu dostępu do usług online. Od wtorku 15 lipca każdy obywatel Chin może dobrowolnie przystąpić do nowego programu Cyberspace ID, przekazując państwu skan twarzy oraz dane osobowe. W zamian otrzyma unikalny cyfrowy identyfikator, który będzie służył do logowania się do wszystkich najważniejszych usług internetowych – od zakupów, przez media społecznościowe, po gry online.Choć władze przedstawiają system jako „tarczę ochronną” dla prywatności, realia wskazują na coś zupełnie odwrotnego. Nowe przepisy umożliwią partii komunistycznej jeszcze większą centralizację danych, eliminując resztki anonimowości w sieci.– Trudno nie dostrzec intencji. Celem jest wywołanie wrażenia, że każdy internauta jest obserwowany. Ma to być cyfrowy policjant w naszej głowie – komentuje dr Laura Edelson, badaczka z Northeastern University.Państwo zamiast korporacjiDotąd dane internautów w Chinach były w większości przetwarzane przez prywatne korporacje, takie jak Alibaba czy Weibo. Nowy system przesuwa ten ciężar bezpośrednio na państwo. Teraz to Pekin, a nie firmy technologiczne, będzie miał pełną wiedzę o tym, kto kryje się za konkretnym kontem. Oficjalnie ma to ograniczyć oszustwa i wycieki danych, ale prawnicy ostrzegają: zbyt łatwo może to zostać wykorzystane do całkowitej inwigilacji społeczeństwa.Cyfrowe wykluczenie narzędziem represjiEksperci nie wykluczają, że nowy system może posłużyć do tzw. „cyfrowego wygnania”, czyli blokowania obywatelom dostępu do internetu i podstawowych usług, jeśli naruszą „normy społeczne”. W Chinach internet to nie tylko źródło informacji, ale także codzienne narzędzie funkcjonowania – płatności mobilne, transport, kontakt z pracodawcą. Zablokowanie cyfrowego ID może więc oznaczać faktyczne wyłączenie z życia społecznego.Cenzura na poziomie jednostkiNowy system umożliwi także cenzurę „spersonalizowaną” – dopasowaną do konkretnego użytkownika. Pekin będzie mógł decydować, co może zobaczyć dana osoba w internecie, a co zostanie przed nią ukryte.– Jeśli to się powiedzie, możemy mieć do czynienia z cenzurą dosłownie na poziomie osobistym. Skala kontroli wzrośnie radykalnie – twierdzi Nguyen Phong Hoang, badacz z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej.Społeczeństwo jest podzieloneW chińskim internecie pojawiły się głosy krytyki. Jeden z profesorów Uniwersytetu Tsinghua otwarcie skrytykował system jako „zbytnią ingerencję państwa”. Jego wpis został szybko ocenzurowany. Inni użytkownicy natomiast chwalą władze za „walkę z oszustami”. Choć rząd argumentuje, że nowy mechanizm zwiększy bezpieczeństwo użytkowników i ograniczy przestępczość online, to scentralizowanie danych w rękach państwa znanego z masowej inwigilacji budzi poważne obawy o prywatność, wolność słowa i pełną kontrolę nad obywatelami.Chiny już wcześniej wprowadziły obowiązkową rejestrację pod prawdziwym nazwiskiem. System cyfrowego ID może całkowicie wyeliminować anonimowość w sieci.Czytaj również: Seniorka wjechała w ogródek restauracyjny. Wypadek z BMW w centrum Krakowa